- Ostatnio nie rozumiem słów – powiedziała i ciężko opadła na kanapę. – No, po prostu nie rozumiem ich znaczenia – westchnęła. – Gubię się między tym, co chcę powiedzieć, a co mi wychodzi.
Nie rozumiałam, o czym mówi, ale chyba to było coś ważnego, bo twarz miała zatroskaną i jakąś taką smutną.
– Nie używam ich w odpowiedni sposób – drążyła. – Mówię coś, a nie tak, jakbym chciała. – Zastanawiała się głośno, ale chyba znowu coś było nie tak. Pokręciła głową, pociągnęła solidny łyk z kieliszka, po czym odstawiła go na podłogę tuż obok nogi. Byłam ciekawa, kiedy go przewróci. W końcu wypiłyśmy już całą butelkę jej ulubionego wina.
- Znaczy nie, nie tak… - zaczęła, ale zamilkła na chwilę, jakby szukała odpowiednich dźwięków i znaczeń do tego, co się w niej gotowało. – Wydaje mi się, że wszystko jest w porządku. Jasno i precyzyjnie konstruuje zdania, dobieram odpowiednie słowa, znam gramatykę, nie walę wielkich byków a ludzie, do których się zwracam, nie rozumieją, o co mi chodzi. Przeinaczają moje intencje, przypisują mi myśli, jakich nie miałam. A kiedy próbuję się bronić, że to nie tak, dostaję po łbie, że sama nie wiem, czego chcę.
- Nie opowiadaj głupot, ja jakoś łapię, o czym gadasz.
Wzruszyła ramionami. Pochyliła się, by podnieść kieliszek i oczywiście przewróciła go. Zaklęła szpetnie, jakby całą irytację wrzuciła w to jedno słowo i spojrzała na mnie skruszona.
Pozdrawiam Panów serdecznie.

"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf