co do nauki rzemiosła u Rowling - zgoda. 7-10 lat pod okiem fachowców (a to byli fachowcy) bardzo dużo daje.
Przede wszystkim - widać jej rosnącą odwagę w rosnącej objętości kolejnych tomów. Przełamała pokutujący schemat "dla dzieci trzeba pisać max 180 stron")
Za to Jej chwała.
*
Zastanawiam się - gdybym tak kilka lat temu spróbował "odkleić sobie gębę wędrowycza" i wydał Oko Jelenia pod pseudonimem...
Zakładam tak: książka jest fajna, w miarę dobrze napisana. Ludziom by pewnie się spodobała. Zeszłoby pewnie 3 tyś nakładu startowego, plus 3 tyś dodruku, kolejne tomy pewnie szłyby w nakładzie 5 tyś szt z niewielką tendencją rosnącą.
Może tom 6 sięgnąłby poziomu 7-8 tyś? I tyle. Mogiła. Niezbyt głęboka ale jednak mogiła.
*
Podobnie gdybym np zechciał wydawać zbiory opowiadań bezjakubowych pod pseudonimem. Nie wiem ile by tego zeszło. 3 tysiące pierwszego? Raczej nie... Oczywiście kolejne regularnie publikowane podbijałyby nakład i budowały markę. Powolutku.
*
Przede wszystkim - po 12 latach regularnych publikacji książkowych pod nazwiskiem mam mocną pozycję. Ok 100 tyś luda przeczytało Wędrowycza. To zaczyn. powiedzmy 10% z nich na wieść że wyszła moja nowa książka idzie do ksiegarni, kupuje czyta, marudzi że to nie wędrowycz ale poleca kumplom. Rośnie śnieżna kula.
*
Moje samochodziki oceniam jako przyzwoicie napisane. Dodruków brak. Z punktu widzenia moich czytelników one NIE ISTNIEJĄ. Zakładam - wielu fanów SF nie stroni od przygodówek. Wielu ma młodsze rodzeństwo. Wielu - może większość wie że ich
idol & guru sekty napisał 19 książek pod pseudonimem - ale mimo to
bariera pseudonimu je skutecznie "pali".
*
wniosek - chcecie pod pseudonimem - ok. - ale używajcie jednego.
[ Dodano: Nie 28 Lip, 2013 ]
Godhand pisze:
Jak przeważnie lubię JKM, to uważam że jeden Polsce wystarczy.
G.
z wieloma Jego tezami nie sposób się nie zgodzić.
Problemów jest kilka:
a) daje się prowokować - co jest skrzętnie do bólu wykorzystywane przez jego wrogów.
b) prawdopodobnie ma wokół siebie kilku kretów nasłanych przez ubecję - ilekroć jego partie zaczynały zyskiwać zwolenników zaczynało się torpedowanie - np. przed wyborami w 2008-mym rysowała się szansa przekroczenia progu a tu w N.Czasie debilna dyskusja o tym że karanie kierowców za sam fakt promili za kierownicą to błąd legislacyjny bo jeszcze nikomu krzywdy nie zrobili...
c) z niektórymi tezami mocno (za mocno) oderwał się od rzeczywistości
d) ten facet faktycznie ma wrogów na śmierć i życie którzy mu nie popuszczą zgłoszenia ustawy lustracyjnej i zawsze znajdą usłużne matołectwo młododziennikarskie by na niego poszczuć...
e) JKM kompletnie nie ma wyczucia koniunktury politycznej - po Smoleńsku "Gazeta Polska" zainwestowała w wizy i bilety by wysłać dziennikarzy na miejsce tragedii. Efekt? Dziesiątki artykułów śledczych, drążenie tematu, zdjęcia. W tym czasie N.Czas spał.
Dziś Sakiewicz ma kilkakrotnie wyższy nakład, do tygodnika dodał gazetę codzienną, rozwinął platformę internetową i uruchomił własną malutką telewizję. Korwiniści są dokłądnie tam gdzie w 2010-tym. Nie mieli nawet tyle instynktu by się przyłączyć do jego strefy wolnego słowa, kopsnąć trochę kasy, wesprzeć wprowadzić swoich dziennikarzy i publicystów.
Szary człowiek ma przełamanie monopolu mediów. JKM nie ma nic - bo przespał. Do tego stopnia nie wierzył w możliwość zamachu że nawet nie sprawdzał. Ci którzy wierzyli i sprawdzali - nawet jeśli okaże się że błądzili to polegną w walce. Korwin polegnie leżac na kanapie.
f) Cóż życie to nie brydż...