527
Andrzej Pilipiuk pisze:ja debiutowałem mając 22 lata.

a tak poźno z dwu powodów:

a) straszliwie zgnojony w liceum przez belferstwo totalnie nie wierzyłem w siebie.

b) nie znałem żadnych pisarzy ktorzy powedzieliby mi co knocę a czułem że knocę.

Ja debiutowałem w wieku 45 lat. Czemu tak wcześnie? Bo doszedłem do wniosku, że zanim się na emeryturze wezmę za poważne pisanie, warto stworzyć kilka próbnych, młodzieńczych powieści:)))
Pozdrawiam
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

528
MarcinC pisze:Ja debiutowałem w wieku 45 lat. Czemu tak wcześnie? Bo doszedłem do wniosku, że zanim się na emeryturze wezmę za poważne pisanie, warto stworzyć kilka próbnych, młodzieńczych powieści:)))
A ja się zastanawiałem, czy nie biorę się za to zbyt późno. ;) Chyba poczekam jeszcze z 10 lat. :D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

529
Wg. mnie wiek nie ma większego znaczenia. Ważne, aby miało się coś ciekawego do napisania :D Chyba, że ktoś planuje z tego żyć, wtedy im wcześniej-tym lepiej.

530
Raptor pisze:Wg. mnie wiek nie ma większego znaczenia. :D .
Własnie. Wbrew temu co reklamuje Andrzej, wiek nie ma zadnego znaczenia. To własnie próbuję powiedzieć.
Chyba, że ktoś planuje z tego żyć, wtedy im wcześniej-tym lepiej

Planuję przejść na zawodostwo za jakieś trzy lata. I co, to źle? Za późno?
Ważne, aby miało się coś ciekawego do napisania
Trafniej tego się nie da wyrazić:))
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

531
padaPada pisze:
MarcinC pisze:Ja debiutowałem w wieku 45 lat. Czemu tak wcześnie? Bo doszedłem do wniosku, że zanim się na emeryturze wezmę za poważne pisanie, warto stworzyć kilka próbnych, młodzieńczych powieści:)))
A ja się zastanawiałem, czy nie biorę się za to zbyt późno. ;) Chyba poczekam jeszcze z 10 lat. :D
Norma Pilipiuka: nic z Ciebie nie będzie, powinieneś debiutować co najmniej 17 lat temu i miec na koncie dwa miliardy, siedemset milionów, pięćset tysięcy słow napisanych, wydanych i sprzedanych.

Norma Ciszewskiego: wszystko przed Tobą, masz co najmniej 13 lat do startu, możesz w spokoju cyzelować swa debiutancką powieść.

Inaczej mówiąc, stoisz na rozstaju dróg: możesz pójść w lewo lub w prawo:)))
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

533
gitarzystka05 pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:najtrudniej napisać pierwsze 5 książek ;)

potem leeeeci.
Czemu akurat pięć? Czy to tak przypadkowa liczba, jak 2586? :)
nie wiem. mi najtrudniej było z pięcioma pierwszymi.

534
ja widzę problem tak:

można żyć długo, ciekawie, potem to opisać i zdążyć się jeszcze nacieszyć książką.

można debiutować w wieku dojrzałym i też jest ok.

ale... Życie mieli. Po 10-15-20 latach siedzenia na kasie w supermarkecie, lub noszenia cegieł na budowie z człowieka zostaje WRAK INTELEKTUALNY. I nie czarujmy się 90% nastolatków obecnych na tym forum tak właśnie skończy.

Zostaną zmieleni. Jak dobrze trafią to za dziesięć lat będą mieli kawalerkę na kredyt, założą rodzinę, zaparkują przed blokiem kilkuletni samochód (z komisu lub na raty), pojadą gdzieś na wakacje. I NIC WIĘCEJ. Skończą studia ale robotę wezmą taką jaka się trafi. Albo zostaną w sowich miasteczkach i będą z trudem wiązać koniec z końcem.

a pisanie to szansa wypłynięcia na ciut szersze wody.

dlatego optymalne uważam przejście na zawodowstwo jak najszybciej lub traktowania pisania jako odskoczni w pracy naukowej.

535
Zostaną zmieleni. Jak dobrze trafią to za dziesięć lat będą mieli kawalerkę na kredyt, założą rodzinę, zaparkują przed blokiem kilkuletni samochód (z komisu lub na raty), pojadą gdzieś na wakacje. I NIC WIĘCEJ. Skończą studia ale robotę wezmą taką jaka się trafi. Albo zostaną w sowich miasteczkach i będą z trudem wiązać koniec z końcem.

a pisanie to szansa wypłynięcia na ciut szersze wody.

dlatego optymalne uważam przejście na zawodowstwo jak najszybciej lub traktowania pisania jako odskoczni w pracy naukowej.
No, wiesz...
Grafomania się szerzy, ale przynajmniej w moim odbiorze jest tylko grafomaniom i niczym innym... Warto zastanowić się nad tym, czy w wieku nastu lat zaczniemy pisać jak maszyny, czy też podejdziemy do tego bardziej spokojnie i napiszemy coś bardziej ambitnego.

Dla mnie Twoja proza to właśnie totalna grafomania - może czasami nieco zabawna, nieco wciągająca - ale zawsze grafomania.

Kicz to kicz, a pieniądze to pieniądze.
Dla jednych liczą się tylko one, ale czy naprawdę tędy droga?

Dla mnie z Twoim podejściem człowiek w życiu niczego nie osiągnie. Kiczowate książki, miliardy sprzedanych słów i tysiąca czytelników, masa forsy i... koniec?

Franz Kafka nie napisał w ciągu piętnastu lat pięćdziesięciu książek, a jednak jest jednym z najbardziej cenionych klasyków na świecie... Nie sprzedał miliardów słów, nie wzbogacił się za życia, a jednak osiągnął coś czego nie da przeliczyć się na pieniądze.

537
Andrzej Pilipiuk pisze:dlatego optymalne uważam przejście na zawodowstwo jak najszybciej lub traktowania pisania jako odskoczni w pracy naukowej.
Podobno nowa ustawa o szkolnictwie wyższym przewiduje przyznawanie dodatkowych punktów instytutom naukowym za twórczość artystyczną pracowników.
Pyszna sprawa. Może nawet zadebiutuję pod własnym nazwiskiem, a nie pod pseudonimem i szef nie będzie mógł się przyczepić, że zmarnowałam tyle czasu pisząc głupstwa, zamiast kolejną książkę z przypisami, bibliografią i w ogóle, jak Wielki Opiekun Naukowców przykazał.
A w dłuższej perspektywie spodziewam się wysypu późnych debiutów w tych sferach. Matematyk, biolog, historyk, bez różnicy, każdy będzie musiał co najmniej zbiorek haiku opublikować, żeby przysporzyć punktów firmie… :D
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

539
Andrzej Pilipiuk pisze:Życie mieli. Po 10-15-20 latach siedzenia na kasie w supermarkecie, lub noszenia cegieł na budowie z człowieka zostaje WRAK INTELEKTUALNY. I nie czarujmy się 90% nastolatków obecnych na tym forum tak właśnie skończy.
Ymps! Tego nie rozumiem. Albo siedzimy na kasie (szarość życia) albo piszemy (kolor życia)?
A co to za diabelska alternatywa?
Nie możemy byc lekarzami, prawnikami czy, za przeproszeniem, specjalistami od pijaru? Gitarzystami rockowymi, aktorami czy malarzami? Nie możemy przeżywac życia zgodnie z jakims założonym planem a pisać wtedy, gdy będziemy gotowi? Gdy dojrzejemy do tego, żeby napisać coś interesującego i podjąć próbę pokazania tego światu?
Ejże.
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

540
padaPada pisze:No to POD'y zarobią.
Niekoniecznie. Mówiła mi kiedyś dyrektorka pewnego wydawnictwa uniwersyteckiego, że nie zdecydowała się na opublikowanie sonetów profesora matematyki, chociaż on był gotów za to zapłacić. Teraz pewnie by przyjęła i wystąpiła do ministerstwa o dotację :D
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

541
Ja dodam jeszcze tak... Każdy ma własną drogę do kariery. Andrzej ma swoją, którą konsekwentnie kroczy od wielu lat, co się chwali i jest godne podziwu. Wie, że przyniosła ona mu sukces, pieniądze i sławę, więc chętnie się doświadczeniami dzieli. Należy przyswoić i wyciągnąć wnioski dla siebie.
Ale...
Ja wiem np. wiem, że to nie jest moja droga :D Nie chcę pisać 2-3 książek rocznie (prędzej jedną na 2-3 lata ;)).
A do debiutu podchodzę na swój sposób, zgoła sprzeczny z większością prezentowanych przez Pana Andrzeja poglądów... Jak mi się uda, to będzie chwała, jak nie, to będę mógł winić tylko siebie :)
Mam własny pomysł, własną ścieżkę kariery (hehe, na razie plany tylko ;)) i tylko i wyłącznie Ja mogę być za to odpowiedzialny.
Jeżeli ktoś szuka tutaj "przepisu" na udany debiut czy karierę, to ja nie wróżę mu sukcesów. Literatura to sztuka bardzo wymagająca, pomimo tego, że do jej tworzenia wystarczy trochę papieru i długopis. Naprawdę, trzeba to czuć, aby coś osiągnąć. I przede wszystkim trzeba mieć odwagę kroczyć własną ścieżką. Podpatrywać innych, ale nie kopiować bezmyślnie. Zajrzeć w głąb siebie, aby odkryć prawdziwy talent i nie mieć kompleksów przed jego ukazaniem.
I nie bać się ryzyka... nikt zachowawczo nie osiągnął chwały ;)

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”