Latest post of the previous page:
powoli. o co ty mnie pytasz? o jeżdżeniu po tekście, czy jeżdżenie po kimś? bo jak dla mnie, to to są dwie różne rzeczy. i chyba lęk przed siedzeniem cicho w obliczu niepochlebnych komentarzy pojawia się wtedy, gdy ktoś nie potrafi znieść krytyki swojej twórczości, bo wydaje mu się, że to jego się krytykuje.BMF pisze:Niektórzy nie lubią dawać sobie bezkarnie jeździć. Słowa bywają przykre. Możliwość obrony powinna pozostać mimo wszystko.To wtedy zazwyczaj widać, że włączył mu się jakiś egotrip i nie ma potrzeby wchodzić w rozmowe, bo ona i tak nic nie przyniesie.
jeśli ktoś jedzie niemiłosiernie po mojej twórczości, ale nie po mnie, to trzeba się zastanowić, na ile ma racji w tym co mówi.
jeśli ktoś jedzie niemiłosiernie po mnie, to od tego są moderatorzy, żeby go spacyfikować, a ja oczywiście też mam prawo się bronić.
ale przypominam, ze pytałeś o to:
A jeśli moderator zwyczajnie znęca się nad tekstem widząc błędy tam, gdzie ich nie ma?
racja. tak byłoby w idealnym świecie, ale jak wiadomo, mamy ego, które ma swoje potrzeby, często bzdurneWreszcie koncepcja ta bazuje na założeniu, że autor i komentujący pozostają w pewnej opozycji, co IMO jest absurdem. Jeśli z obu stron nie ma złośliwości, to cel jest wspólny - doskonalenie warsztatu.

dlatego właśnie nakaz milczenia pozwala skupić się na treści jaką się słyszy, a nie na tym, co zaraz odpowiemy w "ripoście". odpada wtedy dylemat opozycji, który jak sam zauważyłeś, jest absurdem.
zgadzam się. podziękować się powinno i jest to dla mnie dosyć oczywiste. z tego co widzę, to raczej się tutaj o tym nie zapominaAbstrahując od powyższych rozmów, to sądzę, że jak ktoś z własnej woli poświęca czas i energię na przeczytanie mojego utworu, to zwyczajnie należy mu napisać choćby proste "dzięki, przeczytałem Twój komentarz", czy samo "dzięki" - żeby wiedział, że nie pisał do bota.
