Liczba trzy to obsesja równie praindoeuropejska jak językowe koneksje imienia "Andrzej". A jako, że piszę w języku, który miał praindoeuropejskiego pradziada, to szczególne znaczenie przypisuje temu, że jestem w jednej trzeciej mojego wielkiego drabblowego planu.
Równie dobrze jednak, moja indoeuropejska obsesja trójkami może brać się z tego, że na drugie mam Andrzej, z rodu Andrzejów i Januszów.
Stąd ta archeologia, której by nie było.
