Uważam, że otwarcie tej szkoły to bardzo dobry pomysł. Bycie pisarzem to nie to samo, co bycie polonistą. Do nauczenia się jest sporo rzeczy, również dla geniusza. Pisarstwo jest przecież pewnym sposobem życia, patrzenia na świat. Dlaczego ludzie uczą się śpiewu, aktorstwa, tańca, a my nie mamy się uczyć pisarstwa? Czy my może jesteśmy jacyś nad?
Tutaj pojawia mi się jednak cenna uwaga: szkoła od początku musi mieć pewien koncept. Wysoki, że tak to ujmę i mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Andrzej ma rację: musi być miejsce na naukę wielorakich rzeczy. Wszystko musi być na odpowiednim poziomie. To już samo z siebie odsieje chętnych.
Szkoła nie może być świątynią jednego pisarza. To nie miałoby sensu. Nie ma za to najmniejszego znaczenia kto ją założy, byle znał się na rzeczy choć trochę i miał pomysł jak to wszystko ogarnąć. Ważne jest, żeby pojawiły się osoby inspirujące do: zgłębienia filozofii, wiedzy o powiedzmy codzienności (polityka, kultura, "trendy" w literaturze itd.) i do na przykład dyscypliny (tego nam chyba brakuje najczęściej ;p). Absolutnie nie może to być na modłę szkolną, chyba że taką starogrecką
I celem tej szkoły wcale nie ma być gwarancja czegokolwiek, tylko obrośnięcie w prestiż, nabranie pewności siebie, zapoznanie się z tym, czego sami poznać się boimy, albo zupełnie nie wiemy, że istnieje.
Myślę, że zwłaszcza dziś to się bardzo może przydać (jeśli zostanie odpowiednio zrobione). Literatura w zasadzie leży i kwiczy. Pomysłów świeżych i naprawdę dających kopa jest ilość znikoma. Ludzie zaczytują się w "Harrym Potterze". Taka szkoła mogłaby coś poddźwignąć. Tylko podkreślam jeszcze raz: odpowiednio wysoki szczebel!
Jeśli chodzi o ceny itd. to może udałoby się na początek zrobić to w ramach projektu we współpracy z jakimś stowarzyszeniem? Pomysł jest dobry, promuje kulturę - może się przyjąć. Oczywiście trzeba wybrać stowarzyszenie tematycznie odpowiednie. Pieniądze są wtedy całkiem niezłe i miejsce może się znaleźć automatycznie.