121

Latest post of the previous page:

No i patrzcie, taki domyślny z nas naród, od razu wiedzieliśmy czym to pachnie, ale jakoś na naszym rynku takich akcji nie uświadczysz :) Wstyd się reklamować? Że jak niby zareklamowane to nic nie warte?
http://ryszardrychlicki.art.pl

122
Ej... ale uważasz, że taki patent jest uniwersalny? Na przykład "okazało się, że mało znana autorka X wydała także inną mało znaną książkę pod nazwiskiem Y, tylko po to, żeby namieszać ludziom w głowach". Już widzę te tłumy ustawiające się w kolejce do księgarni.
Trzeba mieć sporo czasu wolnego, żeby oprócz pisania jeszcze się promować, niestety. Albo się go ma, albo się ma kogoś, kto na ciebie pracuje.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

123
inatheblue pisze:albo się ma kogoś, kto na ciebie pracuje.
I nagle człowiek zaczyna żałować, że zlikwidowali niewolnictwo ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

124
B.A.Urbański pisze:
inatheblue pisze:albo się ma kogoś, kto na ciebie pracuje.
I nagle człowiek zaczyna żałować, że zlikwidowali niewolnictwo ;)
Patrząc na Twój avatar i nick, to akurat Ty nie masz czego żałować :)

125
Patrząc na Twój avatar i nick, to akurat Ty nie masz czego żałować
A to brodaci homosie robili w czasach minionych za niewolników?
Cały ten dżez.

126
tapy pisze:
Patrząc na Twój avatar i nick, to akurat Ty nie masz czego żałować
A to brodaci homosie robili w czasach minionych za niewolników?
Jak przeważnie lubię JKM, to uważam że jeden Polsce wystarczy.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

127
Jak przeważnie lubię JKM, to uważam że jeden Polsce wystarczy.

- Dwa plus dwa to cztery - powiedział 1.
- Też lubię popcorn - odparł 2.

G.
Widzę przecież.

T.

128
W Polsce były podobne zabiegi np. w kontynuacji serii o przygodach Pana Samochodzika - pierwszy kontynuator ukrywał się pod pseudonimem J.Szumski - problem w tym że jego prawdziwie nazwisko Ignaciuk było znane wśród Olsztyńskich literatów i zrobienie sensacji "Szumski to Ignaciuk" nie miało przełożenia że się tak wyrażę ogólnopolskiego.

Ciekawe jak by zagrało ujawnienie że "Olszakowski to Pilipiuk" - problem w tym że gdy pisałem "samochodziki" nie byłem jeszcze szczególnie znany a zanim się stałem znany nie tylko mnie ujawniono ale i przestałem je pisać.

hmmm...

*

Powiedzmy tak - w przypadku Rowling można podejrzewać wszystko.

Przede wszystkim jest to postać głęboko zmitologizowana - podejrzewam że ona to faktycznie napisała ale szereg wątków i scen zasugerował jej "zespół wspierający". Przede wszystkim złożony z ludzi dobrze znających mechanizmy marketingowe i wiedzących jak trafić dość precyzyjnie w gust targetu. Ewentualnie jak stworzyć i "sformatować" target odbiorców.

Można też podejrzewać że Rowling swoją książką pod pseudonimem chciała się zmierzyć w własną legendą - sprawdzić jak pisze naprawdę bez wsparcia w postaci "marki własnego nazwiska" i speców od reklamy dysponujących wielomilionowym budżetem

129
tapy pisze:Cytat:
Jak przeważnie lubię JKM, to uważam że jeden Polsce wystarczy.

- Dwa plus dwa to cztery - powiedział 1.
- Też lubię popcorn - odparł 2.


Cytat:
G.

Widzę przecież.

T.
Rozwiniesz swą jakże interesującą wypowiedź?
Bardzo proszę.

G. (wiem, że widzisz)
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

130
Nie. Ja uważam, że po siedmiu tomach serii pisanej rok w rok można się nauczyć fachu, zwłaszcza od dobrej ekipy redakcyjnej. Rowling pisała "od młodości", jest oczytana, ma z czego czerpać. Dostała szansę i dzięki temu się wyrobiła; po "Trafnym wyborze" widać, że jest sprawną pisarką (i tło klasyki brytyjskiej, na której się rozsiadła, też widać). Czytałam serię Potterów, nie musiałam szczególnie biegać i zdobywać, bo mój brat był "w targecie", widziałam, jak z tomu na tom pisarka się rozwija.
Moim zdaniem miała kilka pomysłów na powieść, podała je wszystkie, wydawnictwo wybrało najbardziej rokującą, a ona ją napisała.
Co do zabiegu z pisaniem pod pseudonimem, zauważmy, że jeśli miała dłuższą przerwę po Potterach i napisała dwie książki, które wydała w niedalekim odstępie czasu, mogła nie chcieć konkurować sama ze sobą i pozwoliła sobie na eksperyment. To zresztą najlepszy sposób na odklejenie od siebie gęby małego czarodzieja i pójście dalej, skoro powieść już została zrecenzowana bez uprzedzeń.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

131
co do nauki rzemiosła u Rowling - zgoda. 7-10 lat pod okiem fachowców (a to byli fachowcy) bardzo dużo daje.

Przede wszystkim - widać jej rosnącą odwagę w rosnącej objętości kolejnych tomów. Przełamała pokutujący schemat "dla dzieci trzeba pisać max 180 stron")

Za to Jej chwała.

*

Zastanawiam się - gdybym tak kilka lat temu spróbował "odkleić sobie gębę wędrowycza" i wydał Oko Jelenia pod pseudonimem...

Zakładam tak: książka jest fajna, w miarę dobrze napisana. Ludziom by pewnie się spodobała. Zeszłoby pewnie 3 tyś nakładu startowego, plus 3 tyś dodruku, kolejne tomy pewnie szłyby w nakładzie 5 tyś szt z niewielką tendencją rosnącą.

Może tom 6 sięgnąłby poziomu 7-8 tyś? I tyle. Mogiła. Niezbyt głęboka ale jednak mogiła.

*

Podobnie gdybym np zechciał wydawać zbiory opowiadań bezjakubowych pod pseudonimem. Nie wiem ile by tego zeszło. 3 tysiące pierwszego? Raczej nie... Oczywiście kolejne regularnie publikowane podbijałyby nakład i budowały markę. Powolutku.

*

Przede wszystkim - po 12 latach regularnych publikacji książkowych pod nazwiskiem mam mocną pozycję. Ok 100 tyś luda przeczytało Wędrowycza. To zaczyn. powiedzmy 10% z nich na wieść że wyszła moja nowa książka idzie do ksiegarni, kupuje czyta, marudzi że to nie wędrowycz ale poleca kumplom. Rośnie śnieżna kula.

*

Moje samochodziki oceniam jako przyzwoicie napisane. Dodruków brak. Z punktu widzenia moich czytelników one NIE ISTNIEJĄ. Zakładam - wielu fanów SF nie stroni od przygodówek. Wielu ma młodsze rodzeństwo. Wielu - może większość wie że ich idol & guru sekty napisał 19 książek pod pseudonimem - ale mimo to bariera pseudonimu je skutecznie "pali".

*

wniosek - chcecie pod pseudonimem - ok. - ale używajcie jednego.

[ Dodano: Nie 28 Lip, 2013 ]
Godhand pisze: Jak przeważnie lubię JKM, to uważam że jeden Polsce wystarczy.

G.
z wieloma Jego tezami nie sposób się nie zgodzić.

Problemów jest kilka:

a) daje się prowokować - co jest skrzętnie do bólu wykorzystywane przez jego wrogów.

b) prawdopodobnie ma wokół siebie kilku kretów nasłanych przez ubecję - ilekroć jego partie zaczynały zyskiwać zwolenników zaczynało się torpedowanie - np. przed wyborami w 2008-mym rysowała się szansa przekroczenia progu a tu w N.Czasie debilna dyskusja o tym że karanie kierowców za sam fakt promili za kierownicą to błąd legislacyjny bo jeszcze nikomu krzywdy nie zrobili...

c) z niektórymi tezami mocno (za mocno) oderwał się od rzeczywistości

d) ten facet faktycznie ma wrogów na śmierć i życie którzy mu nie popuszczą zgłoszenia ustawy lustracyjnej i zawsze znajdą usłużne matołectwo młododziennikarskie by na niego poszczuć...

e) JKM kompletnie nie ma wyczucia koniunktury politycznej - po Smoleńsku "Gazeta Polska" zainwestowała w wizy i bilety by wysłać dziennikarzy na miejsce tragedii. Efekt? Dziesiątki artykułów śledczych, drążenie tematu, zdjęcia. W tym czasie N.Czas spał.

Dziś Sakiewicz ma kilkakrotnie wyższy nakład, do tygodnika dodał gazetę codzienną, rozwinął platformę internetową i uruchomił własną malutką telewizję. Korwiniści są dokłądnie tam gdzie w 2010-tym. Nie mieli nawet tyle instynktu by się przyłączyć do jego strefy wolnego słowa, kopsnąć trochę kasy, wesprzeć wprowadzić swoich dziennikarzy i publicystów.

Szary człowiek ma przełamanie monopolu mediów. JKM nie ma nic - bo przespał. Do tego stopnia nie wierzył w możliwość zamachu że nawet nie sprawdzał. Ci którzy wierzyli i sprawdzali - nawet jeśli okaże się że błądzili to polegną w walce. Korwin polegnie leżac na kanapie.

f) Cóż życie to nie brydż...

132
No i z tych powodów, które podajesz, Rowling się w końcu ujawniła (albo wydawnictwo oceniło, że warto ją ujawnić). Osiągnęła cel, ma niezależne recenzje nie zaczynające się od "bo pewna młoda pisarka", wilk syty i koza cała. Można pisać dalej. Ją stać na takie eksperymenty. Ty się utrzymujesz, ale wątpię, żebyś miał taki majątek.

Czyli to tak jest z nakładami, jak przedstawiasz? Po 5-6 książce uzyskuje się ok. 7-8k?
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

133
to się buduje powolutku - kolejne książki mają stopniowo coraz większe nakłady, po 2-3 latach robi się dodruki tych pierwszych. Naprawdę symppatyczne wyniki sprzedaży pojawiają się jak liczba tytułów przekroczy kilkanaście

[ Dodano: Nie 28 Lip, 2013 ]
a tak dla jajec:

Ogłoszenie

Napisałeś książkę pod pseudonimem? Nie sprzedaje się? Znany pisarz przyzna się do jej autorstwa w zamian za procent od zysków.

;)

135
A jak się rozkręcisz, jakiś urzędas dowali ci podatek który uczyni tę działalność kompletnie nieopłacalną...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

136
inatheblue pisze:No to tak z kilka dobrych lat. Kluczowe pytanie, z czego żyć w międzyczasie.
cóż ja żyłem z pisania samchodzików i tekstów do prasy (artykuły historyczne). W międzyczasie pisałem do szuflady wędrowycze i inne fajne teksty.

Pamiętam 2000 rok. Szaleństwo kompletne w pierwszym półroczy napisałem 2 samochodziki i dwa tomy "dnia wskrzeszenia" - łącznie 760-800 stron znormalizowanych.
Chciałem zarobić na wakacje - nie udało się...

Ogólnie w latach 1999-2002 ryłem jak wariat - ale jak był dobry rok to i 20 K wyciągnąłem. I to wczasach gdy wokoło szalało 20% bezrobocie epoki koalicji SLD/PSL.

Wszystko co osiągnąłem zawdzięczam Bogu, rodzinie, dobrym ludziom i własnej pracy...

Byli ludzie którzy mimo moich próśb nie pomogli mi - choć nie był to dla nich żaden problem. Byli tacy którzy mi pomogli choć był to dla nich cholerny problem...
W wielu sprawach miałem strasznego pecha, w innych niewyobrażalny fart.

Życie.

cytując Vonnenguta - tam w górze chyba Ktoś mnie lubi... ;)

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron