31

Latest post of the previous page:

Nawet będąc amatorem człowiek nie strzela do desek. ;)

Strzały się łamią od tego - albo przy wyciąganiu, albo przy uderzeniu. Strzela się ćwiczebnie do tarcz ze słomy...

... co sprawia, że łucznicy w Grze o Tron strzelający z długich łuków do drzew (żeby sobie poćwiczyć) sprawiają, że pukam się w czoło... zwłaszcza jak potem się awanturowali jak jeden z nich strzałę zgubił. Złamać - spoko. Zgubić - co to to nie. ;) Way to go, George R.R. Martin.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

32
30 metrów. Przebiegnie jeśli jest wysportowany i nie przyciężkawy w 4-5 sekund (polski rekord to 10 sek na 100, jeśli dobrze pamiętam) Myślę, że skoro to heros można mu dać te 4 sekundy. Łucznik-żołnierz mógł wystrzelić 10-12 strzał na minutę. Czyli nasz zabójca ma jeden strzał, zanim nasz bohater go zdzieli. Czy nasz zabójca to mistrz łuku? Nasz bohater może mieć spore szanse uniknięcia strzału poprzez wykonanie uniku w odpowiednim momencie. Wystrzelona strzała leci stosunkowo wolno (piszę stosunkowo) a my mówimy jeśli dobrze przeczytałem to łuk domowej roboty. Daj bohaterowi coś czym będzie w stanie chwilowo rozproszyć zabójcę. Lusterkiem po oczach? ;) jeden niecelny strzał załatwi sprawę. :P Musisz więc wymyślać co zrobić żeby ten jeden strzał był pudłem, o co nie koniecznie trudno.

Edit No i unik nawet jeśli udany, nie pozwoli mu przebyć odległości ich dzielącej tak szybko żeby łucznik nie strzelił drugi raz, wiec ten unik to palnąłem tak na głupio. ;)
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

33
ancepa pisze: jak dam broń do ręki bohaterowi, to on się nie zawaha.
Daj mu procę. Lepsza od samego kamienia i dobrze użyta powali łucznika ;)

34
Konrad Chris pisze:Nasz bohater może mieć spore szanse uniknięcia strzału poprzez wykonanie uniku w odpowiednim momencie. Wystrzelona strzała leci stosunkowo wolno (piszę stosunkowo) a my mówimy jeśli dobrze przeczytałem to łuk domowej roboty.
Wolno czyli 50 - 60 m/s. Czyli z 10 metrów mamy 1/6 sekundy na reakcję, a z 30 metrów całe 1/2 sekundy. Jeżeli przyjmiemy że skupiony na starcie, ustawiony w blokach sprinter robi falstart jeżeli jego reakcja na strzał startera jest mniejsza niż 1/5 sekundy to życzę powodzenia w unikaniu tych wolnych strzał.
To że łuk jest zrobiony w domu nie oznacza, że to zabawką z kijka z gumki od majtek.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

35
Strzała leci stosunkowo WOLNO? o.O Waćpan raczy żartować? Jasne, z łuku o małym naciągu WYDAJE SIĘ, że strzała leci wolno i dałoby się jej uniknąć, ale tylko, gdy stoi się z boku... Gdy ktoś strzela do nas frontalnie, nawet nie bardzo ową strzałę widać, a co dopiero o jakimkolwiek jej unikaniu mówić...

Naprawdę, to taki malutki, świszczący punkcik jest tylko - a jak się usłyszy świst to znaczy, że strzała już tkwi w ciele. ;)

I pytanie do autorki wątku - dlaczego Domorosły Zabójca działa jak Samotny Wilki? Kodeks Zabójcy nie pozwala mu za dwie flaszki podnająć bandy dresiarzy? Przecież karki nie muszą wiedzieć, że to zabawa na śmierć i życie, mogą myśleć, że ktoś chce drugiego ktosia z zemsty pobić czy coś - a potem nagle pojawia się błyszczące ostrze... ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

36
Btw nie strzela się do desek, ale nie wiem jak Twoje doświadczenia, moje natomiast stanowiły strzelanie do tarczy papierowej z nadrukiem, przypiętej do grubej tarczy słomianej plecionej, która to z kolei zamocowana była na stojaku z desek. I strzała tą właśnie deskę przebiła, po przejściu przez słomę. Więc owszem, nie chodziło tu o dosłowne strzelanie do deski. I owszem strzała się od tego uszkadza. Ale czasem przebija.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

37
Mich'Ael pisze:dlaczego Domorosły Zabójca działa jak Samotny Wilki?
Biorąc pod uwagę, ze cel jest cały czas chroniony, to realny i logiczny wydaje mi się atak z dystansu.

Cel nie opuszcza kompleksu pewnych budynków, więc trzeba się liczyć z tym, że musi wejść na teren wroga.

Doszłam też do wniosku, ze nie może wejść na teren z łukiem, bo to zbyt oczywiste, mnóstwo ludzi się tam kręci. Powoli decyduje się na kuszę, niewielką, żeby mógł ją schować pod płaszczem.

Ma wcześniej upatrzona kryjówkę i czeka na cel, ale nie daję mu więcej jak pół godziny, godzina. Tam chodzą ludzie, maja mnóstwo różnych zadań, jak będzie leżał, kucał, czaił się ktoś w końcu zwróciłby na niego uwagę. Pomocnicy nie wchodzą w grę, tyle nieznajomych twarzy na raz i nikt nie zwróciłby uwagi? Wątpię.

Zabójca chce przeżyć, wyposażę go więc w jakiś podręczny nóż. W planach ma oddać jedną, max dwie strzały i porzucić kuszę i uciec.

38
ancepa pisze:Biorąc pod uwagę, ze cel jest cały czas chroniony, to realny i logiczny wydaje mi się atak z dystansu.
Realne i logiczne to wydaje się zaopatrzenie się w noktowizor zamiast konstruowania łuku, a potem zarżnięcie celu jak śpi... ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

40
Oj nie, to akurat odpada - tego rodzaju trucizny są zwykłym śmiertelnikom bardzo trudno dostępne? A z tym noktowizorem to też tylko w połowie na poważnie - to raczej drogi sprzęt. Chociaż skoro ktoś płaci za "sprzątnięcie" ofiary to i sprzęt pewnie mógłby dostarczyć.

A ten - w końcu nie zapytałem: Dlaczego to musi być łuk? No bo tego, to XXI wiek, a nie średniowiecze, ludzie nie mordują się już tak, jak dawniej... Innymi słowy - dlaczego autorka uznała, że to koniecznie musi być łuk? Bo łukiem, który najczęściej się widzi współcześnie jest łuk brwiowy... ;)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

41
Tak jak wcześniej pisałam cała sytuacja to tylko epizod.

Prób zabójstw będzie kilka i wszystkie dziwne, nawet zatrute jedzenie. Nie chcę się wdawać w szczegóły, ale zleceniodawca ma swoje "upodobania" i w zleceniu jest dokładnie zaznaczone jak ma ktoś umrzeć. Nigdy nie jest to broń palna, granaty, nic z nowoczesnego uzbrojenia. Nie mogę tutaj więcej zdradzić, bo wyjdzie na jaw cały koncept. :P

Łuk, kusza, noże, zatrute strzałki - takie rzeczy mi do fabuły pasują.

Pistolety, snajperzy, jednostki specjalne, noktowizory, helikoptery - takie niestety nie pasują. :D

42
ancepa pisze:Łuk, kusza, (...) - takie rzeczy mi do fabuły pasują.
Ok, ja to rozumiem.
Zresztą nieprawdą jest, że w dzisiejszych czasach nie używa się łuków i kusz. Są one obecne podczas działań bojowych, ale w trochę innym charakterze niż to było np. w średniowieczu.

ancepo, przede wszystkim musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: ile ma być w tym realizmu?
Może to być scena realna z użyciem tych narzędzi, a może być Rambo, a nawet Power Rangers. Mnie tego chyba najbardziej brakuje w Twoim opisie.

Nie znam też charakteru ani łucznika ani tego, który biegnie, ale w ich działaniach odnajduję mnóstwo błędów i to bardzo podstawowych. Obaj jawią mi się jako zwyczajnie niekompetentni i niezdolni do wykonania swojego zadania i ani jednemu bym nie zlecił zabójstwa, ani nie chciałbym, żeby ten drugi mnie chronił.

Po pierwsze łucznik:
powinien mieć czas, rozpoznać (w miarę możliwości teren), znaleźć sobie miejsce dogodne do oddania strzału i takie, żeby nie można było się natychmiast do niego dostać. Na spokojnie może się przygotować, ukryć, obserwować i zaatakować w momencie, który sam wybierze.
Strzela, a ponieważ przejmuje inicjatywę i atakuje z zaskoczenia, to nim tamci zorientują się, że ktoś do nich strzela, to już ma przygotowaną kolejną. Ciach! Poleciała kolejna. Powiedzmy, że są kumaci (chociaż średnio jako takich ich widzę, ale o tym zaraz), to mniej więcej w tym momencie zorientują się skąd strzela. A on powinien mieć przygotowaną już kolejną i ciach!
Zanim ktokolwiek zacznie biec to taki łucznik pośle przynajmniej te trzy strzały. Jak się nie udało i jest sam (bo to przecież nie jest pewne), to bierze nogi i za pas i spindala!

Jeśli robi tak, jak mówisz, że wybrał beznadziejne miejsce, nie umie się przygotować i z elementem zaskoczenia też mu nie wychodzi to albo niech zdycha (nie będzie mi go wcale szkoda) albo niech się zajmie czymś innym np. kopaniem rowów.

Teraz ochroniarz:
zadaniem ochroniarza jest jak sama nazwa wskazuje ochrona, więc on nie powinien nigdzie biec. Jeśli to robi, to jest głupi i naraża chronioną osobę. On ma się tą osobą zająć, zadbać o jej bezpieczeństwo i zminimalizować ryzyko, a jeśli będzie trzeba to ochronić własnym ciałem.
A co jeśli jest ktoś oprócz tego jednego łucznika? Co wtedy?
A ten sobie opuszcza stanowisko i biegnie... trochę bezmyślnie... kolejny do kopania rowów. Przynajmniej będą przyjaciółmi ;)

No ale to jest wariant bardziej realistyczny. Tak jak napisałem na wstępie Rambo i Power Rangers się raczej do tego nie będą zaliczali i oni mogą sobie pozwolić na więcej. Nawet na wezwanie Smokozorda ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

43
B.A.Urbański pisze:zadaniem ochroniarza jest jak sama nazwa wskazuje ochrona, więc on nie powinien nigdzie biec.
Tak , ale jeśli jest ich pięciu i wszyscy zasłonią cel, to łucznik/kusznik powystrzela ich jak kaczki. Ktoś musi ruszyć go powstrzymać.
B.A.Urbański pisze:ile ma być w tym realizmu?
Tyle, ile to możliwe. Ale coś widzę, że jeżeli będę się chciała uprzeć żeby taka scena wystąpiła, to będę musiał wytoczyć działa minimum takie jak Smokozord. ;)

Zaczynam nawet myśleć o celach sceny i w sumie mogę pojmać łucznika żywcem w pułapce na łucznika. :D Nikt nie będzie musiał wtedy ginąć. ;)

44
ancepa pisze:Tak , ale jeśli jest ich pięciu i wszyscy zasłonią cel, to łucznik/kusznik powystrzela ich jak kaczki. Ktoś musi ruszyć go powstrzymać.
Nie. Od tego powinien być ktoś inny, a nie ochroniarz.
W takiej sytuacji trzeba znaleźć jak najlepszą osłonę albo wycofać z zagrożonego obszaru.

A oni też nie mogą używać broni palnej?
Zaczynam myśleć, że to coś w stylu historii alternatywnej, gdzie nie ma broni palnej.
Albo lepiej: czy to jest jakaś taka rozgrywka jak np. była w Gamerze tylko bez broni palnej?
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

45
A oni też nie mogą używać broni palnej?
Ależ mogą. Ale ja się boję, że mi łucznika zabiją, jak pięciu będzie strzelać. Szczególnie, że wiedzą, ze ktoś czyha na cel.

...taki jeszcze luźny pomysł. A może tak otoczyć cel ... dziećmi? Łucznik przyczajony, pierwsze zlecenie, stres. W razie pomyłki zastrzeli dzieciaka? Robi to dla kasy, bez jakiejś większej ideologii. Może mu się nie trafi, bo będzie celował wyżej w głowę, a nie w korpus, żeby nie po dzieciach? Dwóch ochroniarzy przypuśćmy, ale nie zauważyli łucznika od razu, po pierwszej niecelnej strzale zamieszanie.
Mój bohater nie jest ochroniarzem dla celu, jest tam w pobliżu. Może być nawet w połowie drogi od łucznika, albo z boku, albo zupełnie gdzieś.
Ochroniarze zasłaniają cel, dzieciaki w pisk. Bohater przyglądajacy się z boku rusza na zabójcę. Realne czy smokozord? :D

46
ancepa pisze:A może tak otoczyć cel ... dziećmi? Łucznik przyczajony, pierwsze zlecenie, stres. W razie pomyłki zastrzeli dzieciaka?
Może lepiej małymi, ślicznymi szczeniaczkami? ;P

W pełni zgadzam się z wątpliwościami B.A. - ani łucznik, ani bohater nie powinni zachowywać się jak berzerkerzy na spidzie.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”