Tyle się psioczy na Paoliniego, że schemat swojej powieści czerpie z GW i WP a jak się ostatnio okazało ludzie dopuszczają się gorszych zrzyn. I to w Niemczech, po sąsiedzku. Chyba nikt o tym wcześniej tu nie wspominał.
Siedemnastolatka napisała powieść, która zrobiła w Niemczech furorę, by zaraz potem wywołać skandal. I kłótnię o to, czym w dobie internetu jest plagiat
Książka ukazała się w styczniu, nosi tytuł "Axolotl Roadkill". Aksolotl to rzadki meksykański płaz, angielskim słowem roadkill określa się zwierzęta, które po potrąceniu przez samochody dogorywają na poboczach. Autorką powieści, która dzisiaj znajduje się na drugim miejscu listy bestsellerów tygodnika "Der Spiegel", jest 17-letnia Helene Hegemann.
Helene to córka znanego dramaturga Clausa Hegemanna, który wraz z reżyserem Frankiem Castorfem współtworzył w latach 90. legendę berlińskiego teatru Volksbühne. Już przed ukazaniem się jej powieści prasa pisała o cudownym dziecku niemieckiej literatury i kreśliła portrety nastolatki, która rzuciła naukę (maturę zamierza robić korespondencyjnie), by oddawać się bardziej inspirującym zajęciom niż ślęczenie nad szkolnymi brykami. Przed "Axolotlem" zdążyła nakręcić film "Torpedo", który trafił do niemieckich kin, oraz wystawić w teatrze sztukę.
Zbuntowane, genialne dziecko prominentnego ojca, które publikuje powieść pod intrygującym tytułem - trudno o lepszą receptę na marketingowy sukces. Po skandalu, którym od dwóch tygodni żyją niemieckie media, wielu zadaje sobie pytanie, czy zastępy znawców literatury nie złapały się jak żółtodzioby w zastawioną na nich pułapkę. Rzadko w każdym razie zdarza się, by debiut wzbudził od razu tak powszechny i autentyczny zachwyt nieskorej do zbiorowych uniesień niemieckiej krytyki.
(…)
"Axolotl" to historia szesnastoletniej Mifti narzucająca skojarzenia z biografią młodej autorki. Wstrząsający obraz wieku dorastania, brutalny i oskarżycielski pod adresem świata dorosłych. Pochodząca z zachodniej części Niemiec Mifti mieszka od śmierci matki alkoholiczki w Berlinie ze starszym przyrodnim rodzeństwem. Ojciec, obracający się w światku berlińskiej bohemy, żyje z młodą przyjaciółką kilka ulic dalej, ale bardziej niż sprawy dziecka interesuje go przyrządzanie fig w boczku dla przewalających się przez jego mieszkanie gości.
Mifti nie chodzi do szkoły, większość czasu spędza w narkotykowym transie: najpierw w dark-roomach nocnych klubów, gdzie seks znaczy tyle, co następna szklanka whisky, potem na zarzyganym łóżku - własnym lub nie, bez różnicy. Miłości, której nie dała jej matka, bez większej nadziei i powodzenia szuka w związku ze starszą o 30 lat didżejką Alice. Rzeczywistość miesza się w tej książce z wywołaną bezsennością i heroiną maligną, a dialogi błądzą i rwą się jakby przetykane stanami odrętwienia.
(…)
Skąd nagłe otrzeźwienie literackiej krytyki? Na początku lutego niejaki Deef Pirmasens napisał w swoim blogu: "Jestem zachwycony i pytam, jak to możliwe, że 16-letnie dziecko potrafi coś takiego napisać. Czy to prawdopodobne, że ma ono rozeznanie w sprawach takich jak heroina albo pojawiający się oczywiście w jego powieści Berghain [słynny berliński klub nocny, do którego nie wpuszcza się osób poniżej 21. roku życia]?" - pytał bloger. Jego zdaniem książka Hegemann to plagiat. W swoim blogu zamieścił całą listę cytatów, żywcem lub z niewielkimi zmianami przepisanych z wydanej niedawno w niszowym wydawnictwie i bez żadnego rozgłosu powieści "Strobo", której autorem jest inny bloger posługujący się pseudonimem Airen. Ten 28-letni mieszkaniec Berlina był do niedawna stałym bywalcem Berghainu i, jak przyznał w wywiadzie dla "FAZ", wszystkie opisane w jego powieści ekscesy są co do joty zapisem autobiograficznym.
Wytnij i wklej
Poszukiwacze relacji z pierwszej ręki z zamkniętego w dyskotekach oraz sypialniach świata zepsutej młodzieży poczuli się oszukani. Autorka "Axolotla" inteligentnie, z zimną krwią i znajomością literackich teorii skompilowała utwór (Airen był tylko jednym z wielu źródeł), w którym jej własne przeżycia ograniczają się zapewne do lektury kilku modnych autorów pojawiających się w wynurzeniach głównej bohaterki.
Najbardziej pikantne sceny Hegemann pisała, jak zdradziła tygodnikowi "Der Spiegel", na trzeźwo po porannym joggingu. Ale twierdzenie, że literatura musi być koniecznie zapisem własnych doznań, nawet dla zwykłego czytelnika graniczy z absurdem. Zdaniem wielu nastolatka ośmieszyła w istocie tych, którzy po ujawnieniu zarzutów chcieli ją znowu strącić z literackiego Parnasu.
Tym bardziej że znawcom literatury zagrała na nosie jeszcze w inny sposób. Wielokrotnie w tekście powieści sygnalizuje, że opiewana przez nich jej autentyczność jest pozorowana. "Czerpię zewsząd, gdzie znajduję inspirację i uskrzydlenie. (...) Wszystko jedno, skąd to wszystko biorę, istotne jest, dokąd to mnie prowadzi" - wkłada w usta jednemu z bohaterów. "Czyli to nie jest twoje?" - pyta Mifti. "Nie, wzięłam to od jednego blogera". Źródła, z którego pochodzą przepisane na zasadzie "wytnij i wklej" cytaty, Hegemann jednak nie podała.
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75475,7590789,Wojn ... z0pyhrnk2z