Komputer wrzuca się w koszty raz. I programiście na prawdę nie potrzeba maszyny za 20 000, bo tego potrzebuje gracz. Licencje na programy, kosztują, ale jednokrotnie (ewentualnie raz na rok), poza tym, program w C można napisać w notatniku, tak samo strony www. Nie jest to najwygodniejsze, ale możliwe. Jeżeli jest to jakiś super skomplikowany program, to owszem, narzędzia do jego stworzenia nie będą tanie, ale taka szara myszka nie wyda na sprzęt więcej niż 5-10 tysięcy w ciągu kilku lat. A potem zmieni części w komputerze, bo jego syn będzie chciał pograć. 8-] Więc nie mają takich znów wielkich kosztów.
Czy uważam, że powinieneś poprzestać na jednej książce za 30zł? Nie, broń Boże. Uważam, że powinieneś móc wrzucić wszystkie zakupione książki w koszty. Nie ryczałt 50%, tylko rzetelne wyliczenie.
ja chętnie zrezygnuję z 50% KUP pod warunkiem, że nie będzie przywilejów dla prokuratorów, górników etc. Może niech rolnicy zaczną płacić pełny ZUS, co? Zgodzisz się?
No ba. Podpiszę się pod tym, obiema rękami i maczając pióro we własnej krwi. Swoją drogą, przytoczony Maziarski napisał dokładnie to samo:
Panie premierze, zróbmy transakcję wiązaną: pana rząd załatwi sprawę emerytur mundurowych, zacznie podnosić wiek emerytalny wszystkich Polaków (zwłaszcza kobiet) i ruszy z miejsca sprawę KRUS oraz włączenia rolników do powszechnego systemu podatkowego, a ja obiecuję, że zaapeluję do moich kolegów, żeby pogodzili się z pozbawieniem nas preferencji podatkowych za honoraria autorskie.
8-]
Ja nie Sapkowski. Nie gryzę.
Sapkowski jest niemiły? Ech, a tak mi się fajnie Wiedźmina czytało...
Gdzieś mi się obiło o uszy, że pisarz z książki dostaje 1-5% wartości okładkowej. Nie powiem, jest to przykre i w moim odczuciu niesprawiedliwe, tym bardziej, że to on odwalił najtrudniejszą część roboty.
Nie uważasz jednak, że właśnie dlatego self-publishing i e-booki są szansą dla autorów? Wydając samodzielnie, owszem, masz więcej roboty i musisz opłacić kogoś, kto zrobi korektę i redakcję (Czym one właściwie się od siebie różnią? Bo zawsze używam ich jako zbitka wyrazowego, nie rozróżniając szczegółów.), projekt okładki, ale w zamian za to masz jednak 25, 40, czy 60% prowizji z ceny netto (tym mniejsza prowizja, im więcej z powyższego zrobi za Ciebie e-wydawca). Przy cenie o połowę niższej (uwzględniam VAT) to tak, jakbyś miał udział w papierze na poziomie 10,7, 17,1, 25,6%. Głowy nie dam, ale pewnie nawet Ty możesz tylko pomarzyć o takich kwotach.
Żaby zaistnieć jako autor, trzeba za bezcen oddać prawa wydawcy (który jednak coś robi), a potem zapłacić za druk i haracz dystrybutorowi... Każdy żeruje na pracy autora. Nie wydasz papierowej książki bez zapłacenia frycowego każdemu w tym łańcuchu. Jak wydrukujesz sam, to nikt tego nie będzie sprzedawał. Jak zażądasz niższej prowizji dystrybutora, to Empik powie Ci "Nie" i pozarabiane. Jak zrezygnujesz z Empika, to sprzedaż spada przynajmniej o połowę.
Sęk w tym, że, jak sam zauważyłeś, e-rynek jest znacznie mniejszy, więc do roboty Panowie, przekonywać każdego po drodze że można zarobić więcej. Przy powyższych stawkach prowizji za książkę cyfrową, każdy e-book kupiony zamiast papieru to dla Was zysk. Dlatego rozwój tego rynku jest szansą dla Was, dla autorów. 1 550 000 osób jest do przekonania, że e-booki są dobre. Jeżeli co 10 będzie miał czytnik, jeżeli wydanie powieści w e-booku nie będzie ekstrawagancją, tylko normą, to zmieni się Wasza pozycja. Jak wydawca powie Wam, że nie wyda książki, bo mu się to nie opłaca, albo zapłaci Wam tylko "na waciki", to wzruszycie ramionami i pójdziecie w cyfrę. Już nie będziecie na pasku Empika, który dzieli i rządzi na rynku, bo będzie się dało wydać książkę i na niej zarobić, nie sprzedając jej w ogóle jego salonach.
Owszem, to nie jest możliwe dziś i przez kilka lat nie będzie. Ale to nie perspektywa 10 lat, tylko 2-3, maksymalnie 5-ciu, jak e-booki będą popularne. Czy wyprą książkę papierową? Raczej nie w pełni, ale 30% udział w rynku za 10 lat by mnie w ogóle nie zdziwił. Jakby w 97-98 ktoś Wam powiedział, jak za 5 lat będzie wyglądał rynek telefonii komórkowej, to kto by uwierzył? A 10 lat później zaczęła wypierać stacjonarną. Coś nie do pomyślenia wtedy, z dzisiejszej perspektywy normalne i naturalne.
Dziś na rynku książki nie ma konkurencji. Tracą na tym czytelnicy (jedne z najdroższych książek, biorąc pod uwagę siłę nabywczą), jak i pisarze (śmieciowe honoraria). Żeby obydwie strony były zadowolone trzeba zwiększyć konkurencję między pośrednikami (wydawnictwami, dystrybutorami), a właśnie to można osiągnąć e-bookami. Stworzenie nowego wydawnictwa czy sieci dystrybucji to grube miliony, a serwis z e-bookami można zrobić za 100-500 tysięcy. Tylko żeby e-booki stały się konkurencją trzeba wybierać z głową: Wydanie poprzez Virtualo jest niczym wejście z deszczu pod rynnę.
Uff... kiedyś będę musiał się nauczyć pisać zwięźle.
@Maciejslu:
Skoro można wyliczyć amortyzację ciężarówki, linii produkcyjnej czy czegokolwiek innego w dowolnej branży, to nie widzę powodu dla którego nie dało by się tego zrobić dla dłuta i narzędzi rzeźbiarza. Co ile czasu kupuje nowy zestaw? Co dwa lata? No to co miesiąc odlicza 1/24 i wrzuca w koszty. Da się? Da się. Tylko więcej roboty i niestety, ktoś może to sprawdzić.