16

Latest post of the previous page:

Marcin Dolecki pisze:Blogosfera liczy zbyt wielu ludzi, aby uzasadnione było wyciąganie tak ogólnych wniosków.
Niestety, tylko niewielu ludzi do niej należących prezentuje poziom recenzji odpowiedni - a ciężko opinii o większości nie ekstrapolować na całość...

Dotyczy to zresztą wszystkich środowisk ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

17
Marcin Dolecki pisze:Ja zwykle wstępnie oceniam teksty (w tym recenzje) po trzech pierwszych zdaniach. Bardzo rzadko spotyka mnie niespodzianka w trakcie dalszej lektury.
O, to, to, albo ewentualnie otwarcie tekstu na losowej stronie (!) skutkuje podobnym efektem.
Ale są książki, które mają początki niewspółmierne z resztą treści (daleko nie trzeba szukać, ot choćby "Władca Pierścieni" czy nowsze "Kłamstwa Locke'a Lamory"). Ogólny problem z fantastyką jest taki, że niektórzy autorzy od razu bawią się w światotworzenie w pierwszym akapicie, co na ogół skutkuje wrażeniem podobnym do czytania komentarzy Latynosów na YouTube gdy nie znasz hiszpańskiego :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

18
Ja zwykle na blogach recenzenckich najpierw patrzę na listę "współpracujących" wydawnictw, a potem szukam recenzji książek pewnej... no, nie wiem, jakiego słowa użyć... pewnej osoby ;-)

Jak na liście znajduję to, czego szukam a wśród recenzji jest także taka pełna nieskrywanego entuzjazmu i wielu życzliwości opinia na temat jednej z wielu książek danej osoby - to dodaję bloga do "nieulubionych" ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

19
Niestety, to źródło informacji traci mocno na wiarygodności.
Oczywiście - stąd zawsze szukam też recenzji, gdzie indziej, no i nie oszukujmy się, po pewne książki na poziomie "przeciętnej szesnastolatki" po prostu nie sięgam nigdy, nigdy, nigdy, choćby je największe Autorytety wychwalały pod niebiosa.

A tak na poważnie, to jednak ciężko w pełni ufać jakiejkolwiek recenzji, więc zwykle sięgam do tych, z których autorami pokrywają mi się gusta.

Dobra, bo nie pomagam.

Chyba najlepiej załatwić sobie jak najwięcej recenzji wszędzie i od wszystkich, i liczyć na szeptaną propagandę, najskuteczniejszą z metod ;)
jestem zabawna i mam pieski

20
Cerro pisze:Chyba najlepiej załatwić sobie jak najwięcej recenzji wszędzie i od wszystkich
Niestety, ilość nie przechodzi w jakość...
Cerro pisze:liczyć na szeptaną propagandę, najskuteczniejszą z metod
A tu się zgadzam, choć niekoniecznie ta propaganda musi być"szeptana" na niezliczonej ilości blogów.

Podstawą jest dobry tekst napisany przez Autora. Zawsze. Ilość recenzji jest raczej pochodną tej funkcji.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

