Latest post of the previous page:
MaciejŚlużyński, dziękuję za wyjaśnienie.Navajero, tak obszerenej odpowiedzi się nie spodziewałam. Dzięki wielkie!

Latest post of the previous page:
MaciejŚlużyński, dziękuję za wyjaśnienie.To nie bardzo wiem w czym rzecz? Jeśli powieść jest dobra, to masz samograj: czytelnicy Cię docenili, wydawca na Tobie zarobił, więc dostajesz propozycje, aby pisać dalej
A kto niby ma bronić tekstu? Wujek - wydawca? Bądźmy poważni... KAŻDY ( lub niemal każdy) zaczyna karierę od zera. Bez znajomości ( bo i skąd?), bez wpływów, nie mając fanów. I dlatego trzeba mieć tekst lepszy niż inni. Nie wystarczy dobry czy niezły, jak Janowskiej. To, że ktoś nie jest grafomanem, nie oznacza od razu że pisze na tyle dobrze, żeby inni poświęcali czas i pieniądze na jego książki. Autorki nikt nie zmuszał do wydawania własnym sumptem, zadziałała niecierpliwość, strach przed odrzuceniem czy frustracja wywołana odmownymi odpowiedziami normalnych wydawnictw. Skutek? Książka bynajmniej nie zrobiła furrory, bo sam fakt, ze wyróżnia się in plus na tle innych vanity to za mało, autorka nie zyskała ani sławy, ani pieniędzy, a własnoręcznie przybiła sobie na czoło pieczątkę z napisem "wydająca za własną kasę", i jesli / o ile udoskonali warsztat i napisze za jakiś czas coś naprawdę dobrego, będzie miała ostro pod górkę, bo mało kto potraktuje ją poważnie. Co do tego kto z nas jest w stanie lepiej ocenić poziom tekstu, nie będę się licytował.Eviva pisze: Niestety, wbrew rozpowszechnionemu poglądowi, nawet najlepszy tekst rzadko obroni się sam. A co do Janowskiej, to nie zgadzam się z Twoją oceną. Pisze bardzo dobrze i zachowuje realia epoki lepiej niż niejeden amerykański pisarz. Naprawdę marnuje się w NR, ale czyja to wina? Na pewno nie jej.
O, bidulka. Robienie męczenników z osób płacących za wydanie jest chyba gorsze niż samo to zjawisko.
Niby powinien, ale rynek to weryfikuje. Przykładem sukces wielu serii napisanych na szybko na fali kariery Greya - Crossy i inne, nazw nie pomnę, bo za dużo tego, ale klientki biorą aż furczy i internet omdlewa w zachwytach.MaciejŚlużyński pisze:ORYGINALNY! Podawany tutaj przykład jednej z autorek, publikujących w systemie vanity pokazuje, że tekst można "zbudować" na fabularnych pewniakach - połączyć "Wywiad z wampirem" z Greyem w wersji biseksualnej. Ale to NIE JEST oryginalność; to wtórność i to wobec dwóch innych tekstów.
A ironizowanie na ich temat to niby co jest? Dowód na to jaki-ja-jestem-mądry? Napisz coś w połowie tak dobrego jak ona.
Akolitów!Navajero pisze:ewentualnie sprawdzian, czy ma się zdyscyplinowanych fanów/ popleczników.
Po części jej, bo to ona podjęła decyzję o wybraniu łatwiejszej drogi.
Do punktu 3 dodajmy jeszcze, że autor ma, przy tej okazji, możliwość pracy z zawodowym redaktorem co jest bardzo wartościową lekcją.Navajero pisze:Co prawda było to wielokrotnie wałkowane, ale jeszcze raz wyjaśnięW punktach
1. Sprawdzamy czy mamy talent ( znaczy wysyłamy swój najlepszy tekst komś, kto się na tym zna i do kogo mamy zaufanie). Jeśli potwierdzi, realizujemy kolejne punkty, jesli nie - zajmujemy się innym hobby ( polecam rzucanie nożem i strzelanie do puszek)
2. Doskonalimy warsztat, a przede wszystkim: konstrukcję fabuły, dialogi, opisy, operowanie słowem, charakterystykę psychologiczną postaci. Piszemy krótkie wprawki i dajemy do oceny ( nękamy dalej naszego autortyteta).
3. Piszemy opowiadanie i usiłujemy wydać je drukiem ( na przykład wysyłamy do Nowej Fantastyki). Osiągamy w ten sposób dwa cele: mamy okazję ocenić tekst "z zewnątrz" ( niektóre błędy widzi się dopiero w druku) i stajemy się autorem publkowanego opowiadania. Wydawcy czytają prasę i czasem autor dobrego opowiadania dostaje propozycje od wydawnictwa, zanim napisze coś większego.
4. Piszemy kilka tekstów średniej długości ( opowiadania), starając się zamieścić je w jakimś piśmie i - ewentualnie - bierzemy udział w konkursach.
5. Po nabraniu wprawy, bierzemy się za powieść, od czasu do czasu zasięgając opinii fachowca.
6. Zabieramy się za rozsyłanie tekstu po wydawnictwach dopiero kiedy mamy pewność, że piszemy na dobrym poziomie i ( najlepiej) przynajmniej jedno opowiadanie w druku. To ostatnie pomaga w debiucie, bo redaktor czytający tekst takiego debiutanta wie, że osoba ta raczej nie jest wariatem czy skończonym grafomanem, skoro ktoś ją wydrukował. W przypadku kiedy firma dostaje tysiące tekstów rocznie, taka wzmianka w biogramie ma duże znaczenie.
Publikują i polskich, mało znanych, wystarczy zerknąć na ich stronę.Hardy pisze: Najciekawsza była odpowiedź z "Bellony", a więc niby wojskowego i historycznego (dawniej) wydawnictwa - teraz publikują wyłącznie zagranicznych, znanych autorów (ile w tym prawdy, nie wiem).