16

Latest post of the previous page:

zaqr pisze:A co ma ręka do biegania?
Do biegania nic, ale jeżeli bohater ma połamać łuk... no ze strzałą w ręce może o tym zapomnieć ;].

W sumie jak tak czytam i rozmyślam, to ten bohater po prostu nie może dostać tej strzały. Jeżeli ma dobiec, wyrwać i połamać łuk - a po tym wszystkim niech się spodziewa, że były łucznik jeszcze może walczyć pięściami.
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

17
Caroll pisze:do czego ci ta scena jest potrzebna, ancepo
Potrzebuję nagłej, heroicznej sceny dla głównego bohatera, gdzie uratuje kogoś, na kogo mnóstwo ludzi dybie. Zleceniodawca nie działa standardowo, wykonawców zadania szuka wśród przypadkowych amatorów, którym płaci.

Nagła - bo równocześnie chcę pokazać jak główny bohater działa w momentach w których nie ma czasu na myślenie.

Heroiczna - łucznika trzeba pojmać żywego, bo na obecny moment w fabule nikt nie wie kto jest zleceniodawcą.

Dlaczego nie ma broni - totalne zaskoczenie, są na bezpiecznym terenie, na dziedzińcu przed domem. Broń jest, ale nie w zasięgu wzroku, niestety. Poczuli się za bardzo bezpiecznie.

18
Caroll pisze:Nope. Nie bez powodu wymyślono takie osłony.I to nie wczoraj. Może to być nawet zwykły kawałek skóry, ale musi być inaczej naciąganie cięciwy pozbawi cię czucia w palcach.
Można założyć rękawicę i wówczas jest też obojętne, czy strzela z kciuka czy z palców.

A odnośnie całej akcji - ja jej nie czuję, ale to z tego powodu, że za mało informacji np. o terenie, otoczeniu i przede wszystkim charakterze tych ludzi, bo np. jeśli gość sam sobie zrobił łuk i sam nauczył się strzelać i robi to jak zostało wspomniane kompetentnie, to jednak będzie bardziej odporny na stres niż normalny człowiek (będzie bardziej opanowany). Poza tym, jak zostało wspomniane, pewnie będzie walczył wręcz z tym biegnącym.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

19
Jesteśmy w Kreatorium, a scena cały czas żyje i ulega zmianom, również dzięki waszym uwagom. Szczegóły są w trakcie rozpatrywania, cały czas biorę pod uwagę rezygnację lub zastąpienie jej czymś zupełnie innym.

...a gdyby zauważyli łucznika wcześniej? Gdyby dopiero wyjmował strzałę i nawet nie zaczął mierzyć? Czy bohater zdążyłby dobiec?

A gdyby biegło do niego pięciu ludzi i musiał by wybrać cel? A może zacząłby uciekać?

A gdyby tak w niego czymś rzucić? Kamieniem na przykład? I by poślizgnął się na schodach? :)

20
Dla mnie kluczową rzeczą jest otoczenie, bo wg mnie ono w dużej mierze będzie determinowało zachowanie - czy jest to obszar miejski, las, polana? Czy są przeszkody utrudniające oddanie strzału do celu albo odwrotnie - utrudniające dobiegnięcie.
ancepa pisze:a gdyby zauważyli łucznika wcześniej? Gdyby dopiero wyjmował strzałę i nawet nie zaczął mierzyć? Czy bohater zdążyłby dobiec?
To zależy jak szybko biega i jak dobry jest łucznik, ale wg mnie co najmniej jeden strzał by poszedł.
ancepa pisze:A gdyby biegło do niego pięciu ludzi i musiał by wybrać cel? A może zacząłby uciekać?
Może... to zależy od jego charakteru. Jeśli gdzieś już wcześniej go miałaś, to zastanów się jak on by się zachował. A może strzeli do jednego i dopiero zacznie uciekać?
ancepa pisze:A gdyby tak w niego czymś rzucić? Kamieniem na przykład?
W miarę celny rzut kamieniem na pewno zdekoncentruje przynajmniej na chwilę.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

21
Zaczyna się zbyt duże kombinowanie. Po pierwsze opisujesz mniej więcej nasz świat po pierwsze czy naprawdę potrzebujesz łucznika? Jednak popularniejsza jest broń palna (i łatwiejsza w użyciu).

Dwa zrobienie sobie łuku w dzisiejszych czasach wymaga wiedzy i materiałów. Jeżeli gość chce na poważnie zabijać ludzi czemu nie zainwestuje w sklepowy łuk. Wyjdzie mu o wiele taniej. jak już ma sam sobie coś zrobić to czy nie lepiej kusze? Łatwiej zrobić znacznie łatwiej strzelać.

Trzy pomimo że jest amatorem to mimo wszystko nie jest skończonym idiotą. Jeżeli ma kogoś zabić a wie gdzie ta osoba przebywa lub zna jej prawdopodobny rozkład dnia to raczej wybierze miejsce skąd może oddać czysty strzał nie będąc zauważony. Biorąc pod uwagę prostą rzecz że cel nie koniecznie musi być sam.

Jeżeli akcja dzieje się w mieście to osoba niosąca łuk rzuca się w oczy. Wykona zlecenie i co potem wiele osób może ją rozpoznać.

Takie luźne uwagi.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

22
Grimzon pisze:Jednak popularniejsza jest broń palna (i łatwiejsza w użyciu).
Tak, ale zleceniodawca nie życzy sobie broni palnej.

Grimzon pisze: to czy nie lepiej kusze?
Jeżeli kusza zwiększy szansę na przeżycie bohatera, to mogę wyposażyć łucznika w kuszę.
Grimzon pisze:Biorąc pod uwagę prostą rzecz że cel nie koniecznie musi być sam.
Cel w opisanej sytuacji nie jest sam. Główny bohater chce ryzykować, ponieważ w pobliżu znajduje się ktoś bardzo ważny dla niego.
Grimzon pisze:osoba niosąca łuk rzuca się w oczy. Wykona zlecenie i co potem wiele osób może ją rozpoznać.
Dlatego dokładam czynnik stres - łucznik wie, że jeżeli nie zdejmie celu szybko, to po nim.

Dzięki bardzo. Kombinowanie jest fajne. Kombinowanie w grupie jest superaśne. :D

23
Jak ja bym się brał za likwidację jakiegoś celu to zrobiłby to tak żeby osoba się o tym nie dowiedziała. Okno pobliskiego domu. Zaparkowany samochód i strzał z kuszy z bliskiej odległości. Albo starym sposobem KGB pneumatyczny parasol z pociskiem z rycyny.

Natomiast jak bohater ma kogoś ratować to nie lepiej trochę urealnić samą sytuację. Bójka w dyskotece i ktoś próbuje wtedy go zdjąć. Lub odprowadza swoją panią a tu pod pozorem napadu ktoś chce sprzedać mu kosę?

Sytuację żeby jego wybuchowy charakter dał mu szanse na wyjście z tego cało.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

24
Kusza na pewno pomoże, jeśli pierwszy strzał nie będzie śmiertelny - przebiegnięcie 30 metrów to kwestia sekund i strzelający po prostu nie zdąży jej naciągnąć(zapewne po oddaniu strzału rzuciłby się do ucieczki).
Jednak ja, na miejscu zabójcy, zadbałbym o to, żeby nawet małe zranienie było śmiertelne(jakaś domowej roboty trucizna) - nawet jeśli nie od razu, to zlecenie byłoby wykonane.

25
ancepa pisze: Potrzebuję nagłej, heroicznej sceny dla głównego bohatera, gdzie uratuje kogoś, na kogo mnóstwo ludzi dybie. Zleceniodawca nie działa standardowo, wykonawców zadania szuka wśród przypadkowych amatorów, którym płaci.

Nagła - bo równocześnie chcę pokazać jak główny bohater działa w momentach w których nie ma czasu na myślenie.

Heroiczna - łucznika trzeba pojmać żywego, bo na obecny moment w fabule nikt nie wie kto jest zleceniodawcą.

Dlaczego nie ma broni - totalne zaskoczenie, są na bezpiecznym terenie, na dziedzińcu przed domem. Broń jest, ale nie w zasięgu wzroku, niestety. Poczuli się za bardzo bezpiecznie.
I tu tkwi sedno:) Dlatego ta scena jest taka poplątana. Zdefiniuj sobie jeszcze raz wszystkich uczestników, zastanów nad konstrukcją sceny. Bo na ten moment, z tego co opisujesz, ma to dla mnie wielkie dziury. Bo:
- szarżowanie na przygotowanego łucznika - zabójcę (czyli absolutnie odpada stres itd, to jest ktoś kogo można wynająć by zabił a nie lokalny świr, jest zdecydowany zabić dla kasy) nie ma nic wspólnego z heroizmem a wiele z lekkomyślnością i brakiem odpowiedzialności. Bo jak zginie, to tamci są już zupełnie ugotowani.
- jeżeli ochraniam kogoś na kogo czyhają stada zabójców i wiem o tym i daję się złapać bez broni na otwartym terenie to jestem idiotą.
- w jaki sposób teren jest bezpieczny skoro wszedł na niego facet z łukiem na odległość 10-30 m, gdyby miał choćby karabin myśliwski to są wszyscy martwi już dawno temu...
- pojmanie żywcem w takiej sytuacji nie może być priorytetem inaczej nie ma szans na zastraszenie taką szarżą (ten element działa trochę na podświadome czytanie intencji, jak nie biegniesz z intencją zabicia, wyrządzenia krzywdy, to to odbiera efekt)
- rzut kamieniem ekhem, na 20 metrów, strzała jest szybsza. Ryzykuje natychmiastową śmierć, bo gość zobaczy zamach, i może strzelić, sądząc że to np granat.
- Cała piątka biegnie na łucznika, ok, zastanówmy się, pobiegłabyś? Licząc, że zabije jedno, dwoje z was? Kim są pozostali ludzie i czy są równie szaleni?
- Zwrócę uwagę na fakt, że kusza zabija jeszcze lepiej niż łuk. Do tego naciąganie kuszy to też mit, bo są takie dwustrzałowe, takie z przekładnią, żeby się łatwo naciągało itd...
- Na ten moment wszyscy w tej scenie zachowują się nad wyraz dziwnie: jeżeli łucznik wie, że gość jest tak niebezpieczny to strzela jak tylko gościa widzi i nic nie pomoże, ani paprocie, ani kamienie, ani szarże. Wybór łuku jest dla mnie nadal nieuzasadniony czymkolwiek innym jak "fajnie by wyglądało, bohater kontra łucznik". Owszem, tak można wymyślać, ale jeżeli taki jest argument, to potem całość łatwo się sypie pod względem realizmu i uzasadnienia zachowania postaci.
- Tu moment na zastanowienie się jaki ma być ten twój bohater: człowiek profesjonalny, opanowany, zdolny do szybkiego działania (polecam film Taken:) lub sezon pierwszy Strike Back ) czy ktoś, kto ma opinię szalonego ryzykanta, ma mnóstwo szczęścia i działa pod wpływem impulsu. Ten pierwszy nie da się tak zaskoczyć, a jeśli już, to wykorzysta otoczenie przeciw łucznikowi. Ten drugi da się łatwo sprowokować i wyłączyć z gry o ile łucznik się nie potknie, piorun go nie trzaśnie, nie porazi prąd z urwanego kabla kosiarki, nie walną grabie leżące w trawie, nie oślepi nagły wybuch plam na słońcu...:)
No i na koniec, ile realizmu a ile Rambo w twej historii. To pomoże, bo wtedy wiesz, na ile się przejmować tym co tu wypisujemy:)
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

26
Ja tylko dodam, że z perspektywy zabójcy, łuk to fatalna broń. Obiektywnie niecelna, niepewna (łatwo o błąd, który spowoduje odchylenie strzału), a na lot pocisku spory wpływ mają czynniki zewnętrzne. Tu mi szwankuje realizm absolutnie, bo w mojej opinii zamachowiec nie wybrałby takiego narzędzia, chyba że posługiwałby się nim absolutnie po mistrzowsku.

Samodzielne wykonanie łuku (a'la John Malkovic w "Na linii ognia" co? ;) ) to też trochę kosmos. Da się, jest masę for, na których ludzie wykonują własne łuki i są one całkiem niezłe, ale większość z nich nie zabiłaby człowieka, nie licząc trafienia w jakiś punkt witalny. Przy dzisiejszej medycynie łatwo by go odratowano.

Warunki zamachu, które opisałaś nie mają szans powodzenia (w rozumieniu trwałego wyeliminowania celu) nawet bez obecności bohatera.

30m. Względnie dobry biegacz bez problemu pokona tę odległość w jakieś 4-5 sekund. Moim zdaniem spokojnie drugiej strzały mógłby już nie wypuścić.

Trafienie. Zastanawiałbym się nad szczęściem. Jest sporo punktów, w które strzała może nie trafić. Np. czaszka. Łucznik może zechcieć wyeliminować bohatera jednym strzałem, ale to trudny do trafienia punkt. Ewentualnie możesz dla podbudowy napięcia rzucić, że trawił, ale strzała ześlizgnęła się po ciemieniu albo urwała kawałek ucha.
Z bardziej hardcorowych, ale też szczęśliwych akcji: przedramię biegnąc wymachujemy ramionami, więc i tu można mieć szczęście. Naturalnie wtedy bohaterowi będzie trudniej "pobić" zamachowca, ale skoro rzuci go na ziemię, to chyba po chwili inni mu pomogą, co?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

27
TadekM napisał wszystko, co chciałam usłyszeć, Caroll wszystko zanegowała. :D Mam opcji do wyboru, do koloru, na każdy mój wybór znajdę potwierdzenie, jak i słabe punkty.

Jejku, ile mam teraz paliwa dla umysłu!
Caroll pisze:ok, zastanówmy się, pobiegłabyś?
Zdecydowanie szukałabym miejsca gdzie można się schować. :)
Caroll pisze:- jeżeli ochraniam kogoś na kogo czyhają stada zabójców i wiem o tym i daję się złapać bez broni na otwartym terenie to jestem idiotą.
To jest kluczowy punkt. Jak dla mnie największa dziura do zapełnienia. :D Tylko jak dam broń do ręki bohaterowi, to on się nie zawaha.

Dzięki, dzięki, za info, za przemyślenia, za wylanie kubła zimnej. ;)


A najlepiej by było jakby bohater zatrzymał strzałę w locie siłą woli, wyczarował tarczę z pola siłowego, stworzył z elementów przestrzeni ognistą włócznię, krzyknął "Freedom!", rzucił z mocą tysiąca słońc. Strzała trafiłaby łucznika w piętę zupełnie go usztywniając na mumię. :D :D :D

28
TadekM pisze:30m. Względnie dobry biegacz bez problemu pokona tę odległość w jakieś 4-5 sekund. Moim zdaniem spokojnie drugiej strzały mógłby już nie wypuścić.
Pozwolę sobie sprzeciwić się. Sam z łuku strzelałem kilka razy w życiu, więc jestem zupełnym amatorem, ale...

... mam jednego znajomego, który mi parę razy pozwolił z łuku postrzelać i z trzydziestu metrów zdążyłby takiego mnie zabić kilka razy zanim bym do niego w ogóle dobiegł. A nie dobiegłbym w ogóle z prostego powodu - jestem tylko człowiekiem i gdyby ktoś zaczął celować do mnie z łuku zajęłoby mi kilka dobrych sekund zdanie sobie sprawy z tego, że w ogóle ktoś naprawdę zamierza mnie zabić. Ów ktoś zamiar swój zrealizowałby w czasie, gdy ja tak sobie stałbym...

Znaczy - waćpanny bohater jest nadczłowiekiem czy coś? Widzi kolesia z łukiem i natychmiast zaczyna biec w jego kierunku z pianą na ustach, jak zupełnie pozbawiony rozsądku berzerker? Ani chwili się nie waha? Ani chwili nie trwa, zanim do jego mózgu dotrze "Ej, ktoś do mnie zaraz strzeli z łuku!"? Ani trochę strachu nie odczuwa? Dziwny jakiś ów bohater...

Łuk jest bardzo nierealistyczną bronią do zamachu... a oprócz tego przyjmujesz założenie, że zamachowiec po pozbawieniu łuku położy się na ziemi i podda chyba... wielce dziwne założenie. A dlaczego miałby nie odrzucić łuku, gdy bohater znajdzie się za blisko, a potem dobyć wielkiego noża i owego bohatera zadźgać? Bo wiesz jakie szanse ma nieuzbrojony człowiek w walce z człowiekiem uzbrojonym w nóż? Zgadłaś, żadne.

Przymierzając moich bohaterów do tej sytuacji:
Jedna ginie, bo strach ją paraliżuje, jest zwykłą dziewczyną.
Drugi ginie, bo jest zwykłym gościem, który trochę umie władać mieczem (ma nawet ów miecz przy sobie, ale raczej próbowałby się schować niż szarżował na łucznika).
Trzeci zabija łucznika rzutem nożem zanim ten zdoła strzelić (poważnie :D ale on trochę jest nadczłowiekiem akurat - i tak, nożem da się celnie rzucić na owe 10 metrów. Na 30 już raczej nie, ale mnie samemu raz się udało, więc to też, z wielkim trudem, możliwe).
Czwarty zginąłby od razu, bo porusza się na wózku inwalidzkim, więc ewentualna szarża... khem. ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

29
ancepa pisze:A najlepiej by było jakby bohater zatrzymał strzałę w locie siłą woli, wyczarował tarczę z pola siłowego, stworzył z elementów przestrzeni ognistą włócznię, krzyknął "Freedom!", rzucił z mocą tysiąca słońc. Strzała trafiłaby łucznika w piętę zupełnie go usztywniając na mumię.
To bym chętnie poczytała coś takiego:D:D
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

31
Nawet będąc amatorem człowiek nie strzela do desek. ;)

Strzały się łamią od tego - albo przy wyciąganiu, albo przy uderzeniu. Strzela się ćwiczebnie do tarcz ze słomy...

... co sprawia, że łucznicy w Grze o Tron strzelający z długich łuków do drzew (żeby sobie poćwiczyć) sprawiają, że pukam się w czoło... zwłaszcza jak potem się awanturowali jak jeden z nich strzałę zgubił. Złamać - spoko. Zgubić - co to to nie. ;) Way to go, George R.R. Martin.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron