Pytania do Wiesława "Winricha" Karasińskiego

1
Oto temat, w którym można zadawać wszelkie pytania dotyczące twórczości Wiesława. Chodzi tu nie o bardziej ogólne porady, bo tych jest pełno w różnych działach, ale właśnie o pytania do naszego Autora.

Mam nadzieję, że Autor nie zabije mnie za założenie tego tematu (bez pytania). :)
Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku

Land of Fairy Tales

Eskalator.exe :batman:

2
To mam pytania. ;)

1) Na jak wiele może sobie pozwolić autor powieści historycznej? Z jednej strony historia, z drugiej brak źródeł - jak sobie z tym radziłeś? :D

2) Dlaczego nie zdecydowałeś się jednak na wprowadzenie wątku fantastycznego? Czy nie uważasz, że miałbyś szansę dotrzeć z książką do szerszego kręgu odbiorców? :)

3
Jak się zdecydujesz na pisanie powieści historycznej, to niestety nie obędzie się bez przeszukiwania źródeł. Z konieczności musisz znać realia epoki i trzymać faktów, bo inaczej wyjdzie ci parodia, a nie powieść historyczna. Szczególnym problemem jest używany język, który musi być z jednej strony językiem epoki, ale z drugiej dostosowany do percepcji współczesnego czytelnika.
Oczywiście autor nie musi trzymać się ściśle faktów, bo w końcu nie jest to opracowanie stricte historyczne i pewna dowolność w interpretacji jest nawet wskazana.

Czy nie kusiło mnie "pójście w fantastykę". Sam pomysł, na którym oparta jest powieść, jest fantastyczny - całkowicie wymyślony przeze mnie syn Kazimierza Wielkiego, którego istnienie diametralnie zmieniłoby losy Polski. I pójście w historię alternatywną istotnie było wielką pokusą, ale w końcu nie zdecydowałem się na to. Może i dobrze.
A tak, nawiasem mówiąc, od pani Ani Brzezińskiej z wydawnictwa Runa, dostałem właśnie taką propozycję, by w powieść wpleść jakieś wątki fantastyczne i wtedy zdecydowałaby się na jej opublikowanie.
No ale wyszło jak wyszło.

4
ancepa pisze:2) Dlaczego nie zdecydowałeś się jednak na wprowadzenie wątku fantastycznego?
Ja mam inne zdanie - wprowadzenie watku fantastycznego rozbiło by fabułę- uniewiarogodniło ją.
Gdzieś indziej wyczytałam, że Brown broni się swą powieścia - ponieważ porusza dramatyczną tajemnicę Watykanu - i to przyciąga czytelników. Ja uważam, że nie Tajemnica przyciągnęła czytelników do "Kodu..." lecz właśnie jej uwiarygodnienie. Dlatego moim zdaniem wprowadzanie wątków fantastycznych jest możliwe tam, gdzie ten zabieg podniesie walory fabuły, a nie jest w sam w sobie lepikiem na czytelników.
A na marginesie - nie prowadzisz przypadkiem sprzedaży wysyłkowej? Mieszkam w małej miescinie - gdzie nowości docierają z opóżnieniem, a bibliotekę zamknęli na pół roku - więc ...może zyskam książkę prosto od autora?
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

5
Winrichu, czytam właśnie "Możnych kochanie" i mam trzy pytania (na razie trzy, możliwe, że będzie ich więcej):

1. Zauważyłam, że nie podano w ogóle nazwiska redaktora książki. Jak wyglądała redakcja?
2. Pisałeś tę książkę z myślą o młodzieży czy raczej o dorosłych czytelnikach?
3. Jaki zawód wykonujesz?

Pozdrawiam
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

6
1. Redakcja nie była rewelacyjna, bo wydawca zajmuje się głównie wydawaniem opracowań naukowych i nie ma, jak zauważyłem zwyczaju poprawiać uniwersyteckich profesorów. Ja sam wprowadzałem poprawki (redagowała moja żona, z którą się zresztą o wiele rzeczy spierałem), ale i one wszystkie nie zostały naniesione. Z redakcji książki nie jestem zadowolony.
2. Książka nie była pisana dla określonego kręgu wiekowego, raczej dla ludzi, którzy są choć trochę zainteresowani historią. A tu wiek nie ma najmniejszego znaczenia.
3. No cóż. Z wykształcenia jestem historykiem, a wykonuję zawód niezbyt lubiany. Uczę historii w gimnazjum. Chyba jeszcze jeden fioletowy tak ma, jak się nie mylę (gdzieś w wywiadzie czytałem).

Pozdrawiam
Winrich

7
A jak w ogóle oceniasz Templum jako wydawcę? Jacy to ludzie są? Zajrzałam sobie na stronę tego wydawnictwa i mam wrażenie, że to tacy trochę szaleni pasjonaci - rzeczywiście tacy są?
Polityka nieredagowania tekstów - bardzo dziwna. I niebezpieczna, bo profesorowie wiedzę, owszem, mają ogromną, ale to wcale nie znaczy, że potrafią sensownie pisać. Miałam do czynienia z tekstami profesorów... oj, miałam... ;)
W "Możnych kochaniu" trochę potknięć redaktorskich jest, ale nie tak dużo, żeby bardzo przeszkadzały. Jak na książkę puszczoną "na żywca" to myślę, że jest bardzo dobrze.
Właśnie ją skończyłam i przyznam, że cieszy mnie zapowiedź następnej. Jeszcze nie rozwinąłeś skrzydeł, widać, że stać Cię na więcej i piękniej. A uczniom Twoim zazdroszczę nauczyciela - potrafisz zainteresować, pobudzić do myślenia i własnych poszukiwań. A propos: w tych czasach faktycznie istniał tytuł ochmistrzyni? I kucharka mogła być równocześnie ochmistrzynią? No, sam widzisz... człowiek, choćby nie chciał, po prostu musi zainteresować się tym, o czym opowiadasz... Rodzą się pytania i nagle odkrywam, że frapuje mnie coś, nad czym nigdy się wcześniej nie zastanawiałam, czego nigdy sama z siebie nie uznałabym za istotne. To się samo dzieje, niezauważalnie, niedostrzegalnie... Masz dar. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

8
Winrich pisze:Uczę historii w gimnazjum. Chyba jeszcze jeden fioletowy tak ma, jak się nie mylę
Navajero aka Adam Przechrzta. Taka liczba historyków/nauczycieli historii wśród pisarzy (próbkę mamy małą, ale chyba można już wyciągnąć jakieś wnioski) wygląda mi na znamienną, szczególnie jest to wyraźne wobec braku wśród pisarzy (czy też rzadszego ich występowania) nauczycieli od polskiego :)

9
To prawda, że wydawca z Templum to typowy pasjonat. Interesuje go tylko średniowiecze i gotów w to zainwestować swoje prywatne pieniądze. I dobrze, że tacy jeszcze są.
Co do braku redakcji, to zauważyłem w rozmowie prywatnej, że chyba się na tym kiedyś sparzył (bo profesorowie błędy robią, ale niezbyt chętnie się do tego przyznają). Mnie trochę ten brak redakcji przeszkadzał, ale cóż...
W sprawie tej ochmistrzyni-kucharki to wziąłem to z księgi lustracyjnej Baranowa z połowy XV wieku. Społeczeństwo średniowieczne było pod tym względem konserwatywne i dlatego uznałem, że podobna sytuacja mogła być i wiek wcześniej, chociaż samo użycie obu słów wiązało się z likwidacją powtórzeń (i użyłem ich dzięki żonie -polonistce). A funkcja ochmistrzyni rzeczywiście już istniała, ale szczególnie na takich małych dworach wykonywała czynności najprostsze.
Cieszy mnie, że ktoś czeka na tom następny "Możnych kochania". Właśnie go kończę i z wydawcą planujemy publikację na koniec tego roku. Mam nadzieję, że się uda.
Czy będzie lepszy od tomu pierwszego, to zobaczymy.

Tony, historycy tak mają. A ja zacząłem pisać, bo założyłem się z żoną, polonistką zresztą.
A żeby było śmieszniej, jednym z moich kolegów na studiach był Robert Makłowicz i mogę stwierdzić, że gotować wtedy wcale nie umiał. I co na to powiesz?

10
Winrich, a jak oceniasz reklamę Twojej książki? Ostatnio na forum była dyskusja, jak reklama wpływa na sprzedaż. Ja sądzę, że jednak wpływa.

A piszę natchniony zobaczeniem reklamy ,,Możnych kochania" w ,,Mówią Wieki". :) Swoją drogą, niczego sobie. Tzn. szału specjalnego nie ma, ale prezentuje się ok, dużo lepiej niż niektóre podobne notki w innych czasopismach branż przeróżnych.

12
Winrich pisze:Tony, historycy tak mają. A ja zacząłem pisać, bo założyłem się z żoną, polonistką zresztą.
nauczyciel i do tego historyk :-) to się rozprzestrzenia :-D
winrich pisze: A żeby było śmieszniej, jednym z moich kolegów na studiach był Robert Makłowicz i mogę stwierdzić, że gotować wtedy wcale nie umiał. I co na to powiesz?
wielkie mi aj waj :-D ja na studiach też gotowac nie umiałam, niektóre umiejętności nabywamy zmuszeni okolicznościami :-P
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

15
Bardzo smutna wiadomość.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Zablokowany

Wróć do „Archiwum Debiutów”