21
Cerro pisze:Szczerze mówiąc, gdy zastanawiam się nad sięgnięciem po książkę, o której autorze nigdy nie słyszałam, to w pierwszej kolejności zaglądam na Lubimy Czytać,
Co do lubimyczytac.pl wtrące swoje trzy grosze. Moje pierwsze doświadczenia jako pisarza z tym portalem nie są najlepsze. Kilka dni po premierze shejtowano moją książkę (te same nicki powstawiały też jedynki m.in. Grzędowiczowi, Gołkiewiczowi i jeszcze paru osobom). Nie mam nic przeciwko czytelnikowi, któremu moja książka się po prostu nie podoba, to oczywiste, ale tutaj, moim zdaniem, nie z takim czytelnikiem mamy do czynienia. Wiele opinii pojawiło się jednego dnia, niemal o tej samej godzinie i zawierają prawie te same teksty: „ta książka kompletnie nie przypadła mi do gustu”, „bardzo nie przypadła mi do gustu”, „kompletnie, kompletnie mi nie przypadła do gustu”, „Widzę, że nie jestem jedynym, któremu książka nie przypadła do gustu” itd. Dodatkowo ileś nicków (piszę „nick” celowo zamiast „osoba”, bo moim zdaniem ilość „nicków” nie równa się ilości „osób” :)) pisze o „ogromnych błędach w korekcie”. Otóż liczba błędów korektorskich jaką wyśledziłem w książce wynosi... zero. I to jest obiektywna sytuacja, każdy może sobie sam to sprawdzić :) Pytam więc jaka jest wiarygodność internetowych serwisów, gdzie każdy może sobie stworzyć sto kont i zaniżyć lub zawyżyć ocenę książki w dowolny sposób? I cóż mogę z tym zrobić jako pisarz? Mogę tylko olać to albo założyć sto innych kont i przeprowadzić kontratak, czego jednak z przyczyn etycznych robić nie zamierzam. I pewnie nie widziałbym w tym wielkiego problemu, gdyby nie to, że jednak część osób ufa tego typu opiniom, tak jak część wierzy w to, co jest napisane na Pudelku :/
MaciejŚlużyński pisze:
Podstawą jest dobry tekst napisany przez Autora. Zawsze. Ilość recenzji jest raczej pochodną tej funkcji.
Tu się zgadzam, ale znowu liczy się czas, zwłaszcza dla debiutanta. W nawale najróżniejszych tekstów bardziej uznanych czy „gorących” autorów, jego tekst może spaść na dno „stosiku” i choćby był najcudowniejszy zostaje zrecenzowany dopiero po jakimś dłuższym czasie, a tymczasem książka może już „wyparować” z księgarni. Ostatnio czytałem wywiad z niezależnym wydawcą (wydawczynią? Bo to była kobieta), która o tym właśnie mówiła, że jedna z jej książek została zrecenzowana entuzjastycznie w „Gazecie wyborczej” ale tymczasem było to już pół roku po wydaniu i po książce w księgarniach zostały już tylko wspomnienia.
"Tożsamość Rodneya Cullacka", książka już w księgarniach.
Więcej o książce: www.facebook.com/tozsamoscrodneyacullacka

22
PrzemekAngerman pisze:Tu się zgadzam, ale znowu liczy się czas, zwłaszcza dla debiutanta. W nawale najróżniejszych tekstów bardziej uznanych czy „gorących” autorów, jego tekst może spaść na dno „stosiku” i choćby był najcudowniejszy zostaje zrecenzowany dopiero po jakimś dłuższym czasie, a tymczasem książka może już „wyparować” z księgarni.
No, niestety... Pogoń za "nowością" zabija, nie tylko książki. Może nie tyle pogoń za nowością, ile za tym, żeby dorównać innym w szalonym wyścigu i być pierwszym, bo - jak powiedział kiedyś człowiek, którego zdanie szanuję, choć nie zawsze się z nim zgadzam - bycie pierwszym nie jest ważne; jest najważniejsze ;-)

A w przypadku książek - to już jest kompletny absurd, bo jak można liczyć na rzetelną recenzję nowości, która w księgarniach ukaże się za tydzień? Książki są jak wino - muszą się trochę uleżeć...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

23
W moje ręce wpadają przede wszystkim książki z polecenia. Mam grono przyjaciółek, które zaczytują się w podobnej literaturze i jak nie mam co czytać to dzwonię do którejś z nich i pytam co ona czyta. Mam pewność, że nie rzucę książki po 50 stronach w kąt. Zdarza mi się niestety często, że kupuję kolejną książkę autora, którego kiedyś czytałam i mi się podobał. Tak było np. z "Trudnym wyborem" Rowling, miała być powieść dla dorosłych więc rzuciłam się w ciemno...nie potrafię strawić tej książki :(

24
sylwia pisze:Tak było np. z "Trudnym wyborem" Rowling, miała być powieść dla dorosłych więc rzuciłam się w ciemno...nie potrafię strawić tej książki
A mnie z kolei oczarowała wydana pod pseudonimem Jej powieść kryminalna; najpierw wysłuchałem wersji audio w genialnym wykonaniu Macieja Stuhra, a wczoraj nabyłem wersję papierową celem zabrania jej na wakacje.

Ale tej książki nikt mi nie polecił, raczej natknąłem się na opnie, że to "marketingowa wydmuszka", że się nie sprzedawała, dopóki ktoś "przypadkiem" nie ujawnił nazwiska Autorki. Chciałem zweryfikować te opinie, a że znajomy zakupił audiobooka, więc pożyczyłem, wysłuchałem i kupiłem własną.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

25
Jeśli chodzi o blogi recenzenckie, to szukaj takich, które mają minimum 200 obserwatorów, 100 tysięcy wejść i patrz, czy ktoś w ogóle komentuje posty. Z moich obserwacji wynika, że blogosfera trzyma się razem, jedna dobra recenzja na poczytnym blogu potrafi zadziałać jak wirus - inni blogerzy podłapują książkę. Tak aktualnie rozprzestrzenia się "Pochłaniacz" i "Troje". Ale trzeba dobrze dobrać recenzentów, nie wysyłaj propozycji do kogoś, kto ma 5 tysięcy wejść, a jego postów nikt nie komentuje. Recenzje pojawiają się też na granice.pl i na stronach księgarń, np. empiku, matrasu, ale mam wrażenie, że tam nikt ich nie czyta.
http://gryzipiorek.blogspot.com/

26
Ja jeśli usłysze o nowej książce (nowej dla mnie) zawsze sprawdzam opinię o niej na Biblionetce. Jak dla mnie portal jest wiarygodny bo nie spotyka się tam raczej hejterów, fałszywe konta są szybko wyłapywane, strona pozbawiona jest komercji, a za to ma konkretne i pomocne (dla mnie) opinie o książkach. Jedyną jest dla mnie to, że nie ma tam za bardzo informacji o nowościach

27
Berserkerka pisze:Ja jeśli usłysze o nowej książce (nowej dla mnie) zawsze sprawdzam opinię o niej na Biblionetce. Jak dla mnie portal jest wiarygodny bo nie spotyka się tam raczej hejterów
Oprócz hejterów warto, żebyśmy przyzwyczaili się do nowego określenia.

Co powiesz na "lajkersów"? Czyli osoby związane z wydawnictwem, które na swoich "blogach recenzenckich" zamieszczają entuzjastyczne recenzje wszystkiego, co od wydawnictwa dostaną, w zamian za możliwość sprzedania potem owego "wszystkiego" na Allegro?

Do zadań "lajkersów" należy zapewne także publikowanie wpisów w serwisach typu LC i Biblionetka. Oraz pełnych zachwytów wpisów na FB.

Dodam, że moim zdaniem "lajkersi" stanowią znacznie większe "zagrożenie" dla normalnego czytelnika. Bo pod wpływem "hejtu" można kupić czasami książkę ciekawą. Pod wpływem "lajkersów" zwykle kupuje się książki, które nie są nawet warte papieru, na którym je wydrukowano...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

28
Co do lubimyczytac.pl wtrące swoje trzy grosze. Moje pierwsze doświadczenia jako pisarza z tym portalem nie są najlepsze. Kilka dni po premierze shejtowano moją książkę (te same nicki powstawiały też jedynki m.in. Grzędowiczowi, Gołkiewiczowi i jeszcze paru osobom). Nie mam nic przeciwko czytelnikowi, któremu moja książka się po prostu nie podoba, to oczywiste, ale tutaj, moim zdaniem, nie z takim czytelnikiem mamy do czynienia. Wiele opinii pojawiło się jednego dnia, niemal o tej samej godzinie i zawierają prawie te same teksty: „ta książka kompletnie nie przypadła mi do gustu”, „bardzo nie przypadła mi do gustu”, „kompletnie, kompletnie mi nie przypadła do gustu”, „Widzę, że nie jestem jedynym, któremu książka nie przypadła do gustu” itd. Dodatkowo ileś nicków (piszę „nick” celowo zamiast „osoba”, bo moim zdaniem ilość „nicków” nie równa się ilości „osób” :) ) pisze o „ogromnych błędach w korekcie”. Otóż liczba błędów korektorskich jaką wyśledziłem w książce wynosi... zero. I to jest obiektywna sytuacja, każdy może sobie sam to sprawdzić :) Pytam więc jaka jest wiarygodność internetowych serwisów, gdzie każdy może sobie stworzyć sto kont i zaniżyć lub zawyżyć ocenę książki w dowolny sposób? I cóż mogę z tym zrobić jako pisarz? Mogę tylko olać to albo założyć sto innych kont i przeprowadzić kontratak, czego jednak z przyczyn etycznych robić nie zamierzam. I pewnie nie widziałbym w tym wielkiego problemu, gdyby nie to, że jednak część osób ufa tego typu opiniom, tak jak część wierzy w to, co jest napisane na Pudelku :/
Trochę czasu minęło, ale ponieważ to ja powiedziałam o LC, to może dodam coś od siebie, w temacie "lajkersów" też ;)

Ze wszystkich portali, blogów i recenzji, nawet tych w "poważnej" prasie, trzeba korzystać z głową i to jest chyba oczywiste. Żaden portal, zwłaszcza otwarty dla wszystkich, nie będzie w stu procentach wiarygodny. Czytając recenzję, na LC czy gdziekolwiek, mniej patrzy się na to, czy autor używa dużo słów "wspaniałe, znakomite, cudowne", a bardziej na cechy, które wymienia - bo dla kogoś niemożebnie skomplikowany i poetycki język może być cudowny, a ja go nie trawię; jedni napiszą o książce pełnej akcji i niesamowicie rozrywkowej, że ma niesamowitą fabułę, a dla mnie takowa będzie mniej atrakcyjna od licznych dialogów, przemyśleń i opisów krajobrazów.

Jasne, że nie ma w pełni wiarygodnych blogów i portali, bo ze wszystkiego trzeba korzystać, jednocześnie myśląc. I pod tym względem uważam LC (Biblionetkę trochę mniej, bo też ma mniej opinii) za wartościowe serwisy. Oferują dużą różnorodność opinii (zwłaszcza LC, mające mnóstwo członków), z których oczywisty hejt wyłuskać bardzo łatwo. Oczywiste "lajkerstwo" też, chociaż ono się zazwyczaj lepiej maskuje.

Jak ktoś patrzy na numeryczną ocenę przy książce i to mu wystarcza za pełnoprawną opinię, to obawiam się, że nie powinien sięgać po nic, bazując na wiedzy z internetu. :twisted:
jestem zabawna i mam pieski

29
Na moim blogu obok politycznego hejterstwa i likerstwa Czasem piszę o książkach które czytałem.

W zasadzie piszę tylko o tym co mi się podobało - w dodatku często są to pozycje mooocno zapomniane - więc te opinie są obiektywne i miarodajne pod warunkiem że ktoś ma zbliżony do mojego gust...

30
Ponieważ mam dosyć sprecyzowany gust, tzn. wiem mniej więcej, co ma szanse mi się spodobać, a co nie, w pierwszej kolejności kieruję się opisem książki, a potem sprawdzam recenzje w większych serwisach - Esensja, Fahrenheit, Szortal - tylko po to, żeby się upewnić, czy dana pozycja nie jest kompletnym gniotem i pomyłką. Gdy chodzi o blogi, to w miarę regularnie zaglądam na kilka takich, co do których wiem, że ich właściciele nie zajmują się wychwalaniem kiepskich książek w zamian za gratisy. Jeśli już raz na sto lat zdarza się taka sytuacja, że czytam recenzję na nieznanym mi blogu i zastanawiam się, czy warto się zainteresować daną książką, to nie kieruję się statystykami bloga, tylko tym, jak dany bloger pisze. Na pewno nie zachęci mnie pochwalna recenzja spłodzona przez kogoś, kto słabo posługuje się językiem polskim i potrafi tylko wygłosić garść komunałów.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

Re: Czyje recenzje najbardziej cenicie?

31
PrzemekAngerman pisze:Chciałbym Was spytać czyje recenzje najbardziej cenicie? Kto wydaje się najbardziej opiniotwórczy?
Nigdy nie wierzę entuzjastycznym recenzjom z blogów, bo biorę poprawkę, że mogą być sponsorowane (i często gęsto są). Dobrym źródłem czerpania wiadomości o książce jest dla mnie lubimyczytac.pl - opinie bywają skrajne, ale po przeczytaniu ich od kilku do kilkunastu zazwyczaj jestem w stanie wyrobić sobie zdanie na tyle, by sięgnąć po daną pozycję, lub przeciwnie, odpuścić ją sobie na zawsze.
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”