46

Latest post of the previous page:

Andrzej, wracając do tego pukania i potrzeby posiadania młotka...
Mam, pukam i mam coś więcej do zaoferowania...

47
Jak sobie o tym wszystkim myślę to już wiem, czemu tylu Polaków emigruje na Zachód. Tutaj można napisać dobrą książkę i w ogóle jej nie wydać. Tam jesteś S. Meyer zatrudniasz sobie agenta, który poprawia Ci powieść, układa się z wydawnictwem, wydaje ci ją za miliony (taki gniot!!!) Na poważnie zastanawiam się nad wyjazdem. Przynajmniej będę miała większe szanse na spełnienie marzeń.
**Are you waiting for somebody else to move?

Don't you know in your heart is the power to change everything?**~

49
Regina Domino pisze: Tutaj można napisać dobrą książkę i w ogóle jej nie wydać.
Oczywiście.
Jak wiadomo, polskie wydawnictwa zainteresowane są przede wszystkim złymi książkami. Najchętniej o złej konstrukcji, nudnej fabule i z drewnianymi bohaterami. To jasne: im mniesza sprzedaż, tym mniejsze koszty, mniesze ryzyko i ogólnie mniej zawracania głowy.
Z poważaniem
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

52
Ale czy Meyer wydałaby się w Polsce gdyby była Polką? Raczej wątpię. No i na zachodzie podejście wydawnictw do pisarzy jest inne
**Are you waiting for somebody else to move?

Don't you know in your heart is the power to change everything?**~

53
Regina Domino pisze:Ale czy Meyer wydałaby się w Polsce gdyby była Polką? Raczej wątpię. No i na zachodzie podejście wydawnictw do pisarzy jest inne
Po pierwsze, gdyby była Polką, to mi się przypomina skecz o księdzu z filmu Barei.

Po drugie, nie żyj mitami, bo to niebezpieczne :) podejście do pisarzy nie jest tam wcale lepsze, a ty oceniasz przez pryzmat tych, którym się udało zarobić na tyle dużo, że wydawcy ich szanują. Ile chcesz opowieści o pisarzach, których nikt nie chce wydać, nawet jeśli są dobrzy?
Sprawdź, w ilu wydawnictwach spuszczono po schodach Rowling oraz dlaczego Watts miał kłopoty ze znalezieniem wydawcy na kolejne książki po sukcesie trylogii ryfterskiej i "Ślepowidzenia". Zdziwisz się, jak dobrze anglojęzyczni wydawcy traktują aglojęzycznych autorów :-)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

56
Regina Domino pisze:Ale czy Meyer wydałaby się w Polsce gdyby była Polką?
W tym fachu ważne jest też szczęście. Jak trafisz na wydawcę, który dostrzeże potencjał w książce to ją wyda. Czyli odpowiedź brzmi: Byłaby taka szansa.

Równie dobrze możesz zapytać, czy gdyby Andrzej Pilipiuk był Amerykaninem (czytanym Andrju Pajlajpjak) to czy wydałby w USA? Kto wie, gdyby był uparty i miał szczęście, może by wydał.

Zapytaj autorki tej książki, czy odniosła sukces na miarę Meyer. Przecież wydała w Hameryce...

57
Swego czasu trochę wertowałam jej stronę internetową, gdzie opisała ze szczegółami jak doszła do sukcesu. Długo szukała agenta a gdy go już znalazła wzięli korektorzy "Zmierzch" na tapetę i go z góry na dół przerobili żeby miał jakiekolwiek szanse wydawnicze. Potem agent szukał wydawnictwa aż znalazł. Odpowiadając na pytanie jeszcze nic nie napisałam ale się staram ^_^ Ale jak już napiszę też chciałabym mieć taką szansę żeby ktoś dał mi kilka rad i zrobił korektę a potem pomógł mi wydać. Fajnie by było mieć agenta. W Polsce na razie to niemożliwe.
**Are you waiting for somebody else to move?

Don't you know in your heart is the power to change everything?**~

58
Regina Domino pisze:Fajnie by było mieć agenta. W Polsce na razie to niemożliwe.
Jest możliwe. Problem tylko czy ma to sens no i pozostaje kwestia kompetencji owego agenta, poziomu usług jakie zapewnia itp.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

59
Regina Domino pisze: Ale jak już napiszę też chciałabym mieć taką szansę żeby ktoś dał mi kilka rad i zrobił korektę a potem pomógł mi wydać. Fajnie by było mieć agenta. W Polsce na razie to niemożliwe.
Mylisz korektę z redakcją.

Możesz zrobić tak:
1. Napisać książkę.
2. Po ukończeniu, przeczytać ją kilkakrotnie, czyniąc poprawki, skracając, rozbudowując, ulepszając dialogi. REDAGUJĄC.
3. Wydrukować. Złożyć do szuflady na 4-6 tygodni.
4. Po upływie w/w okresu przeczytać. Wywalić wszystko, co "zgrzyta". W to miejsce wstawic cudowne perły literackiej erudycji.
5. Wydrukować. Złożyc do szuflady na 4-6 tygodni.
6. Powtórzyć pkt 4.
7. Wydrukować w kilku egzemplarzach i dać kilku wyrobionym literacko znajomym, z prośbą o przeczytanie i wnikliwą, krytyczną analizę.
8. Zebrać dobre rady, nanieść te z nich, które uznasz za sensowne.
9. Wydrukować w 10-15-20 egzemplarzach i wysłać do wydawnictw, których profil wydawniczy mniej wiecej pasuje do twojego Dzieła.
10. Modlić sie o sukces.

Tak to mniej więcej wygląda. Jesli książka będzie naprawdę dobra, ktoś się na pewno zainteresuje.

Pozdrawiam

PS. Aha, jesli chcesz, możesz mi na PW wysłać pierwszych 30 stron. Ocenię i spróbuję doradzić.
Marcin Ciszewski
www.facebook.com/pages/Marcin-Ciszewski

60
MarcinC pisze:PS. Aha, jesli chcesz, możesz mi na PW wysłać pierwszych 30 stron. Ocenię i spróbuję doradzić.
Jak widzisz środowisko pisarzy jest pomocne. To nie jest odosobniony przypadek, bo udzielający się na tym forum 'fioletowi' pracują nad tekstami wielu adeptów lub czytają i recenzują ich prace.

61
o w mordę... Znowu...
proponuję automatycznie banować każdego kolejnego kto nie mając żadnego dorobku wydanego u nas choćby zająknie się o USA...
Regina Domino pisze:Jak sobie o tym wszystkim myślę to już wiem, czemu tylu Polaków emigruje na Zachód.
bo w Polsce w większości zawodów trzeba mieć dwa fakultety i dziko tyrać żeby utrzymać się na powierzchni i płacić czynsz za klitkę wynajmowaną w gierkowskim bloku.

Na zachodzie wystarczy mieć maturę i spokojnie pracować by utrzymać się na powierzchni, zmieniać samochód co kilka lat, jeździć na wakacje i spłacać kredyty za mały domek...

ot taka różnica. Bierze sie głównie z tego że w USA pracuje 85% ludzi w wieku produkcuyjnym, w UE 67-75% a w Polsce ledwie 55%. nie każdy chce tyrać na "rencistów" w dresikach, nierobów i urzędasów to i uciekają...
Tutaj można napisać dobrą książkę i w ogóle jej nie wydać.
tam też.

swoją drogą to raczej mit.
znam tylko jedną potencjalnie bardzo dobrą powieść która nie jest wydana - alke głównie dla tego że autor nadal w niej dłubie.
Tam jesteś S. Meyer
albo nie jesteś.
zatrudniasz sobie agenta, który poprawia Ci powieść,
agent widząc potencjał może Ci polecić kogoś kto poprawi.

wieloletni agent i selekcjoner Albert Zuckerman w poradniku "jak napisać świetną powieść" podaje informację że za danie uwag pozwalających poprawić powieść zawodowy redaktor, lub literat z doświadczeniem bierze - uwaga 3maj się krzesła:

za przeczytanie i ogólne uwagi do powieści 500-1000 dolarów
za przeczytanie, pozaznaczanie w tekscie i szczególówe uwagi 2000-5000 dolarów.

(ceny z 1994-tego -pewnie podrożało)

pisze też że redaktorzy w wydawnictwach nikogo za rączkę nie prowadzą i albo się powieśc kwalifikuje do ostatecznej obróbki albo aut.
układa się z wydawnictwem, wydaje ci ją za miliony
albo za tysiące lub setki dolarów...
(taki gniot!!!)
ok. ujmę to tak: nie jestem dobrego zdania o poziomie intelektualnym "zmierzchu" ale...
wybacz czepiam się:

4 tomy zmierzchu liczą sobie:

I - 414 stron
II - 478
III - 555
IV - 716

Razem: 2163 stron druku.

się kobieta rozpisaaaała.

to więcej niż cały mój cykl o Wędrowyczu (6 tomów).
to więcej niż całe planowane Oko Jelenia.

Zapytam wprost: czy masz w szufladzie 2163 strony maszynopisu?
Nie czepiam się jakości ;) Po prostu czy masz tyle jakiegokolwiek maszynopisu?

*

nieprzebrane pokłady naiwności sprowadzające się w rzeczywistości do syndromu drewnianej nogi.
Jestem biedny bo mieszkam w Polsce, ale gdybym tylko mieszkał w USA zaraz by takiego geniusza docenili, dopieścili i zacżeli pokrywać wszelkie wydatki. Wszak geniusz jest dobrem narodowym tylko u ns taki naród że niedocenia.

Pierdu pierdu.

Jak trzej chłopaczkowie w wieku bodaj 13-14 lat którzy zginęli w Sudetach pod koniec lat 80-tych.
Wymyślili - trzymajcie się krzeseł - że przedostaną się górami do RFN, tam wstąpią do młodzieżówki klubu Bayern Monachium, klub da im wikt, opierunek, kasę etc. a oni będą w piłkę kopać... a przy tym doświadczenie w kopaniu pilki mieli tylko podwórkowe.

*

2100 stron maszynopisu to w Polsce 7 książek a' 300 stron (taka tradycyjna objętość).

wydaj 7 zjadliwych książek w Polsce (znaczy się takich które nie zrobią furory, ale bedą na tyle dobre że wydawca będzie wydawał kolejne)(tak po 3 tyś sprzedanego nakladu) i będziesz miała na nowiutki samochód (znaczy z salonu a nie z komisu) albo wkład własny na małe mieszkanie na obrzeżach miasta.

Nawet gdybyś idąc moją dawną drogą napisała 7 tomów fuchy w stylu moich samochodzików i spylila a' 5 tyś zł za maszynopis to jesli zbierzesz tę kaskę do kupy wchodzisz do salonu i wyjeżdzasz np. oplem agila.
Na poważnie zastanawiam się nad wyjazdem. Przynajmniej będę miała większe szanse na spełnienie marzeń.
Sorry - nie chce nikogo urazić ale... Nie wiem czy przez dziesięc lat na zmywaku podszkoli się język na tyle by napisać powieść po angielsku mającą szansę się sprzedać.

Marzenia? Napisz dziennie 5 stron gniotu o wmpirach. za dwa lata bedziesz miała coś grubości Zmierzchu.

Nie wiem o czym marzysz. Mi sie marzą szubienice dla komuchów i pokój na świecie ale ja dziwny jestem.

Czego chcą kobiety? Odrzutowca nie kupisz. Ale torekę w kształcie sowy za 3800 już tak
http://www.kozaczek.pl/plotka.php?id=12656
Wakcje w leżaku na pokladzie jchtu i z drinkiem w ręku też sobie fundniesz.
(ja sobie nie fundnąłem - ale rozumiecie gdzieś trzeba mieszkać więc kredyty...)

Napisz żyjąc w Polsce te 7 książek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron