423
Dla mnie "Hikikomori" to jest dowód na to, że i wśród książek wydawanych własnym sumptem zdarzają się naprawdę dobre. I myślę, że to się będzie zdarzało coraz częściej. Pora pożegnać się z uproszczonym i wygodnym myśleniem na zasadzie: "nikt w to nie zainwestował, więc to musi być złe".

A co tego, że Tomek pisze tylko wtedy, gdy go coś kłuje... Hm... Ma ktoś może pod ręką agrafkę? Chyba powinniśmy jej użyć... ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

424
Dobry wywiad, ale nieco gorzki w tonie, tak przynajmniej go odbieram. I frapuje mnie kwestia odpowiedzi na pytanie nr 6. Siebie widzisz w tej kategorii nieuporządkowanych? Raczej nie sprawiasz takiego wrażenia. Pytam, bo wobec - jednak - pewnego dystansowania się od tej formuły publikacji, zastanawiam się, czy nie uznałeś, że to jednak nie dla Ciebie?
jeśli się mylę, popraw mnie. Naprawde jestem ciekaw. Wydawało mi się, że tu zeszły się dwie rzeczy: dobry tekst i umiejętnie promowany. Stąd dziwi mnie ten ton wywiadu :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

425
Romku, powiem tak: jestem na rozdrożu. Na dzień dzisiejszy brakuje mi jednak doświadczenia nieselfpublishingowego, żeby mieć porównanie, dzięki któremu mógłbym wyciągnąć konkretniejsze wnioski. Wiem natomiast, że bycie selfem jest trudne.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

426
Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się, dlaczego padaPada nie jest fioletowym. Teraz rozumiem...
Świetny wywiad, który ukazuje self-publishing w trochę innym świetle niż to miało do tej pory miejsce na forum. Gratuluję odwagi, samozaparcia i sukcesu. No i życzę częstszego kłucia :)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

428
Thana pisze:Pora pożegnać się z uproszczonym i wygodnym myśleniem na zasadzie: "nikt w to nie zainwestował, więc to musi być złe".
Przeciwko Twojej tezie jest 99% pseudo-znawców literatury (ale się teraz zdenerwują ci państwo), i lwia większość pisarzy pracujących dla wydawnictw.

Trudno jest zmienić poglądy jeśli żyje się w Polsce, gdzie horyzonty są przeważnie dość mocno ograniczone. Na dorosnięcie do innego spojrzenia potrzeba wielu lat. Więc nie wymagajmy zbyt dużo, bo się srogo zawiedziemy.

Czym jest sukces literacki? To jest ważne pytanie, na które muszą odpowiedzieć DWIE osoby: pisarz debiutant, pracujący dla znanego wydawcy, i debiutant self.
Te (szczere) odpowiedzi należy ze sobą zestawić i wtedy możemy porozmawiać co i jak.
Ale jestem przekonany Thana, że większość fioletowych chłopaków od nas z forum, no może poza Andrzejem P, zasłoni się warunkiem w umowie i kwestią zachowania poufności. Więc niewiele się dowiemy.

Ja jestem otwarty, mogę w każdej chwili ujawnić nakład dabiutu i wyniki sprzedaży, liczbę spotkań autorskich itp.
To nie jest aż taka tajemnica ani sprawa życia i śmierci, to po prostu cyfry i nic więcej.

Pamiętam swojego czasu, jakiś 2009 rok to wtedy był, jak na forum QFant, jeden z chłopaków piszacych dla wydawcy napisał coś takiego:

-" Jako debuitant sprzedałem ponad 5 tys egz, licząc po stawce początkowej (ok 2pln) od razu widać że było warto."

Z góry NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM, jeśli przytoczyłem w/w wypowiedź niezbyt idealnie, bo na forach można trafić na zagorzałych formalistów, którym byle przecinek spowoduje podwyższenie ciepłoty ciała. Zatem przepraszam.
Ale przekaz gwarantuje, że jest taki jak być powinien.

Facet debuitant, reprezentowany przez wydawcę sprzedał po prostu 5 tys egz. Zarobił na tym 10 tys pln. To jest sukces? Czy może nie uznajecie tego za sukces?
Co jest ważniejsze zarobek, czy nakład, a może sami czytelnicy? A jeśli wszystko naraz?

Self zawsze, ale to po prostu ZAWSZE zarobi więcej i to średnio licząc 2,5 raza więcej z każdej sprzedanej sztuki.
Wiem bo od 5 lat jestem selfem i co rok wydaję nową pozycję. Na brak czytelników nie narzekam :)

Pamiętam wypowiedź Andrzeja P który kiedyś tam skrobnął że mimo rozpoznawalności na rynku nie byłby partenrem dla Empiku gdyby wydawał sam.

Andrzej, bo jak ci klapsa dam, to ci mówię!!! Sam zobacz - ja 2009 rok, nieznany chłopak, nikt nie chciał ze mną nawet gadać, a dystrybucja gdzie?
http://www.empik.com/oko-weza-opowiesci ... ,ksiazka-p

Data premiery wyraźnie wskazuje, że nie ściemniam. 2009. Nakład wyczerpany, może nie było tego aż tak dużo, ale na debiutanta, chłopaka z nikąd, którego nikt nie zna, to te parę tysięcy sztuk to było dużo. W moim odczuciu ofc.

Ale co to za sukces? To nic. Dziadostwo, śmiech na sali, żenada i wstyd. Dlaczego? Bo taki jest obecny wizerunek selfa. A czy słuszny? Sami sobie zadajcie to pytanie.

Pozdro dla forumowiczów,
www.darkaraghel.com

429
DarkAraghel pisze:Przeciwko Twojej tezie jest 99% pseudo-znawców literatury (ale się teraz zdenerwują ci państwo), i lwia większość pisarzy pracujących dla wydawnictw.
DarkAraghel pisze:Ale jestem przekonany Thana, że większość fioletowych chłopaków od nas z forum, no może poza Andrzejem P, zasłoni się warunkiem w umowie i kwestią zachowania poufności. Więc niewiele się dowiemy.
Wiesz co? Ja bardzo nie lubię takiego sposobu prowadzenia dyskusji. Pozwól innym (np. Fioletowym oraz Tym-państwu, kimkolwiek są) żeby mówili sami za siebie, zamiast antycypować, co oni zaraz powiedzą, dobrze?
DarkAraghel pisze:Facet debuitant, reprezentowany przez wydawcę sprzedał po prostu 5 tys egz. Zarobił na tym 10 tys pln. To jest sukces? Czy może nie uznajecie tego za sukces?
Ja uznaję to za sukces. Bez najmniejszych wątpliwości.
DarkAraghel pisze:Co jest ważniejsze zarobek, czy nakład, a może sami czytelnicy? A jeśli wszystko naraz?
Myślę, że to powinien przede wszystkim definiować sam autor. Czego chciał, publikując? Na przykład Tomek chciał, jak powiedział w wywiadzie dla Qfantu, "zamieszać ludziom w głowach". I "Hikikomori" faktycznie miesza. To jest sukces. Znam autorkę, która dostała za swoje niszowe dzieło kilka nagród, ale sprzedała bardzo mało egzemplarzy, no bo nisza. Ale ona o tym wie i dla niej sukcesem są te nagrody, nie wyniki sprzedaży.

Ktoś inny mógł napisać rozrywkowe czytadło, żeby zarobić - jeżeli zarobił - to jest sukces. Jeszcze ktoś mógł, na przykład, chcieć ocalić od zapomnienia sagę rodzinną. Jeżeli ocalił - to jest sukces. To, co wymieniłeś, to są pewnie składowe potencjalnego sukcesu istotne dla wszystkich, ale które z nich są najważniejsze... Cóż, zależy dla kogo.
DarkAraghel pisze:Dlaczego? Bo taki jest obecny wizerunek selfa. A czy słuszny? Sami sobie zadajcie to pytanie.

Ja sobie właśnie je zadaję. Bo nie ufam uproszczeniom i stereotypom.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

430
Magic pisze:Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się, dlaczego padaPada nie jest fioletowym. Teraz rozumiem...
No to ja mam problem. Bo wprost proporcjonalnie do czasu moje nierozumienie tego rośnie. :D
DarkAraghel pisze:Przeciwko Twojej tezie jest 99% pseudo-znawców literatury (ale się teraz zdenerwują ci państwo), i lwia większość pisarzy pracujących dla wydawnictw.
Skoro pseudo-znawcy, to raczej nie trzeba się nimi przejmować. To po pierwsze. Po drugie: nie sądzę, by przy założeniu, że ci quasi-znawcy pracują w mediach, słusznym było stwierdzić, że taka ich lwia większość ignoruje selfów; jakoś jest coraz więcej o nich mowy. A wszystko to właśnie dlatego, że pojawiają się te WYJĄTKI (czyli wydane własnym sumptem, ale nie zaliczające się do badziewiu, mające korektę, skład i łamanie z prawdziwego zdarzenia książki).
DarkAraghel pisze:Trudno jest zmienić poglądy jeśli żyje się w Polsce, gdzie horyzonty są przeważnie dość mocno ograniczone.
Wyczuwam, milordzie, generalizujące pie****nie.

Bez urazy, ale...

Uwielbiam jaśnie oświeconych, którzy z Polski robią jakiś zaścianek intelektualny. I co, to ma być jakiś dogmat w tej dyskusji? Come on. Ja wiem, że jak polecisz na Marsa, to i tak nie będzie do czego wracać (niedokładny cytat z wywiadu), ale darujmy sobie takie wstawki ;)
DarkAraghel pisze:Ale jestem przekonany Thana, że większość fioletowych chłopaków od nas z forum, no może poza Andrzejem P, zasłoni się warunkiem w umowie i kwestią zachowania poufności. Więc niewiele się dowiemy.
HOMERUN! :D

Tak, na pewno Andrzej teraz tu przyjdzie i poda dokładne dane ze sprzedaży. Przecież Andrzej nigdy nie używał frazy "nie mogę zdradzać szczegółów" :D

Poza tym...

Kto by się przejmował umowami i kruczkami prawnymi? I pracodawcą, który nie życzy sobie upubliczniania pewnych informacji? Przecież wszyscy tak jak Ty takich pracodawców nie mają. To słodkie, że chcesz być dla Andrzeja miły, a reszta fioletowych może poczuć się urażona (okropni ludzie, którzy traktują poważnie umowy!), ale błagam: bądźmy poważni.
Ostatnio zmieniony śr 15 maja 2013, 19:44 przez SkySlayer, łącznie zmieniany 1 raz.

432
Ja twórczości Pawła nie oceniam, bo nie czytałem.

Mogę jedyne oceniać wypowiedzi, a ta powyżej do kupna i lektury raczej mnie nie zachęca.

Ale żeby nie było offtopmu i niepotrzebnego flejmu (bo nie o to chodzi): wracając do tematu selfa i poruszonej kwestii empiku...
Self zawsze, ale to po prostu ZAWSZE zarobi więcej i to średnio licząc 2,5 raza więcej z każdej sprzedanej sztuki.
Wiem bo od 5 lat jestem selfem i co rok wydaję nową pozycję. Na brak czytelników nie narzekam :)

Pamiętam wypowiedź Andrzeja P który kiedyś tam skrobnął że mimo rozpoznawalności na rynku nie byłby partenrem dla Empiku gdyby wydawał sam.

Andrzej, bo jak ci klapsa dam, to ci mówię!!! Sam zobacz - ja 2009 rok, nieznany chłopak, nikt nie chciał ze mną nawet gadać, a dystrybucja gdzie?
Self - przy obecnych warunkach ekonomicznych i przy obecnym stopniu rozwoju tego rynku - zarabia ZAWSZE WIĘCEJ na EGZEMPLARZU. Nie na nakładzie. Byłbyś w stanie w tej chwili ufundować sobie nakład, który dla wspomnianego Andrzeja jest 'wyżowy'?

Bo to jest dobra skala porównawcza.

Skala, którą widać również po Twoim linku - książka jest niedostępna. I co, potencjalny czytelnik ma spojrzeć na to i pomyśleć "wspaniałe dzieło! Ta dystrybucja godna podziwu!"? Książka niedostępna dla czytelnika po prostu dla niego nie istnieje ;)

Nawet, jeżeli kogoś stać na taki pułap - self ma na tym poziomie przesrane pod względem właśnie całej tej książkowej logistyki.

433
SkySlayer pisze:Ja twórczości Pawła nie oceniam, bo nie czytałem.
A ja zerknąłem na fragment, o ten:
klik

IMO, rozmawiając o literaturze, zawsze warto wiedzieć kto co sobą reprezentuje.

Revenons a nos moutons... Argumenty jakoby samizdat był lepszy od publikacji w normalnym trybie są irracjonalne. Gdyby autor lepiej na tym wychodził, wszyscy wydawaliby sumptem własnym, toż mamy wolny rynek! Żadnego przymusu, każdy wydaje jak chce ( i jak może).
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

434
Navajero, ale my teraz gadamy o dystrybucji literatury i formie jej wydawania, a nie o literaturze jako takiej. Dlaczego miałbym oceniać wiedzę Pawła poprzez pryzmat jakości jego prozy? Można być kiepskim autorem i dobrym wydawcą (i na odwrót).

A ten kawałek pod linkiem mnie nie przekonuje (zazębiony podmiot na dzień dobry - Mogador Allantre przykucnął, wpatrując się w taflę kryształowego jeziorka i falujące w nim jego własne odbicie.; po części przez to, że nim i jego są za blisko siebie - i stały schemat: czasownik + przysłówek), skoro już o tym mowa.

435
Ja się z Tobą zgadzam a propos książkowej logistyki :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

436
Jajcujesz, bo coś nie tak napisałem, czy serio się zgadzasz, bo już nie kminię? :P

Chodziło mi o cały proces dystrybucji dużego nakładu, dbania o to, żeby docierał do dostawców i odbiorców.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron