61

Latest post of the previous page:

Nie znam. Opowiadaj! :D

W końcu stanęło na tym, że te które stoją nazywam lampionami, a te które oświetlają drogę jak idą, latarenkami. :)

62
Rozdział 1.2 powiększył się osiągając rozmiar 14 700.

Dopisanych w dniu dzisiejszym: 6270.

Wreszcie udało mi się zrobić to, do czego długo się zbierałam: garść historii, opisy wyglądu kilku bohaterów (mam nadzieję, że nienachalne), pochodzenie i kilka opisów ważnych przedmiotów. Jupi! :)

Akcji - niewiele.
Ale moi bohaterowie to takie gaduły.
I mam zdecydowanie za dużo bohaterów. Sama ledwo ich pamiętam. Co powie na to czytelnik? :D

Plus trochę żółci, kto nie chce psuć sobie humoru, niech dalej nie czyta:

Ale muszę mieć wielu bohaterów, bo nie mogę znieść jak jednemu bohaterowi przytrafia się dosłownie WSZYSTKO. To nierealne.
Nie mogę też znieść jak bohaterowie chodzą drużyną (ławicą) i każdy jest inny. To też jest nierealne.

Ostatnio byłam w Empiku i na wysepce książkowej w Galerii i szukałam książki Kamiko.
Potem jak zwykle wróciłam na półkę z fantastyką.
Wpadła mi w ręce książka Jadowskiej, przeczytałam opis z tyłu okładki, skojarzyło mi się bardzo z Mileną Wójtowicz, której Podatek bardzo lubię i zawyłam nad wtórnością Policjantki.

Może to tylko opis okładki tak mnie zniesmaczył, a książka jest dobra? Nie wiem, ale już mam dość pożerania przez fantastykę własnego ogona.

Potem patrzę Ćwiek i Chłopcy. Gang motocyklowy, kumple Piotrusia Pana i seksowny Dzwoneczek...

Naprawdę? Nie można było napisać fajnej historii o gangu motocyklowym? Trzeba było w to mieszać Dzwoneczek?

Z pewnością Dzwoneczek nie ma nic wspólnego z Dzwoneczkiem Dla Vuko w Panie Lodowego Ogrodu.

Ale jakby ktoś, kto uwielbia Dzwoneczka marzył sobie o tym żeby był jakiś spin-off z samym Dzwoneczkiem, to już nie musi marzyć, bo już ma.

Tak jak z internetowymi memami, które są eksploatowane tak długo, że nawet twórcy mają ich dość. Przesyt kotem paczaczem, a teraz goat version of everything.

Mam zły dzień i przewiduję upadek polskiej fantastyki. Z hukiem. Chyba, że twórcy naprawdę wezmą się w garść i przestaną powielać pomysły, które ich zdaniem się sprzedają.

Jestem czytelnikiem. Błagam o oryginalne pomysły! Nie chcę czytać w kółko tego samego, bo i moja pisanina staje się wtórna, karmię się trocinami z Fabrycznych* odpadków.

...

Tu następuje płacz wannabe autorki. <chlip, chlip>

* nie mam na myśli konkretnie Fabryki Słów, tylko różne wydawnictwa zbiorczo. :)

63
ancepa pisze:I mam zdecydowanie za dużo bohaterów. Sama ledwo ich pamiętam. Co powie na to czytelnik? :D

Ale muszę mieć wielu bohaterów, bo nie mogę znieść jak jednemu bohaterowi przytrafia się dosłownie WSZYSTKO. To nierealne.
Nie mogę też znieść jak bohaterowie chodzą drużyną (ławicą) i każdy jest inny. To też jest nierealne.
Jeżeli ci bohaterowie są ciekawi, i występują w historii z jakiegoś powodu, to przecież nie ma problemu.

W kwestii ułatwienia przy wielu bohaterach dobrze zrobić sobie po prostu ich karty postaci, i to na papierze, że przeglądając kartki czujesz je. Ja czasami zaczynam pisanie historii od stworzenia takich opisów, żeby już mieć zarys (wszystko - charakter, wygląd, ubrania, jakieś specjalne przedmioty, umiejętności itd.)

I uwierz mi, że dopóki mają chociaż 1-2 wspólne cele/zainteresowania, to będą się trzymać razem. Z moją ekipą z polski wiele razy się śmialiśmy, że każdy jest jakby zupełnie z innej bajki, a mimo to naprawdę byliśmy zgrani i nawet teraz, jak wszyscy się porozjeżdżali, to trzymamy nadal kontakt. Także o to też się nie martw.
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

64
ancepa pisze:Mam zły dzień i przewiduję upadek polskiej fantastyki. Z hukiem. Chyba, że twórcy naprawdę wezmą się w garść i przestaną powielać pomysły, które ich zdaniem się sprzedają.
Myślisz, że to autorzy? A może jednak wydawcy? Może to do nich należy wystosować ten (jak najbardziej słuszny!) apel?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

65
ancepa, nie martw się. Przyjdzie wiosna, zaświeci słonko i humor ci się poprawi. :)

Co do różnicy między lampionem i latarenką. Lampion kojarzy mi się z takimi kolorowymi, papierowymi lampkami, które zawiesza się w ogrodzie, podczas rodzinnych imprez.
Latarenka z kolei, to dla mnie takie pudełeczko ze szkła i metalu, w które wstawia się świeczkę, albo które ma knot i zbiorniczek z oliwą. Używane bywało w kopalniach, lub na kolei.

Trzymam kciuki za dalsze postępy. :)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

66
Thana pisze:A może jednak wydawcy?
Thana, może. A może autorzy piszą to, co chcą wydawcy?
I wina jak zawsze leży po obu stronach.

Magic, już nie mogę doczekać się na wiosnę. ;)
Po wpisaniu w googl latarenki od razu wyskakuje to, co mam na myśli. Po wpisaniu lampiona jest tak pół na pół. Niektóre są papierowe, inne szklane i metalowe.

Mam wrażenie, że różnica polega na tej "czapeczce" nad latarenką i uchwycie.

Lampiony wiszą, latają, albo stoją, a latarenki się niesie. ;)

Mearqur, mam osobny dokument z listą postaci, dopisuję, jak dotworzę kogoś nowego, żeby się nie pogubić. Ważni bohaterowie dostają jakiś wygląd. Ciuchów nie dostają, bo się przebierają, z pewnością. ;)

Co do ławic, drużyn. - Takie sojusze są chwilowe i dążą do rozpadu. Samotni szukają pary, albo grupy przyjaciół. W gotowej grupie zawsze są kłótnie, walka zdań i wpływów.

Patrzę jak to wygląda w życiu. Często jest tak, że człowiek przyjaźni się np. z dwiema osobami, ale nie może stworzyć trzyosobowej drużyny, bo tamte dwie/tamci dwaj się nie cierpią. Różne charaktery, przeciwstawne poglądy, nawet zazdrość o wspólnego przyjaciela.

Kwestia drużyn, czasowości, charakterów i skilli, oczywiście różnych wyglądów i dopasowania, zasadności - to temat na dłuższą rozmowę. :D

67
Miło mi, że zechciałaś się rozejrzeć za moim dzieckiem ;)

Ja to przygodę z fantastyką to dopiero zaczynam dzięki "Astronautom i jednorożcom" - tak dodam w ramach wyjaśnienia ;)

A co do fantastycznych opowieści i bohaterów, to pozwolę sobie rzucić moim ukochanym Chestertonem:

