Większość to raczej wspięcie się na poziom druku i potem z grubsza balansowanie na tej platformie
Czy ja wiem? Nie śledzę tak uważnie rozwoju różnych autorów, ale po sobie mam wrażenie, że człowiek uczy się przez cały czas i po kolejnych setkach tys. znaków, kolejnych przerobionych tematach, kolejnych przeskoczonych progach (bo co rusz trafiają się momenty, kiedy trzeba napisać coś, z czym człowiek się wcześniej nie zmierzył, zrobić research tematu, w którym jesteśmy kompletnie zieloni... itp.) różne rzeczy przychodzą łatwiej niż wcześniej. Przypadki, kiedy ktoś, kto wcześniej pisał dobrze, nagle radykalnie obniżył poziom, to prawdopodobnie przypadki, gdzie autor pragmatycznie poszedł na łatwiznę i napisał szybko byle co, bo akurat była dobra koniunktura, a wydawca go popędzał.
Ja akurat żałuję swojego wczesnego debiutu. Inna sprawa, że są tacy, którym moje wczesne - technicznie niezbyt dobre - teksty podobały się bardziej niż wszystko to, co napisałam później.
Po większości widać osiągnięcie tej granicy, nad którą już nie są w stanie, poza sporadycznymi przypadkami, wyskoczyć
Nie wiem, czy w wielu przypadkach nie jest raczej tak, że autor dochodzi do świadomości tego, JAK chce pisać, i nie czuje już potrzeby zmieniania tego, co mu - w jego pojęciu - dobrze wychodzi, zwłaszcza jeśli nie ma problemu z wydaniem tych rzeczy drukiem. Każda radykalna zmiana (stylu, tematyki) oznaczałaby wtedy, że część osób, którym podobały się wcześniejsze teksty, będzie rozczarowana tymi nowymi.