Latest post of the previous page:
Tak, ale z czego wynika ten brak wyobraźni i niechęć? Z tego, że nie czytają. A dlaczego nie czytają? Bo nie ma odpowiednich dla nich książek. Jedyne co czytują (do czego zresztą ich zmuszają), to lektury szkolne, przez które można czasem znienawidzić nie tylko szkołę, ale także jakiekolwiek książki. I potem wychodzą takie pół-mózgi z tych szkół, brak zainteresowań, nie wiedzą co ze sobą zrobić, bo w podstawówce niczym nie interesowali oprócz napierdzielania w nowego Quake'a, Diablo (żeby nie było - też giercuję w wyżej wymienione, ale nie w tym rzecz ), mocy Pikachu albo bramek strzelonych przez Ronaldinho...
), mocy Pikachu albo bramek strzelonych przez Ronaldinho...Nie mam też nic do Kwaka Donalda, ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się żeby to rozwijało wyobraźnię czy wzbogacało język...też czytałem, ale tylko dlatego, że zwykłem czytać wszystko co mi wpadło w ręce.

Nie wydaje mi się też, że książki czytają tylko kujony. Po sukcesie Pottera, Eragona itp. czytanie stało się chyba bardziej powszechne...wielokrotnie widywałem już w autobusach dzieciaki z Eragonem lub Potterem pod pachą...może czytanie nie jest jeszcze tak "zajebiste" jak najnowszy album Blog 27 albo Tokio Hotel
 Ale jednak bachory zaczęły czytać...zresztą coraz częściej zdesperowani rodzice sami zaczynają kupować i wypożyczać cokolwiek, byleby tylko coś czytały - jak pisałem, wiem to z własnego doświadczenia z domu.
 Ale jednak bachory zaczęły czytać...zresztą coraz częściej zdesperowani rodzice sami zaczynają kupować i wypożyczać cokolwiek, byleby tylko coś czytały - jak pisałem, wiem to z własnego doświadczenia z domu. 


 Oczywiście, że wyrobione nazwisko pomaga, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz, kiedy nie pomoże, bo go jeszcze nie posiadasz. To nie są już czasy komuny, kiedy mając znajomego wujka w wydawnictwie czy sekretarza POP, mogłeś coś osiągnac. Teraz to jest biznes. To co się drukuje, musi być opłacalne. Stąd jeżeli dasz coś dobrego, to wezmą z pocałowaniem mankietu, jesli nie wezmą, to znaczy, że nie jest to dobre. To czasem przykre do przyjecia, ale taka jest prawda. Aby nie być gołosłownym - wysłałem swoje opowowiadanie do NF, kompletnie nie spodziewając się odzewu, tym bardziej, że znane mi były mrożące krew w żyłach memy, jak to redakcja olewa autorów, odpowiada im po kilku miesiacach, albo wcale itp. Tymczasem następnego dnia z rana ( tekst wysłałem mailem) zadzwonił Parowski prosząc o więcej. I od tej pory przestałem wierzyć w memy
 Oczywiście, że wyrobione nazwisko pomaga, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz, kiedy nie pomoże, bo go jeszcze nie posiadasz. To nie są już czasy komuny, kiedy mając znajomego wujka w wydawnictwie czy sekretarza POP, mogłeś coś osiągnac. Teraz to jest biznes. To co się drukuje, musi być opłacalne. Stąd jeżeli dasz coś dobrego, to wezmą z pocałowaniem mankietu, jesli nie wezmą, to znaczy, że nie jest to dobre. To czasem przykre do przyjecia, ale taka jest prawda. Aby nie być gołosłownym - wysłałem swoje opowowiadanie do NF, kompletnie nie spodziewając się odzewu, tym bardziej, że znane mi były mrożące krew w żyłach memy, jak to redakcja olewa autorów, odpowiada im po kilku miesiacach, albo wcale itp. Tymczasem następnego dnia z rana ( tekst wysłałem mailem) zadzwonił Parowski prosząc o więcej. I od tej pory przestałem wierzyć w memy 