Latest post of the previous page:
Jak coś piszę, to tylko na kompie, bo mam koszmarny charakter pisma i często robię drobne błędy, których wymazywanie robi syf na kartce. Otwierając Worda mam już bardziej szczegółową koncepcję, a czasami nawet ułożone w głowie fragmenty tekstu. Momentami ciurkiem wklepuję słowa jak lecą, a czasami napisanie jednej strony zajmuje mi godzinę. Zależy od tematu opowiadanka i mojego nastroju.Kiedy skończę wersję roboczą, czekam kilka godzin lub dzień, a potem drukuję tekst (na ekranie błędy lepiej się chowają). Na tym etapie poprawiam literówki, interpunkcję i rażące błędy stylistyczne. Następnie czekam tydzień lub dwa i drukuję poprawioną wersję roboczą. Poprawiam zdania, które mi się nie podobają, usuwam powtórzenia, czasami coś dopiszę. Powtarzam czynność do momentu, kiedy nie widzę potrzeby dodawania ani odejmowania niczego. Potem daję kilku osobom do przeczytania i, uwzględniając ich opinię, wprowadzam ostatnie poprawki. Czasami po kilku miesiącach znowu czytam opowiadanie i coś zmieniam.