Nulla dies sine linea!

139
Rozpocząłem poprawki. Na razie skracam, dopisuję, poprawiam w dwóch pierwszych rozdziałach. Czeka mnie nieco więcej przeróbek potem w rozdziale czwartym; a potem część 2, gdzie muszę najpierw mocno przemyśleć, co zmienić, a potem... potem pewnie będę musiał sporo dopisać. Co oznacza, że do końca lutego jednak nie skończę, a szkoda.

Teraz dwa dni niestety tekstu nawet nie tknę, bo obowiązki w pracy nie pozwalają :(
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

145
Wow, nieco późne, ale szczerze gratulacje z okazji ukończenia całości!
I życzę cierpliwości w poprawkach i przeróbkach, faktycznie potrafią odebrać chęć do pisania, sama teraz się z tym męczę. :/
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Nulla dies sine linea!

147
Kareen, dziękuję bardzo.
Wolha.Redna pisze: Szopen, jaki masz teraz plan?
Cóż; najpierw skończyć część pierwszą. Ponieważ poprzedni czytelnicy i czytelniczki ( ;) ) twierdzili, że mało opisów i retrospekcji, więc w pierwszej części dopiszę opisy i retrospekcje. W ramach pogłębiania postaci dojdzie jeden sen Bastiana, kilka uwag (tutaj pamiętasz pisałaś o tym, że Elkari powinni lubić wieczory, więc to wykorzystam w jednym miejscu). ZMienię nieco strukturę, rozbijając albo przesuwając kilka scen (jedną na pewno, resztę się zobaczy.).

Postanowiłem też nie wyrzucać z pierwszej części Igo i Moany; bardzo nie lubię w innych powieściach, gdy nagle w trzeciej części pojawia się ktoś bardzo ważny, który niby od początku gdzieś tam był, tlyko autor o nim zapomniał wspomnieć. Zamiast tego dopiszę im więcej scen. Moana już pojawiła się u Menetarrena, dopiszę potem jej jeszcze jedną (może dwie) sceny, przy okazji będzie okazja zapowiedzieć Ernesta.

Dla Igo - dojdzie jedna scena, jednej zmienię bohatera z nieznanego faceta na Igo. Do tego dojdzie krótki "dziennik Siran", żeby zapowiedzieć i uwiarygodnić wszystkie rozterki Igo z części czwartej.

Wreszcie, większa przeróbka: wyrzucę to deus ex machina, które wam sie nie podobało z końcówki pierwszej części i spróbuję to przepisać w nowy rozdział. To będą dwie sceny co najmniej, w tym jedna rozmowa Mirin z Desterem - pisaliście, że warto wprowadzić perspektywę Mirin wcześniej, by ją uczłowieczyć.

To będzie w pierwszej części. Podsumowując, oznaczać to będzie:
(1) Dwie sceny z MOaną i Menetarrenem (ok 16-20k znaków)
(2) Scena z Igo (ok 8-10k)
(3) Sen Bastiana retrospekcją (ok 4k)
(4) Dziennik Siran: dwie lub trzy wstawki, nie więcej niż 3k
(5) Dodatkowe opisy rozsiane tu i tam (jakieś 3k)
(6) Nowa końcówka (20-30k)
Razem (pierwsza część): koło 60-70k. Skoro mamy wakacje, mam zamiar pisać po co najmniej 2Nv dziennie. Z marginesem bezpieczeństwa powinienem skończyć do 14 lipca pierwszą część, przejrzę potem na szybko, może poskracam i wtedy wyślę ją komuś do czytania. Oferował się Misieq, więc mu się przypomnę :D

Przeglądałem też, gdzie można by wprowadzić punkt widzenia Mirin/Blonnid, ale ciężko to widzę bez wyrzucania całych scen. Chciałbym jednak pierwszą część zmieniać mniej (do niej było znacznie mniej uwag, niż do drugiej), by więcej czasu (i zapału) zostawić na część drugą.

Druga część będzie dużo gorsza, ponieważ tam mam dopisać cały nowy wątek (z Moaną, śledztwem itd), oraz pozmieniać wątek z wojną. Oznaczać to będzie znacznie więcej roboty i znacznie więcej dłubaniny, ale zakładam, że do połowy sierpnia się wyrobię.

Dwie pierwsze części będą miały koło 400-420 stron (może nawet więcej), więc akurat w sam raz na powieść do wysłania wydawcy. Reszty nie będę na razie poprawiać. Potem wyślę dwie pierwsze części Romkowi, odsapnę, poprawię i we wrześniu/październiku zacznę wysyłać wydawcom.

Tak czy inaczej, by wyrobić się z planem _muszę_ pisać codziennie.

Jeżeli chodzi o dziennik Siran: to będą proste, krótkie wstawki na początku rozdziału. Mają spełniać dwojakie funkcje: po pierwsze przypominać o istnieniu Igo i zapowiedzieć jego wątek w dalszych częściach; i po drugie, wprowadzać i pogłębiać wątek dzieci Szel Tumary.

Pierwszy wpis (na samym poczatku pierwszego rozdziału) wyglądać będzie tak:

Dziś w nocy znowu śniłam to samo. Błąkałam się pustymi ulicami, brodząc w brudnej mgle, szukając światła. Wokoło panowała cisza; nie słyszałam nawet dźwięków własnych kroków. Mijałam martwe kikuty drzew, obwieszone włochatymi pnączami. Żadnych ciał. Żadnych szkieletów. Nawet cieni, kryjących się w ciemnościach. Nie czułam lęku; w tym śnie wiedziałam, że nie muszę się bać, że wszystkie okropieństwa, które mogłyby nawiedzić to miasto, dawno już się wydarzyły.

