Dziennik maratończyka - Escort

109
Dzięki za miłe słowa :).
Będzie ciężko z napisaniem czegoś nowego. "Zwykłe" projekty przychodzą u mnie z trudem, potem walają się niezakończone...
@Lady Kier, polecam pisanie ;) dobra forma oderwania się od naszej rzeczywistości.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

112
Myślę, że mógłbyś spróbować zacząć pisać "pod wydanie". Sporo tego masz, całkiem pokaźny dorobek, czas chyba podnieść sobie poprzeczkę :)
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Dziennik maratończyka - Escort

115
Z 'Polski' nici. Oczywiście moje pisanie nie nadaje się do żadnego wysłania.

Postanowiłem wpisać się dla upamiętnienia tu do tematu, co by nie zanudzać sb, bo już wyraźnie ma przesyt mnie :).

Po napisaniu trzeciego tomu postanowiłem zabrać się za coś nowego, naziemnego, w całkiem innych klimatach. Trochę gangsterskich, jednak w dużej mierze wychodził mi obyczaj, gdzie miało następować budowanie klimatu, a nic się nie zmieniało przez kilkanaście stron: wychodził pastisz i zero dobrej kreacji bohaterów. Może poza jednym, na którego miałem (mam) mega pomysł na oryginalny charakter, ale nie przekroczyłem progu przyzwoitości choćby :/. Tytuł roboczy to 'Kierowcy', powieść opowiada o pewnej firmie przewozowej na trasie 30-kilometrowej między miastami. Jednak oprócz zwykłej działalności kręcą na boku nielegalne przekręty, wpadając w pułapkę młodej grupy przestępczej (główni bohaterowie to kierowcy po 40-stce i 50-tce). Wyszło z tego do tej pory 145k. 145k do kosza, może poza wstępem (7k), na który miałem pomysł dłużej w głowie, i wyszło dość nietypowo, zgrabnie wprowadzając czytelnika w monotonny klimat (który niestety długo się utrzymał, inne sceny bardzo naciągane, na dodatek bez energii, dynamitu. Ostatecznie zaprzestałem tego projektu. Wracałem do jednego po latach w wieku licealnym, tylko potem wychodzi dość śmiesznie, kiedy się pisze 'na starucha' młodsze bzdety :).

Wróciłem do swojej powieści fantasy, ruszyłem na podbój czwartego tomu. Furtkę po trzecim tomie zostawiłem szeroko otwartą, tak naprawdę taką, która aż kusi, żeby kontynuować, bo zbyt wiele rzeczy jest niedopowiedzianych. Moi trzej główni bohaterowie, wszyscy bardzo odmienni, staną przed wieloma wyborami. W trzeciej części spotkało ich sporo przykrości, a w czwartej części tych rozczarowań będzie jeszcze więcej. Sporo prób ich czeka. Nawet nie wiem jak zareagują na pewne aspekty. A z drugiej strony jestem bardzo ciekawy.
Przy okazji zachowuję swój charakterystyczny styl, dla wielu niestrawny. Zarzuciłem pierwszym tomem dawnemu koledze, który po dwóch zdaniach stwierdził, że zbyt filozoficzne, a zarazem całkiem niepasujące. A potem się dowiaduję, że przeczytał kawałek i faktycznie styl odwzorowuje mój dziwny charakter. I mu się podoba, ale nie czyta fantasy, więc ciężko mu rozgryźć długaśną całość. No, sporo tego. A ja się dobrze bawię przy pisaniu tego tasiemca. Nic mnie tak nie nakręcało.

Mam nadzieję, że tym postem nie zapeszę i będę kontynuował początek. Niedługo koniec roku to i podsumowanie jakieś będzie, ale końcówka grudnia będzie jeszcze poświęcona na pisanie.

