Latest post of the previous page:
Podsumowując książki, które mnie rozczarowały:Titania Hardie, Różany labirynt
Javier Moro, Hinduska miłość
Emilie Richards, Klątwa Królowej Pereł
Jayne Ann Krentz, Sny
Latest post of the previous page:
Podsumowując książki, które mnie rozczarowały: Z tomu na tom było coraz lepiej, i czwarty kupiłem po przeczytaniu pierwszego rozdziału, stojąc przy empikowym regale.
 Z tomu na tom było coraz lepiej, i czwarty kupiłem po przeczytaniu pierwszego rozdziału, stojąc przy empikowym regale.  I niecierpliwie czekam na piąty. Zapowiada się bardzo, nomen omen (dla tych co wiedzą o co kaman ;D) smacznie.
 I niecierpliwie czekam na piąty. Zapowiada się bardzo, nomen omen (dla tych co wiedzą o co kaman ;D) smacznie.Grabarz pisze:Żałuję wydania 32 złotych z groszami na "Malowanego Człowieka" Petera V. Bretta. Po tych wszystkich ochach i achach byłem przygotowany na coś naprawdę dobrego. A tu klops.
Nie mówię, że było złe. Ale w moim odczuciu nazywanie jej "wybitnym dziełem" czy "najlepszym fantasy" jest... niezbyt mądre. Dowolna książka, nie wiem, np. takiego Grzędowicza zjada ją na śniadanie.Serena pisze:Serio? Mnie się bardzo podobał Malowany Człowiek. Według mnie to jest najlepsze fantasy, jakie dotychczas czytałam.
Cóż.. Każdy ma inny gust. Mnie się bardzo podoba cały cykl Bretta.Grabarz pisze:Nie mówię, że było złe. Ale w moim odczuciu nazywanie jej "wybitnym dziełem" czy "najlepszym fantasy" jest... niezbyt mądre. Dowolna książka, nie wiem, np. takiego Grzędowicza zjada ją na śniadanie.
 . Później doszedłem do wniosku, że mogę dokupić trzy ostatnie tomy i udostępniać to do poczytania zdesperowanym znajomym ( co robię często)... poza tym wyglądało fajnie na półce
. Później doszedłem do wniosku, że mogę dokupić trzy ostatnie tomy i udostępniać to do poczytania zdesperowanym znajomym ( co robię często)... poza tym wyglądało fajnie na półce  . Niemniej władowałem chyba ok. 600zł na potężną romantyczną sagę o dobrotliwym leśniku, który - niczym w Czarodziejce z Księżyca - pokonuje co tom nowego potwora w imię miłości i wolności. Językowo może i nie jest z tą serią źle, ale fabularnie myślę, że można by spokojnie skrócić ją do trylogii... która i tak okazałaby się pewnie nie najciekawsza.
. Niemniej władowałem chyba ok. 600zł na potężną romantyczną sagę o dobrotliwym leśniku, który - niczym w Czarodziejce z Księżyca - pokonuje co tom nowego potwora w imię miłości i wolności. Językowo może i nie jest z tą serią źle, ale fabularnie myślę, że można by spokojnie skrócić ją do trylogii... która i tak okazałaby się pewnie nie najciekawsza. .
.Ja tam nie wiem. Z MAG'a to jestem świeżo po lekturze "Miasta upadłych aniołów" Cassandry Clare (dzisiaj skończyłam) i też znalazłam kilka błędów, ale ogólnie jestem zakochana w całej serii "Dary Anioła". Tego, co ty czytałaś, niestety nie czytałam.Kamila pisze:Ej, czy coś się stało z MAG'iem, bo nieczęsto kupuję lit. fantastyczną, a jeszcze wcześniej czytałam "Martwy do świtu" i styl był w granicach dobrego smaku (1 os. narracja musi być trochę szalona, gdy opowiada Sookie), ale tłumaczenie wyraźnie beznadziejne.