16

Latest post of the previous page:

Najpierw o targach. Parę dni temu byłem na Międzynarodowych Targach Książki, Warszawa by night. Podpisywałem swoją "Czapkę Holmesa", wydaną w Akapit Pressie. I, rzecz jasna, prowadziłem rozmowy z wydawcami nt. swojej przyszłości :)
Wrażenia z Targów mam bardzo mieszane. Należy promować swoją twórczość, czytelnicy lubią kontakt z autorem, a ja wreszcie trafiłem do wydawcy, który rozumie, że bez promocji autora i książek nie będzie wyniku. Zatem jako kiermasz z żyrafą, targi są ok. O ile ktoś lubi kupować na kiermaszu, gdzie nie ma spokoju, ciężko przeczytać fragment książki, aby ocenić jej wartość.
Ale wada taka, że w tym roku targi zostały podzielone - tydzień wcześniej były Warszawskie TK... no i wielu wydawców, od których próbowałbym wyłudzić książki, nie było... mnie szczególnie żal Bellony.
W sumie, ze swojego punktu widzenia, czyli interesów, było fajnie. Właściwie rozmowy na Targach rozstrzygnęły, gdzie i co będę publikować w przyszłym roku. Oj, zdziwicie się :)

Co do wywiadu, Preissenberg, to dzięki za dobre słowo - tak, ja mam dosyć trzeźwe spojrzenie na literaturę, co pozwala mi zresztą utrzymywać się na powierzchni pomimo różnych wstrząsów tektonicznych. Internet a literatura to zresztą temat do osobnej dyskusji. Ja go nie postrzegam jako totalnego zagrożenia i zła, które trzeba wyplenić ogniem :)
Natomiast co do innego wątku, który podjąłeś, moim zdaniem dzisiejsza literatura wcale nie jest gorsza. Jest inna. Na pewno zmieniły się sposoby prowadzenia narracji, trochę język. Ale w gatunkach, które śledzę uważniej, wcale nie jest źle. Inna sprawa, że wokół literatury starszej stworzono mit. Na każdego mojego ukochanego "Mistrza i Małgorzatę" czy "Krzyżowców" Zofii Kossak przypadał wagon wydanego w tym roku i w tym kraju szajsu. Podobnie jak teraz.

A co do wywiadu, wiesz, jest sporo rzeczy, które mógłbym i powinienem powiedzieć, ale to był wywiad raczej o książkach dla dzieci i młodzieży, tam nie było miejsca na inne tematy, a też żałuję. Wszystko przed nami :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

17
W wywiadzie wspominasz o Marcie Tomaszewskiej. Przeczytałem w dzieciństwie kilka jej książek, Tapatiki przeczytali mi rodzice i przez wiele lat żyłem w przekonaniu, że były to świetnie książki. Niestety (lub stety, sam nie wiem) postanowiłem przeczytać synowi to, na czym się wychowałem. Tapatiki okazały się totalnym niewypałem. Nie dla dziecka, bo historie które rozgrywają się w tych książkach są bardzo ciekawe, ale dla mnie, bowiem język jakim są napisane okazał się kompletnie niestrawny. Nie wiem z czego to wynika... Czytam dziecku inne rzeczy, które mi przeczytali rodzice i nie pojawiają się z nimi takie zgrzyty - nie zestarzał się Kubuś Puchatek, Hobbit, Muminki, Bromba i inni, Pan Lear ani doktor Dilittle. Co o tym sądzisz?

18
A ja inaczej zinterpretowałem to pytanie o literaturę a inne rozrywki: jak ma literatura wygrać bitwę o uwagę młodego czytelnika. Innymi słowy, nastolatek rzuca torbę po powrocie ze szkoły do domu. Może włączyć telewizor, internet, grę, lub otworzyć książkę. To jest moment bitwy, w którym książka może przegrywać, szczególnie, że wszystkie trzy pierwsze rzeczy dzieciak może robić w tym samym momencie, czyli gra przeglądarkowa, rozmowa na gg i puszczony telewizor.

Moim zdaniem odpowiedź kryje się w otwarciu świata książki przed dziećmi. Gdy rodzice im czytają z przejęciem, z zaangażowaniem, z miłością, rozbudzają jego wyobraźnię i emocje, a słowo pisane później działa dalej w ten sposób. Gdy wolą dziecko pozostawić przed telewizorem lub komputerem, to on nie potrafi później wciągnąć się w treść pisaną na tyle, aby sprawiała im przyjemność. Szkoła tutaj także nie pomaga, wpychając na siłę Łyska, Muzykanta, Lalki, Dziadów i Chłopów bez żadnej alternatywy w postaci literatury lżejszej, bardziej rozrywkowej - nie musi być to zaraz Zmierzch, ale może być np. Hobbit Tolkiena. W każdym razie w ten sposób dzieciaki w szkole są wręcz zrażone do czytania.

Odwołuję się do Ciebie Romku jako do eksperta - czy potwierdzasz tę opinię? Ja miałem czytane od dziecka, dziś czytam. Podpytując o to innych znajomych czytających wszyscy potwierdzają, że tak też było w ich dzieciństwie. Nie spotkałem się z opinią, że czytanie książek wzięło się samo z siebie (co pewnie nie znaczy, że tak być nie może, ale to chyba margines). Z osobami nieczytającymi trudno mi podejmować ten temat, bo samo pytanie sugeruje, że wypada czytać. W każdym razie dla mnie i dla wielu znajomych czytających osób wciągająca lektura jest czymś nie do zastąpienia przez jakąkolwiek inną rozrywkę.

Mój wniosek jest taki: bez czytania dziecku trudno mu będzie później jako nastolatkowi samodzielnie odkryć świat literatury. Czy człowiek będzie w dorosłości czytał, czy nie, decyduje się gdy ma on kilka lat.
Romek Pawlak pisze:A co do wywiadu, wiesz, jest sporo rzeczy, które mógłbym i powinienem powiedzieć, ale to był wywiad raczej o książkach dla dzieci i młodzieży
Jeśli nie masz jakiegoś newsa zarezerwowanego na wyłączność dla jakiegoś tytułu prasowego - to prosimy tutaj :)

19
Tony pisze:Mój wniosek jest taki: bez czytania dziecku trudno mu będzie później jako nastolatkowi samodzielnie odkryć świat literatury. Czy człowiek będzie w dorosłości czytał, czy nie, decyduje się gdy ma on kilka lat.
To i jeszcze dodatkowe wzory - jeśli dziecko widzi, że rodzice nie siadają przed telewizorem po pracy, tylko rzucają się na książki i czytają, też pomaga. Ja jeszcze chodzę z moim synem do księgarni i kupujemy książki - on też wybiera to co mam mu czytać. To cały konglomerat postaw i zachowań rodziców decyduje o tym co będzie z czytelnictwem u ich dzieci. A komputer nie jest zły - medium jak każde inne - tylko to rodzic musi wiedzieć jak jego dziecko będzie z niego korzystać.

20
Maladrill, co do Marty Tomaszewskiej, powiem tak: styl się zestarzał, ale pokaż mi pisarzy, których książki po tylu latach nie cierpią na tę przypadłość. Ilu ich wymienisz? :) Ja to samo mogę powiedzieć o ukochanej Zofii Kossak :D Natomiast treści, to inna sprawa, tu Tomaszewska była bardzo do przodu, dowód: wbiła się w Twoją wyobraźnię. W moją też. Problematyka nadal jest świetna.
Ale to zawsze rzecz gustu.

Tony, ja na przykładzie kilkorga swoich znajomych widzę, że rytuał: poczytać dziecku przed snem przez kwadrans, świetnie się sprawdza, buduje nawyk na całe życie. Zresztą, znam kilku starych koni takich jak ja, którym rodzice czytali kiedyś bestsellery z serii "Poczytaj mi mamo" :-)
Myślę, że w 99 przypadkach na 100 nawyk i przyjemność czytania wynosi się z domu.

A co do wywiadu... hm, pomyślę. Chociaż czekam na swego rozmówcę, który spyta: A co tam u ciebie nowego, jak plany? :) Taką Agnieszkę Kawulę po latach (dobre wywiady zrobiła z pisarzami fantastycznymi dla Wydawnictwa Dolnośląskiego). Bo u mnie duuuużo się zmieniło.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

21
Romek Pawlak pisze:których książki po tylu latach nie cierpią na tę przypadłość.
Uniwersalnych :-) Język się starzeje, co do tego nie ma dyskusji. Ale Kubusia czytam z przyjemnością, Muminki, Mikołajka także. A tapatiki wychodziły mi bokiem, przez przegadanie. Milne będzie się nadawał do czytania dzieciom przez najbliższe sto lat :-) albo dłużej...

22
Romek - a nie możesz na swojej stronie internetowej przeprowadzić "Wywiad - sam z sobą" Wtedy mógłbyś odpowiedzieć na pytania, które nikt z dziennikarzy ci nie zada, a które zainteresują innych piszących.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

24
zawsze możesz napisać to inaczej. Np. Czy pisząc wampiryczny horror dla nastolatek starał się Pan opisywać to z pozycji:
A. wampira
B. nastolatki
C. czy księdza kapelana?

Jesteś za stary lis aby nie wiedzieć, że wszystko zależy od właściwego zadania pytania.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

29
Same zboczeńce, strach się bać! :) Nastoletnich wampirzyc im się zachciało... A co będzie jak się rozkręcą? :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

31
Romek Pawlak pisze: a ja się wcieliłem w nastoletnią wampirzycę na czas pisania książki (...) :D
Czyżby tu kryła się odpowiedź na często zadawane pisarzom pytanie: Dlaczego wziąłeś się za pisanie książek? ;) :P

Wróć do „Strefa Pisarzy”