Pytałeś mnie dzisiaj, o czym myślę, patrząc na mgielnik. Nie potrafiłam wtedy ci odpowiedzieć. Nie umiałam ubrać tego w słowa. Wszystkie mi brzmiały tak obco, tak śmiesznie. Rozpacz. Brak nadziei. Jakbym kradła z kiepskiej tragedii. Ale może teraz, Igo, gdy już wiesz, o czym śnię, lepiej mnie zrozumiesz. Pytałeś mnie, o czym myślałam, stojąc nad mgielnikiem?


O ciszy, zwiędłej trawie i czarnych cieniach za mgłą.
Dziennik Siran Szel Wotan, wiosna 1776
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

148
Niby według planu: od wczoraj nastukałem 4,8k w różnego rodzaju dopiskach oraz 10,6k w nowych scenach, razem 15,4k, czyli ponad plan. Ale tylko teoretycznie. Faktycznie są to dwa wpisy z dziennika Siran i jedna pełna scena z Moaną i Menetarrenem. Reszta, to dodatkowe wypełniacze. Nie było ponoć widać, że Mirin robi na Bastianie wrażenie, więc dopisałem tu i ówdzie właśnie wzmianki, że robi, i to duże. Do tego nieco przeróbek, dodatkowych opisów, autorefleksji (bo tego też brakowało) no i napuchło...

Uświadomiłem sobie przy tym, że co najmniej dwa dni odpadną, bo będę musiał odwieźć dziadków, a potem z kolei dziadkowie będą chcieli odwiedzić nas, i może nawet zostaną na dłużej. W takim wypadku pisane sześciu tysięcy znaków dziennie może okazać się niewystarczające, by skończyć poprawki pierwszej części do połowy lipca.

No nic, jeszcze dzisiaj jest dzień i dużo czasu do pisania.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

150
Cóż, zawsze mogłoby być lepiej, ale też nie jest źle.

(1) Trzy wstawki z dziennika Siran, łącznie prawie-prawie 5k
(2) Sen Bastiana, mający na celu (a) wprowadzenie wyraźniejsze jego rodziny (b) pogłębienie psychologiczne: 1.9k
(3) Różne dodatkowe opisy i wstawki, między innymi z obyczajami i architekturą, bo tego ponoć brakowało, rozsiane po różnych miejscach: łącznie koło 4.5k
(4) Dodatkowa scena z Igo, mająca uwiarygodnić jego postępowanie później oraz pozwolić lepiej go zapamiętać czytelnikowi: 5,5k
(5) Parę akapitów w Emerekalii: 1,9k oraz wycięcie Deus Ex Machina na końcu i zastąpieniu jej bardziej klasycznym rozwiązaniem: 3,8k

Łącznie, liczymy, liczymy... co najmniej 22.8k

Łącznie - wyliczam tutaj liczbę znaków kopii zapasowej minus liczbę znaków obecnie - 55k od początku lipca. Średnia, powiem, wychodzi całkiem ładna, chociaż nieporównywalna z moim rekordem.

Całkiem ładnie. Do napisania został od nowa jeden rozdział, mający być nową końcówką pierwszej części. Początkowo liczyłem na góra 30k znaków, obecnie sądzę, że musi to być pięć scen, a więc od trzydziestu do sześćdziesięciu tysięcy znaków. Chociaż oznacza to niemal tyle, ile zakładałem poprawek łącznie na całą pierwszą część, jestem pełen optymizmu. Wciąż mogę się wyrobić do 14 lipca, nawet, jeżeli odpadną mi dwa dni na zawózkę dzieci do dziadków i odpędzlowanie spotkań ze studentami.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

151
Kolejny dzień, kolejny urobek. Od wczorajszego wpisu, posłusznie raportuję, że:

(1) Jeszcze wczoraj wieczorem dopisałem pierwszą scenę z punktu widzenia Mirin, oraz drugą, w której Bastian bawi się w konspirację
(2) Już dzisiaj bohaterowie zwiali z Emerekalii, Kamgaru dostaje od przełożonych po nosie, a Moana słyszy o radykałach Ernesta
(3) Na koniec Bastian i Blonnid siedzą sobie na pokładzie oglądając chmury.

Co z tego wyjdzie, zobaczymy, ale w skrócie: dopisałem 37k znaków. Zbliża się to do mojego dziennego rekordu (mój rekord to było, specjalnie sprawdziłem, 43800 znaków w jeden dzień), ale obejmuje czas łącznie z wczorajszym wieczorem (za to bez dzisiejszego), więc nie wiem, jak to liczyć.

Niektóre sceny pisałem trochę na siłę, bez weny, ale brnąłem dalej, bo podobno pisarza od grafomana odróżnia to, że pisarz potrafi pisać także bez weny, ot tak, by trzymać się planu...

Tak czy inaczej, zgrubna wersja części pierwszej skończona. Dzisiaj odłożę, jutro zacznę przeglądać ponownie, powygładzam trochę nowo napisane sceny i wyślę ochotnikowi. A może ochotnikom, jeżeli ktoś się jeszcze zgłosi :D

W międzyczasie zabiorę się za część drugą. Że skończyłem pierwszą przed czasem, to się bardzo dobrze składa, bo poprawki do drugiej będą musiały być znacznie poważniejsze i bardziej pracochłonne. Ale - mam nadzieję, że do września skończę i na jesień będę słał wydawcom.

Chyba, że Misieq zrypie, Romek dobije, wtedy dam sobie spokój i zabiorę się za coś innego. Szczerze mówiąc, wątpię, bym miał ochotę na kolejną powtórkę z "nieco poprawisz, całkowicie przepiszesz tutaj, tam wyrzucisz a tam dopiszesz i może będzie lepiej"
http://radomirdarmila.pl

Wróć do „Maraton pisarski”