Zapomniałem dobrej piosenki na zakończenie ;)
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

117
Dzięki, Ithi :)

Dylematy, dylematy. Kiedy planowałem powieść z dłuższym wyprzedzeniem, nachodził czasem, a nawet częściej niż czasem taki przesyt tym wszystkim. Scenami i wydarzeniami. Wszystko było zaplanowane i ciężko było pisać. Teraz troszkę leciałem tam, gdzie poniesie świat bohaterów, ale nagle mam pustkę i nie widzę kolejnych scen serialu :). Wpadłem w pułapkę. A sceny z doskoku, które zaraz uciekają mi z głowy, będą niepotrzebne, najpewniej do wycięcia. Czasami czuję takie rozczarowanie po napisaniu jakiejś sceny (nawet wiele razy to czułem, że nie wyszło po mojej myśli, tak jak planowałem, że wyszło kiepsko, nawet pomijając przeciętną zgrabność językową).
Walka trwa dalej. Regularne pisanie przynosi sporo znaków.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

119
Tak, czwarty.
Za słabe to, by gdziekolwiek pokazywać. Ciągle ćwiczę, ale do czegoś innego nie potrafiłem się zmotywować i wyszła kiepścizna (dobrnąłem do 150k innej powieści). Poza tym występują dziwne nazewnictwa, imiona bohaterów zróżnicowane - zmiany by spowodowały, że powieść straciłaby klimat.
Stąpam po ziemi i wiem, że jeśli miałbym słać to tylko jakiś jeden tom - zakładając, że pisałbym na przyzwoitym poziomie, zawsze wchodzą poprawki i te fabularne, które pewnie zmieniłyby ciąg wydarzeń. Inne tomy poszłyby na straty :).
Dzięki za kciuki :).
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

120
Końcówka roku naprawdę dobra - ale nie chcę zapeszać.

Sieknąłem jeden rozdział w pięć godzinek. Zakładając, że siekałbym tak codziennie... w miesiąc bym skończył roboczo. Ale tak się nie da. Ten był po prostu całkiem ciekawy dla mnie. Drobne przepychanki, w tle żarciki. Pokazywanie nieudolności kilku z bohaterów, buńczuczność innych, pycha.

Problem jest inny - nadal lecę na żywioł i nie wiem co przyniesie kontynuacja :D. A bardziej chyba bym wolał bazować na planie. Ogólny zarys jest, ale wolę poukładane sceny, a tego nie posiadam na tę chwilę. Jak na tę porę, znaków już jest sporo. Nie chcę, żeby mi wyszła spasła świnia. W czwartym tomie znów wracam do motywu poruszanego w pierwszym, który docelowo miał być motywem przewodnim w całej sadze, niczym kryształowe kule z Dragon Balla :). Owianą tajemnicę chcę ciągnąć do końca czwartego tomu i jego też zakończyć w wyjątkowy sposób.

Tak patrzę, że wszystkie zakończenia poprzednich tomów były... tragiczne. Albo inaczej: smutne. Smutne po prostu. Gdzieś w środku powieści rozgrywa się bezwartościowa sielanka, głupkowate żarty, a potem nastaje nostalgia i smutek. Mieszam głupi, dziecinny humor z poważnymi scenami i trudnymi zakończeniami.
Pisarz miłości.

Dziennik maratończyka - Escort

121
Dzień kolejny
Pisanie na fali, na podnieceniu przebiegiem historii... naprawdę mi pomaga. Gdy obmyślałem całą fabułę szczegółowo, nie miałem takiej zajawki na akcję. Nie wiem, pewnie mi minie. Czasami się budzę i jestem wyraźnie znudzony całą akcją, ale kiedy zapada noc... :twisted:

Ostatnie dni były naprawdę dobre.
Grupkę moich bohaterów, po tragicznym zakończeniu trzeciej części, spotkało kilka epizodycznych przygód. Dostali, wydaje się, ostatni odzew i zostali z niczym. Mają tylko siebie. Dwóch braci musi wziąć odpowiedzialność za swoich ludzi. Praktycznie nie mają wyjścia, kiedy starszy z braci decyduje się na desperacki akt... Byle ratować ukochaną, żonę, brata i pozostałych przyjaciół.
PS Wczoraj 20k. Dziś 22k.
Pisarz miłości.

Wróć do „Maraton pisarski”