31

Latest post of the previous page:

Dobra, tobie o to nie chodzi. W porządku. Ale jest tu wielu użytkowników jawnie lub półjawnie deklarujących, że chcą być publikowanymi pisarzami.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

32
dorapa pisze:Skrobię sobie coś od czasu do czasu, jak mi się za wiele po głowie tłucze, a nawet nie myślę wydawać. Moje życie i kasa na nie nie mają kręcić się wokół "poziomu drukowalności".
Nie wiem co ma życie i kasa do poziomu drukowalności? Przeważnie - w przypadku większości autorów - pisanie to hobby. Wielkiej kasy z tego nie ma. Osiągnięcie stadium drukowalności nie świadczy więc bynajmniej o żądzy kasy, świadczy natomiast o jakości pisania. Pisać każdy może, nie każdego natomiast stać na osiagnięcie poziomu druku. IMO dążenie do poprawy jakości swojego pisania, tak, aby ktoś chciał to wydrukować, nie jest niczym zdrożnym. To bezlitosny i najbardziej obiektywny sprawdzian umiejętności i talentu. To czy Cię wydrukują, i czy będą czytać. Nie wszyscy są gotowi poddać się takiej próbie.
dorapa pisze: Stajnię pisarzy podbijających rynki tu otworzyliście, czy cóś innego, bo nie wiem czym dobrze trafiła? Bo mnie o cóś innego chodziło, nie o wytwórnię autorów wszelkiej maści.
Nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodziło. Słowo "pisarz" oznacza kogoś, kto publikuje drukiem swoje teksty. Jeśli nie ma na to ochoty, pisze listy, a nie książki. Tyle, że wtedy nie jest pisarzem.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

34
polishbritpoper pisze:W ogóle co to znaczy rozbebeszanie? Jak czytam książkę od razu widzę jaki zabieg został zastosowany. Książki są dla mnie przejrzyste. Czytam z książek jak z otwartych książek :D
no to po prostu samorodny geniusz jesteś...

ja majac za sobą dobrych 25 lat dumania "jak on/ona to zrobili" dochodzę do pierwszych spójnych wniosków...

35
Navajero pisze: Przeważnie - w przypadku większości autorów - pisanie to hobby. Wielkiej kasy z tego nie ma.

Nie mam zielonego pojęcia o co Ci chodziło. Słowo "pisarz" oznacza kogoś, kto publikuje drukiem swoje teksty. Jeśli nie ma na to ochoty, pisze listy, a nie książki. Tyle, że wtedy nie jest pisarzem.
Wyczuwam pewną niezgodność. Skoro pisanie to hobby, to dlaczego tyle dywagacji najprzeróżniejszych o kasie, procentach, szybkości wydawania kolejnych tomów, byle iść za ciosem...
Słowo pisarz oznacza kogoś kto pisze, a nie wydaje. Ja wiem, że szczytem zadowolenia, prestiżu, samouwielbienia i poklasku jest wydawanie, ale... Nie wszystkim się po prostu chce walić głową w mur wydawnictw!
Ludzie mogą pisać, malować, muzykować, bez konieczności pragnienia wydawania, wystawiania, koncertowania przed wielka publicznością. Czynią to z potrzeby, wewnętrznego pchania notorycznie w przód.
Połowa dyskusji jakie przejrzałam na forum schodzi na ten temat - jak wydać i ile można na tym zarobić.

36
Dorapa - sorry, ale mylisz pojęcia. To, że ktoś pisze, maluje, wierszuje, czy też muzykuje w domu wcale nie oznacza, że może się nazwać pisarzem, malarzem, poetą lub muzykiem - chyba że dla podbudowanie własnego ego w towarzystwie swojej rodziny, który tego złośliwie nie skomentuje, mówiąc że jesteś najlepszym wyganiaczem myszu z domu, gdy tylko zaczynasz "muzykować".
To tak samo jak ja osobiście zacząłbym śpiewać, a muszę ci zdradzić, że w szkole jako jedyny z uczni byłem zwolniony z muzyki, bo moja skala nie mieściła się w wyobraźni nie tylko naszej pani od śpiewu. I dlatego do swoich największych osiągnięć wpisuję, że nie śpiewam mając na względzie dobro innych, choć lubię muzykę.
To, że coś umiemy ( lepiej, czy gorzej) nie daje nam prawa do aspirowania do nazwy śpiewaka, pisarza, poetę, malarza czy muzyka. Możemy tak o sobie mówić w dwóch przypadkach. W pierwszym gdy mamy adekwatny dokument który zaświadcza, że ukończyliśmy jakąś szkołę w tym kierunku (lub choćby jakiś kurs). Druga, że publicznie uprawiając ten zawód zarabiamy jakieś pieniądze i nie jest ważne, czy to są stawki rzucające na nogi, czy takie żeby kupić sobie piwo w pobliskim sklepie.
Zgodnie z twoimi rozważaniami, każdy człowiek który opanował jakąś tam umiejętność pisania, a szkołę skończyła większość z naszych rodaków, zasługuje aby przedstawiać się jako pisarz. Bo przecież pisze, choć nie publikuje, a choćby tylko dlatego że mógłby pisać, ale mu się nie chce. ale umie pisać.
Popatrz na naszych osłów w Sejmie, Senacie, Rządzie, Samorządach, itd.- wydawałoby się, że są to mądrzy i rozumni ludzie, a umieją tylko wszystko spieprzyć. Kim więc są? Politykami, czy durniami którzy dorwali się do stołków? Poza tym każdy z nich pisze, w każdym razie tak twierdzą choć nie za bardzo w to wierzę, więc może są pisarzami? Aby zasłużyć na to miano trzeba publikować, bo samo pisanie do szuflady nie zasługuję na to miano.
Andrzeju a ja zgadzam się z polish.... Czytając książkę innego autora nie zastanawiam się, jak on to technicznie zrobił, skupiam się na tym czy to się dobrze czyta, czy nie. Czy jest logicznie i prawdopodobne, czy nie. A pisząc swoje, piszę to co ma do opowiedzenia i nie zastanawiam się w takich momentach jak to zrobić. Widzę to, siadając do pisania, więc muszę tylko to dobrze opowiedzieć.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

37
Połowa dyskusji jakie przejrzałam na forum schodzi na ten temat - jak wydać i ile można na tym zarobić.
- Tutaj panna dorapa, ma rację. Non stop tłuczemy ten temat :D

38
dorapa pisze:Wyczuwam pewną niezgodność. Skoro pisanie to hobby, to dlaczego tyle dywagacji najprzeróżniejszych o kasie, procentach, szybkości wydawania kolejnych tomów, byle iść za ciosem...
Bo niektórych to interesuje. To dlaczego ktoś, kto ma na ten temat jakąś wiedzę nie miałby odpowiedzieć? Wreszcie - pisanie to ciężka praca ( ma na myśli profesjonalne pisanie) - sprawiająca przyjemność, dająca satysfakcję - ale ciężka. Jeśli ktoś nie jest na garnuszku u rodziców, pisze w czasie, który normalnie poświęciłby na co innego, np. zarabianie. Bo trzeba pieniędzy, aby utrzymać siebie czy rodzinę. I stąd pytania o pieniądze nie są wyrazem jakiejś pazerności, a próbą wyrobienia sobie poglądu na realia rynku, tak, aby nie dać się oszukać. I tyle.
dorapa pisze:Słowo pisarz oznacza kogoś kto pisze, a nie wydaje.
Nie. Za wiki: Pisarz – osoba tworząca dzieła literackie (dramaty, poezję, prozę). Pisarz jest oficjalnie zarejestrowanym zawodem w Polsce.
dorapa pisze: Ja wiem, że szczytem zadowolenia, prestiżu, samouwielbienia i poklasku jest wydawanie, ale...
Są pewnie i tacy autorzy, którzy piszą dla poklasku. Większość jednak pisze bo musi, bo bez pisania nie może funkcjonować. Tak jak kto inny nie mógłby żyć bez oddychania czy jedzenia.
dorapa pisze:Nie wszystkim się po prostu chce walić głową w mur wydawnictw!
Nikt im nie każe. Nie ma nic złego w pisaniu do szuflady. Tyle, że takie osoby nie są pisarzami. I nie można postawić znaku równości pomiędzy nimi, a autorami "drukowalnymi". I nie chodzi o poklask, pieniądze czy sam fakt druku. Między nimi jest inna, istotna różnica. Jakościowa.
dorapa pisze: Ludzie mogą pisać, malować, muzykować, bez konieczności pragnienia wydawania, wystawiania, koncertowania przed wielka publicznością. Czynią to z potrzeby, wewnętrznego pchania notorycznie w przód.
No mogą. Tylko, że większość z takich osób nie wystawia swoich prac szerokiej publiczności nie dlatego, że nie chce, a dlatego, że nie może.
dorapa pisze:Połowa dyskusji jakie przejrzałam na forum schodzi na ten temat - jak wydać i ile można na tym zarobić.
Gruba przesada, ilość tematów w których rozmawia się o materialnej stronie działalności pisarskiej jest znikoma w porównaniu do innych.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

39
A co w tym złego, że ludzie chcą zarobić na swoim pisaniu?
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

40
Pisarz jest oficjalnie zarejestrowanym zawodem w Polsce.
- Kurcze Navajero, dzięki za info. Toż ja wcale nie jestem bezrobotny! :D

42
Darkaraghel - może się nie zarejestrowałeś? Może trza się było zakolczykować, albo co? ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

43
polishbritpoper pisze:W ogóle co to znaczy rozbebeszanie? Jak czytam książkę od razu widzę jaki zabieg został zastosowany. Książki są dla mnie przejrzyste. Czytam z książek jak z otwartych książek :D . Np Pilch. Ulubiony zabieg to mieszanie różnych języków. Urzędowy, slang, poetycki plus jego fraza mocno oparta jest o "silnik" brunona schulza. bla, bla, bla.
O miszczu, biję pokłony.

Sorry, ale nie mogłem się powstrzymać :D

44
Navajero pisze:Darkaraghel - może się nie zarejestrowałeś? Może trza się było zakolczykować, albo co? ;)
czywiście mylićie się wszyscy.
jesteśmy grafomanami których pokątnie drukują.

aby wykonywać w Polsce zawod pisarza trzeba najpierw uzyskać STATUS TWÓRCY.

w tym celu idzie się do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego - depatrament bodaj zabezpiecznia emerytalnego twórców.

Tam wypełnia się formularz.

Nastepnie zbiera się komisja która na podstawie formularza i dokumentacji ustala czy jesteśmy godni. Tzn czy faktycznie jesteśmy pisarzami za których się podajemy. I jeśli uznają że tak - wydają oficjalny papier.

Status twórcy umozliwia nam niemal automatyczne zapisanie się do związku pisarzy. (tzn. jest chyba roczny staż kandydacki czy coś takiego, ale nie spuszczą nas ze schodów tylko dla tego że nie zawsze piszemy nurt główny).

Związek kiedyś miał domy pracy twórczej gdzie jak wynika ze wspomnień róznych literatów piło się wódę, żarło żarcie ze specprzydziałó, bzykało koleżanki i kolegów po fachu (oraz ic nastoletnie potomstwo). Obecnie zdaje się domów pracy twórczej już nie ma, zresztą i tak aby się do nic wkręcić trzeba było mieć i chody i osiągnięcia.

Wracając do meritum- tzn papierka.

Byłem tam w ministerialnych korytarzach władzy ale rozpoznawszy sytuację bojem zdecydowałem się pozostać grafomanem a w jezyku rzemiosła partaczem nie zrzeszonym w cechu.

Dlaczego? Jest haczyk. Co tam haczyk. Rzeźniczy hak jak do wieszania Janosika.

Z chwią gdy MKiDZN potwierdzi nam oficjalnie że jesteśmy twórcą zawodowym władzuchna kochana zaczyna nas traktować jak zawodowca - tzn. spada nam na barki obowiązek odpowadzania składki ZUS.

Niestety to nie jest żart.

I to bynajmniej nie jako procentu od dochodów wyciskanych z tego co naskrobiemy - ale ryczałtem - w wysokości 700 zeta miesięcznie.

To co? Nadal chcecie mieć na piśmie że jesteście literatami?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”