"Spotkałem kiedyś człowieka, który nie wierzył w bajki. Nie wierzył w bajkowe wydarzenia - na przykład w dynię, która zmienia się w karocę - i podobnie jak inni ludzie, którzy twierdzą, że cudów nie ma, nie potrafił tej niewiary racjonalnie uzasadnić.
Spróbował praw natury, ale wycofał się jak niepyszny. Potem stwierdził, że zgodnie z codziennym doświadczeniem dynie są niezmienne i wszyscy zakładamy, że ich dyniowatość będzie trwać bez końca. Wskazałem mu jednak, że (...) coś, co zdarza się wyjątkowo rzadko, z natury swojej nie jest wkalkulowane w nasze założenia, plany i oczekiwania, obojętne czy chodzi o cud, czy o cokolwiek innego. (...) Nie opieram mej dziennikarskiej pracy na założeniu, że redaktor naczelny jest elfem, ale nie zakładam też, że jest rosyjskim szpiegiem lub zaginionym dziedzicem Świętego Cesarstwa Rzymskiego. (...) Nawet gdybym na własne oczy ujrzał, jak dynia zamienia się w samochód marki Packard, wcale bym nie zakładał, że zdarzy się to jeszcze raz. Nie inwestowałbym w dynie w nadziei, że zostanę potentatem przemysłu samochodowego. (...)
Tak się złożyło, że ów osobnik, który nie wierzył w bajki, wszedł do mojego pokoju właśnie w chwili, kiedy skończyłem przeglądać cały stos ambitnych powieści nowoczesnych. (...) Jakkolwiek może się to wydać dziwne, nieco mnie one znużyły, toteż kiedy zobaczyłem, że obok na stoliku leżą "Baśnie" braci Grimm, wydałem okrzyk nieprzystojnej radości. Nareszcie, nareszcie jakaś książka, gdzie człowiek znajdzie szczyptę zdrowego rozsądku! Otworzyłem ją, wzrok mój padł na wspaniały tytuł: "Babcia smoka" (...) i w tym momencie ujrzałem owego osobnika, stojącego w progu pokoju.
Wysłuchałem w miarę grzecznie jego opinii na temat społeczeństwa, gdy jednak mimochodem napomknął, że nie wierzy w bajki, nie zdołałem już opanować gniewu. "Człowieku! - zawołałem - A kimże ty jesteś, żeby nie wierzyć w bajki? (...) Spójrz na te proste, pospolite, praktyczne słowa: 'Babcia smoka'. To jest w porządku; to jest absolutnie, skrajnie racjonalne. Jeśli istniał smok, musiał mieć babcię. Ale ty - ty nie masz babci! Gdybyś miał, nauczyłaby cię kochać bajki. Nie masz więc ojca, nie masz matki; żadna racjonalna przyczyna nie wyjaśnia twego istnienia. Nie możesz istnieć (...)".
Odniosłem wrażenie, że nie do końca mnie pojmuje, toteż przemawiałem dalej z większym umiarkowaniem: "Czy nie rozumiesz - rzekłem doń - że to nie bajki, lecz właśnie powieści o dzisiejszym życiu są co do zasady zupełnie niewiarygodne? (...) Główny problem w bajce polega na tym, co zrobi zdrowy, normalny człowiek w fantastycznym świecie. Główny problem w nowoczesnej powieści polega na tym, co zrobi umysłowo chory człowiek w nudnym świecie. W bajkach kosmos jest zwariowany, ale bohater roztropny. W nowoczesnej literaturze bohater jest już pomylony, zanim powieść się zaczęła, po czym cierpi straszliwie z powodu bezlitosnej zwyczajności i normalności kosmosu (...). Bohater jest dziwny, ale fabuła pospolita - och, i to jak pospolita! Nie do zniesienia, nie do wytrzymania pospolita".
Mój gość dalej wpatrywał się we mnie bez słowa. (...) Nie wiem, czy to na skutek egzorcyzmu, czy z innych powodów, dość że chwilę potem odszedł i więcej go już nie spotkałem."
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

68
Rozdział 2.3 urósł z 37040 na 47790, czyli dzisiaj przybyło 10 750.

Im późniejsze rozdziały, tym lepiej mi się je pisze.

Na razie dopisuje skokowo do różnych rozdziałów, aż w końcu je połączę. :)

69
ancepa, super!
A co do wylewania żółci, to możemy my mamy właśnie pokazać, że da się fajnie pisać nie powielając tych samych tematów i w takim sam sposób? :)
Do roboty!
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

70
ancepa pisze:Im późniejsze rozdziały, tym lepiej mi się je pisze.

Zgadzam się! Najtrudniej jest zacząć i pociągnąć początek.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

71
Czasami jak mam gorsze dni, to mam wrażenie, że powielam wszystko, a najgorsze, że samą siebie również.

:)

Ale staram się.

72
ancepa pisze:mam osobny dokument z listą postaci, dopisuję, jak dotworzę kogoś nowego, żeby się nie pogubić. Ważni bohaterowie dostają jakiś wygląd. Ciuchów nie dostają, bo się przebierają, z pewnością. ;)

Co do ławic, drużyn. - Takie sojusze są chwilowe i dążą do rozpadu. Samotni szukają pary, albo grupy przyjaciół. W gotowej grupie zawsze są kłótnie, walka zdań i wpływów.

Patrzę jak to wygląda w życiu. Często jest tak, że człowiek przyjaźni się np. z dwiema osobami, ale nie może stworzyć trzyosobowej drużyny, bo tamte dwie/tamci dwaj się nie cierpią. Różne charaktery, przeciwstawne poglądy, nawet zazdrość o wspólnego przyjaciela.

Kwestia drużyn, czasowości, charakterów i skilli, oczywiście różnych wyglądów i dopasowania, zasadności - to temat na dłuższą rozmowę. :D
No z tymi kartkami chciałem podpowiedzieć, bo dla mnie jest o wiele lepiej mieć postacie na papierze. Jeżeli dobrze rozpiszę detale danej osoby, to później biorąc do ręki taką kartkę widzę tam tego kogoś prawie jak na zdjęciu. Przebierając plik takich kartek czuję się, jakbym przebierał zdjęcia znajomych.

Ekipy owszem czasami są tylko związane z powodu zysku prywatnego, ale jeżeli zbierze się kilka samodzielnych, na prawdę wartościowych ludzi, to trzymają się mimo wszystko. Chociażby w ostatnich miesiącach pobytu w Amsterdamie mieliśmy wręcz taką małą rodzinkę, gdzie każdy każdemu pomagał w potrzebie i większość się dobrze czuła w swoim towarzystwie, mimo wielu różnic wiekowych i ogólnie życiowych. Sam tryb życia squotersa wystarczył, by ludzie z różnych stron świata wytworzyli naprawdę mega relacje między sobą. I chyba tylko jeden taki walczył o wpływy nad innymi, to szybko został oddalony, i tylko się dziwił "czemu mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi?".
A teraz na przykład zadaję się z ludźmi, gdzie jeden drugiego wykorzystuje, okłamuje itd. Ale jak przyjdzie co do czego, to "oo, my już dziesięć lat trzymamy się razem", co mnie rozwala po prostu. Tylko że to już jest bardziej znany typ relacji.
Kwestia tylko co chcesz pokazać w swojej historii. Ale pamiętaj, że wszystko jest możliwe.
A black secret in the shadows of ancient times
Forgotten knowledge the rocks now teach me
About the Trollking's war against a poisonous pig
The stone whispers, but it tells no lie.

73
Dzisiaj rozwijałam Rozdział 1.1. Podejrzewam, ze dopisałam ok 6 k znaków.

Życie mi zawirowało i utrudniło dotarcie do jakiegokolwiek komputera.

Przez klika dni będę pozbawiona moich wordów, ponieważ wybieram się w szaloną, niespodziewaną trasę. ;)

Biorę ze sobą kajecik i piórnik i zobaczę czy będzie mi dobrze szło notując ołówkiem. (Za szybko bazgram i wszelkie długopisy mi się rozmazują :) )

74
ancepa pisze:Biorę ze sobą kajecik i piórnik i zobaczę czy będzie mi dobrze szło notując ołówkiem.
Nie notuj, skoncentruj się na obserwacji. Zanotujesz, jak wrócisz. Miłej zabawy :)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

75
Zazdroszczę!
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

76
ancepa pisze:Wpadła mi w ręce książka Jadowskiej, przeczytałam opis z tyłu okładki, skojarzyło mi się bardzo z Mileną Wójtowicz, której Podatek bardzo lubię i zawyłam nad wtórnością Policjantki. (...)
Naprawdę? Nie można było napisać fajnej historii o gangu motocyklowym? Trzeba było w to mieszać Dzwoneczek? (...)
Mam zły dzień i przewiduję upadek polskiej fantastyki. Z hukiem. Chyba, że twórcy naprawdę wezmą się w garść i przestaną powielać pomysły, które ich zdaniem się sprzedają.
Ancepa <3 Twoje narzekanie właśnie poprawiło mi humor & made my day. A myślałam, że ja to jestem dziwna, podczas gdy moi znajomi nie mają nic przeciwko wtórności czy banałom, ba! poczytują to sobie jako zaletę, bo przecież fantastyka ma być przyjemną rozrywką. Pozwolę sobie przywołać słowa kumpla "Zero akcji, zero głębi, zero czegokolwiek. Zaj****te czytadło!"

Jadowska to niby głos młodego pokolenia pisarzy. Szczerze? B.A.Urbański ma rację, pokażmy, że można inaczej, że da się inaczej. Do piór!

Życzę powodzenia w pracy oraz wielu oryginalnych pomysłów! ;)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

Wróć do „Maraton pisarski”

cron