61

Latest post of the previous page:

Óp pisze:Myślę, że to trudno ocenić młodemu pisarzowi (czy komuś, kto aspiruje do tego tytułu). W ogóle trudno ocenić samego siebie - trzeba by wyjść poza siebie najpierw, a to niemożliwe. Więc taki młody pisarczyk coś tworzy, wysyła, ktoś mu to gdzieś publikuje i już, i poszło. Dopiero inni weryfikują to dzieło albo i sam autor - ale po dekadzie na przykład.
Taki choćby Szczepan Twardoch wstydzi się swojego pierwszego zbioru opowiadań. Tylko że wtedy, gdy miał 20-kilka lat i to pisał, lepiej pisać nie umiał. A same opowiadania niewątpliwie kwalifikowały się do druku.
Ojj, iluż to rzeczy będziemy się wstydzić na starość... ile gniewnych manifestów, obrazoburczych wierszy, wieszczenia złowieszczego...
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

62
Cerro pisze:Jeżeli tekst sprzed paru lat nie jest gorszy od tego, co piszesz obecnie, to znaczy, że drepczesz w miejscu
Ryzykowna teza. Zakładasz nieustanny rozwój? Owszem, są takie przypadki, ale w sumie to niezbyt wiele. Większość to raczej wspięcie się na poziom druku i potem z grubsza balansowanie na tej platformie, czasem spadnięcie z niej, a czasem podskok - bywa, że na 2.47 :-)
Zaryzykowałbym więc uwagę, że Twoje spostrzeżenie dotyczy najbardziej autorów przed debiutem książkowym :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

63
Ryzykowna teza. Zakładasz nieustanny rozwój? Owszem, są takie przypadki, ale w sumie to niezbyt wiele. Większość to raczej wspięcie się na poziom druku i potem z grubsza balansowanie na tej platformie, czasem spadnięcie z niej, a czasem podskok - bywa, że na 2.47 :-)
Zaryzykowałbym więc uwagę, że Twoje spostrzeżenie dotyczy najbardziej autorów przed debiutem książkowym :)
Odnosiłam się dość mocno do słów szopena, w sensie - stawiając sprawę z punktu widzenia kogoś, kto nie ma jeszcze debiutu książkowego, więc można (chociaż to nieco ryzykowne, jak większość założeń) uznać, że cały czas szkoli warsztat. Czyli... tak, no tak.

Możliwe, że trochę się przejechałam na swoim mizernym doświadczeniu, bo ja na pewno nigdy nie napisałam niczego, nad czym po kilku miesiącach nie pomyślałabym "kurczę, dzisiaj napisałabym to znacznie lepiej". Lat od żadnej publikacji jeszcze nie mam, więc w sumie nie wiem też, czy kiedyś może wyrwę sobie wszystkie włosy z głowy czy jednak nie. :p

Przy czym cały czas jakoś się wzdragam przed uznaniem za próg akurat debiutu książkowego. Może którejś z kolei powieści, ale przecież sporo debiutów jest... średnich po prostu. A bardzo dobre zdarzają się rzadko. Stąd raczej wniosek, że między debiutem a szczytem możliwości większości autorów jest jednak jeszcze przestrzeń na rozwój. Ale to już takie spekulacje, żadnych praw objawionych głosić nie zamierzam.
jestem zabawna i mam pieski

64
Debiut nie musi być taką cezurą, to tylko przykład, ale chodzi mi o to, że rzadko - obserwując twórczość autorów na przestrzeni lat - widzisz ich stały rozwój.
Natomiast ta druga rzecz - Twój stosunek do danego tekstu - to rzecz bardziej skomplikowana moim zdaniem, bo tu pewna próba zachowania obiektywizmu miesza się ze zjawiskami tak subiektywnymi jak rosnące ambicje, zmęczenie dana książką czy wręcz przeciwnie - ergo: Twoja subiektywna ocena nie musi mieć pokrycia w rzeczywistości :)
Ot, tania psychologia twórczości :) też się nie mądrzę, ale tak mi wychodzi z przemyśleń własnych i cudzych :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

65
Natomiast ta druga rzecz - Twój stosunek do danego tekstu - to rzecz bardziej skomplikowana moim zdaniem, bo tu pewna próba zachowania obiektywizmu miesza się ze zjawiskami tak subiektywnymi jak rosnące ambicje, zmęczenie dana książką czy wręcz przeciwnie - ergo: Twoja subiektywna ocena nie musi mieć pokrycia w rzeczywistości :)
Pewnie, że nie ma pokrycia w rzeczywistości, właśnie dlatego nie powinno się odwlekać w nieskończoność pokazywania komuś tekstu czy też prób debiutu, bo można nigdy nie poczuć się wystarczająco dobrym (chociaż to chyba znacznie częściej działa w drugą stronę, w sensie, autor czuje się dość dobry, a potem nagle pojawia się ten wielki, ceglany mur z napisem "nie dzisiaj").

Co do tych autorów, tu pełna zgoda. Po większości widać osiągnięcie tej granicy, nad którą już nie są w stanie, poza sporadycznymi przypadkami, wyskoczyć. (Tylko to nijak nie zmienia faktu, że wtedy zaczynają dreptać w miejscu, więc w sumie moja teza też się broni.)
jestem zabawna i mam pieski

66
Większość to raczej wspięcie się na poziom druku i potem z grubsza balansowanie na tej platformie
Czy ja wiem? Nie śledzę tak uważnie rozwoju różnych autorów, ale po sobie mam wrażenie, że człowiek uczy się przez cały czas i po kolejnych setkach tys. znaków, kolejnych przerobionych tematach, kolejnych przeskoczonych progach (bo co rusz trafiają się momenty, kiedy trzeba napisać coś, z czym człowiek się wcześniej nie zmierzył, zrobić research tematu, w którym jesteśmy kompletnie zieloni... itp.) różne rzeczy przychodzą łatwiej niż wcześniej. Przypadki, kiedy ktoś, kto wcześniej pisał dobrze, nagle radykalnie obniżył poziom, to prawdopodobnie przypadki, gdzie autor pragmatycznie poszedł na łatwiznę i napisał szybko byle co, bo akurat była dobra koniunktura, a wydawca go popędzał.

Ja akurat żałuję swojego wczesnego debiutu. Inna sprawa, że są tacy, którym moje wczesne - technicznie niezbyt dobre - teksty podobały się bardziej niż wszystko to, co napisałam później.
Po większości widać osiągnięcie tej granicy, nad którą już nie są w stanie, poza sporadycznymi przypadkami, wyskoczyć
Nie wiem, czy w wielu przypadkach nie jest raczej tak, że autor dochodzi do świadomości tego, JAK chce pisać, i nie czuje już potrzeby zmieniania tego, co mu - w jego pojęciu - dobrze wychodzi, zwłaszcza jeśli nie ma problemu z wydaniem tych rzeczy drukiem. Każda radykalna zmiana (stylu, tematyki) oznaczałaby wtedy, że część osób, którym podobały się wcześniejsze teksty, będzie rozczarowana tymi nowymi.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

68
Mnie także spoczęcie na laurach nie zadowoli. Co jest fajnego w kalkowaniu własnych historii? Przecież jeszcze tyle kompletnie odmiennych rzeczy czeka na spisanie! ;)

Poza tym według mnie czepienie się jednego stylu, to jak dobrowolne zamknięcie się we więzieniu. Naturalnie dążę do bycia wolną. Ubieram historię w formę, jak ubiera się łaski lalce – wychodzi efekt jak po renderowaniu losowego fraktala, poddanego działaniu odpowiednich filtrów, dobraniu kolorków i kadru w Apophysis... :D

A właśnie: dobra grafika na okładce i Fabryka to (jak dla mnie) coraz większa rzadkość. Ja rozumiem, że komercja oraz przyciąganie klienta, ale... "Kuzynki" wyglądały zdecydowanie bardziej interesująco w pierwszej oprawie. Kolejne po prostu... (proszę wybaczyć brutalną szczerość) straszą tandetą zalatują – romansidłami za 3 złocisze w kontenerze koło dworca. :/

Jak to jest z negocjowaniem okładek w Fabryce? Bo ja, kiedy już porwę się z moją "debiutancką trylogią" (a raczej tetra... :roll: ) na wydanie, chciałabym móc zaproponować własne grafiki. Można w ogóle zarzucić tematem, czy lepiej się nie odzywać, bo pokażą drzwi...? I nie ukrywam, że lubię robić rzeczy wyróżniające się, więc żadnych typowych ostatnio grafik typu: "postać na białym tle" czy "101 pięknych buziek z miną pani lekkich obyczajów" na okładkę nie będzie. Będzie kreatywność do potęgi n-tej, ale bez kiczowatego chaosu... Znajdzie się na to miejsce?

70
A. A. Raven pisze:Znajdzie się na to miejsce?
Jeśli twoja matka nie ma na nazwisko Fatyga, a ojciec Olszański, to raczej nie :p
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

72
Andrzej Pilipiuk pisze:jak masz własnego grafika to może coś da się wynegocjować.
Jeszcze bym się grafikiem nie nazwała. Za mało umiem. Jednak za dwa lata... Cóż, z pewnością własne będzie.
Ewentualnie moją mentorkę od rysunku zaangażuję w projekt, bo już jest zainteresowana.

A jak jest z akcjami promocyjnymi? Autor może lub musi coś z siebie dać, czy wydawnictwo prezentuje raczej podejście: Wpis na FB, i jak się sprzeda, to się sprzeda... ? (Osobiście tyle tylko widzę promocji FS). Jest tam dobry dział od marketingu? Co on właściwie robi, żeby wypromować książkę, poza opracowaniem okładki (chociaż to to raczej działka grafika)?

No i czy są chętni pchnąć książkę na przykład w kierunku stworzenia gry lub w serialu? Czy może klauzule w umowie są tylko na zaś, coby pieniążki nie przepadły, jakby jednak ktoś się pokusił...
𝓡𝓲

73
Wątpię, aby debiutant mógł coś wynegocjować.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

74
A. A. Raven pisze:(...)

A jak jest z akcjami promocyjnymi? Autor może lub musi coś z siebie dać, czy wydawnictwo prezentuje raczej podejście: Wpis na FB, i jak się sprzeda, to się sprzeda... ? (Osobiście tyle tylko widzę promocji FS). Jest tam dobry dział od marketingu? Co on właściwie robi, żeby wypromować książkę, poza opracowaniem okładki (chociaż to to raczej działka grafika)?
FS nie bardzo się stara, dla mnie nazwa mówi wszystko (mam alergię na instytucje, które mają w nazwie słowo "Fabryka"): produkować, produkować, produkować...
Czasem mam wrażenie, że 600 znajomych na Fejsiku + konta na 2-3 forach mogą zrobić dla dzieła więcej niż "promocja" w wykonaniu wydawcy...
A. A. Raven pisze: No i czy są chętni pchnąć książkę na przykład w kierunku stworzenia gry lub w serialu? Czy może klauzule w umowie są tylko na zaś, coby pieniążki nie przepadły, jakby jednak ktoś się pokusił...
Spokojnie, najpierw małe kroczki, potem truchcik, a co dopiero sprint. Każdemu się marzy multimedialny projekt i dzieła audiowizualne/gry w oparciu o wymyśloną przez siebie historię, ale trzeba trafić w bardzo szerokie gusta i, przede wszystkim, mieszkać w innym kraju niż ten :D
Navajero pisze:Wątpię, aby debiutant mógł coś wynegocjować.
I to właściwie podsumowuje tę kwestię. Dodałbym, że pewnie rzeczy w rodzaju "mapy świata" na pewno będą miały większe szanse na przejście, niż ilustracje do wnętrza, a tym bardziej okładki.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

75
Cóż, zawsze można próbować...
Jak się nie uda, to się nie uda. Ale to trochę nielogiczne - przynajmniej dla mnie - by zabijać pomysły, które mogą przynieść deszcz złotych jaj. :wink:

Pytanie, czy można...? Nie chciałabym oberwać czymś ciężkim (np. monitorem) za to, że wymyślam. To już od razu lepiej poszukać innego wydawnictwa. A jak nie, to spróbować samemu... "Selfie" są ostatnio bardzo w modzie. Chcę zebrać dane, by wiedzieć, co się opłaca i czemu, zbadać rynek wydawniczy, wykalkulować ryzyko...

Ktoś pisał, że jak Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno. Widać przeciągów nie lubi... ;) A przecież dzisiaj nieznajomemu łatwiej zagadać do obcej osoby w oknie, niż zostać wpuszczonym przez drzwi do środka. Czasami takie znajomości przeradzają się w relację na lata, niemalże stały związek... :mrgreen:
𝓡𝓲

76
A. A. Raven pisze:"Selfie" są ostatnio bardzo w modzie.
Gdzie? Bo nie zauważyłem? Wśród innych selfie? Wydawanie samego siebie jest obecnie traktowane jako coś pośredniego pomiędzy zabawą w pisanie ( z założenia niepoważną), a strzeleniem sobie pieczątki na czoło o treści: "Jestem zbyt kiepski/ kiepska, żeby wydało mnie jakieś normalne wydawnictwo". Samizdat może być potraktowany poważnie tylko w jednym wypadku - jeśli robi to już uznany autor o którym wiadomo, że wcześniej się sprawdził i przebił. Jest kilka takich przypadków, ale na pewno nie dotyczą one początkujących.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”