3
Wg mnie najpierw chociażby jej fragment powinno opublikować się na forum takim jak to, by poznać opinie innych na jej temat.

4
Miło, że została napisana - nie oznacza to jednak, że jest ona gotowa. Proponuję zrobić kilka rzeczy, aby upewnić się, w jakim stadium znajduje się twoja książka.



1. Wrzucić fragment do "Zweryfikowania". Poczekać, aż ktoś poczyta i wypowie się na jej temat. Jeżeli jest "idealna", na pewno o tym się dowiesz, a jeżeli nie, to z pewnością odpowiednie osoby wskażą ci błędy. Pomogą i podpowiedzą.

2. Jeżeli dowiesz się, że jest idealna, możesz:

a) dać inny fragment (lub ten sam) w inne miejsce do sprawdzenia. Posłuchać opinii innych czytelników.

b) uwierzyć nam na słowo i zaznajomić się z listą wydawnictw, które zajmują się poruszoną przez Ciebie tematyką.



3. Jeżeli zdecydujesz się wysłać już do wybranego wydawnictwa, proponuję uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż odpowiedzą (jeżeli odpowiedzą).



4. Kiedy już otrzymasz odpowiedź (a to już wiele, wierz mi) to dowiesz się, czy książką "nadaje się", czy też nie. Jeżeli tak, trafi do korekty - później wróci do Ciebie.



Po tej drodze (można pominąć co nieco) - jest gotowa do wydania.



Prawda, że łatwe?
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

5
znajdź zawodowego redaktora który:



a) za 8 zł/strona przełoży Ci to na poprawną polszczyznę ;)



b) za 15 zł/strona posiedzi nad tym z Tobą - żeby pokazać jak sie to przeklada na poprawną poszczyznę ;)



wiem, złosliwy jestem - ale to z przepracowania...

6
Najpierw wygraj w totka :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

9
Ja też Panie Stefanie, ja też :) I wciąż próbuję :) Jak trafię w kumulacji to otworze wydawnictwo, w końcu najlepiej zarabiać na 0 % stawkach Vat :) A i pisarzom na coś by się to przydało.

Pozdrawiam.

10
Andrzej Pilipiuk pisze:znajdź zawodowego redaktora który:



a) za 8 zł/strona przełoży Ci to na poprawną polszczyznę ;)



b) za 15 zł/strona posiedzi nad tym z Tobą - żeby pokazać jak sie to przeklada na poprawną poszczyznę ;)



wiem, złosliwy jestem - ale to z przepracowania...


Czyli teks około 200 stron razy 8 złotych plus mały upominek w postaci kompletu serwetek do kawy wyhaftowanych przez Babcie daje sumę 1600 złotych plus dobry uczynek i oczywiście pokrycie kosztów uszczerbku na zdrowiu po przeczytaniu tekstu.



W sumie druga możliwość jest bardziej kusząca. Tylko czy trzeba opłacić kosz podróży i pobytu?

11
Nieco z innej beczki. Jak choćby w przybliżeniu zagwarantować sobie, że w danym wydawnictwie "redaktor odpowiedzialny" zapozna się z moją powieścią, zakładając, że nie mam "nazwiska", dokonań, uprzednich publikacji i nikt z zapartym tchem nie czeka na moje wypociny?



Pozwólcie, że pomyślę na głos...

Z autopsji wiem, jak to może wyglądać. Pracując jako producent gier napotykałem zjawisko bombardowania "dziełami niezamówionymi" od ludzi marzących o "swoich pięciu minutach" w branży gier. Przysyłano mi projekty gier, fragmenty scenariuszy, opisy mechaniki, etc.

Bywało, że już po pierwszych skanowaniu materiał szedł do redaktora Kosza (ewidentne braki warsztatowe, brak podstaw wiedzy o game designie). Trawersując przykład na grunt pisarski, tutaj zapewne pomaga to, co powiedział Pan Andrzej: zatrudnić kogoś, kto profesjonalnie uformuje "dzieło". Ok, rozumiem.

Bywało również, że pomysł był świetny, ale moja firma nie była zupełnie zainteresowana produkcją ze względów rozmaitych (gatunek niepasujący do "profilu" firmy, brak mocy przerobowych, brak budżetu, etc.). Wówczas odpisywałem, by dany autor nie zrażał się i próbował gdzie indziej, czasem dając nawet namiary na kolegów z konkurencyjnych firm. Czy wydawnictwa mają podobny zwyczaj?

I wreszcie bywało tak, że nie miałem czasu/głowy/chęci zapoznawać się z nadesłanymi materiałami od razu wrzucając do kosza i nie odpisując nawet autorowi - praca w wymiarze +80 godzin tygodniowo potrafi zmienić człowieka w szuję niezainteresowaną ani trochę kwestią "marzeń i aspiracji" innych bliźnich. Tutaj ważą się losy projektu za 500 tysięcy euro (a w przypadku zawalenia nie uśmiecha mi się praca "za jedzenie" przez następne 10 lat, by odpracować kary umowne), a ten taki owaki spamuje mi tutaj skrzynkę swoim podatkiem od marzeń... Wszyscy jesteśmy czasem bardzo obciążonymi ludźmi, a priorytetyzacja zadań jest w każdej poważnej firmie kwestią najwyższej wagi. Czy zatem i w wydawnictwach tak bywa? Czy istnieje ryzyko, że prześlę swoje wychuchane, doinwestowane w redakcję i korekty "arcydzieło" tylko po to, by czekać ad infinitum na jakąkolwiek odpowiedź, licząc na "niewadomoco"?

12
Wajper pisze:Czy istnieje ryzyko, że prześlę swoje wychuchane, doinwestowane w redakcję i korekty "arcydzieło" tylko po to, by czekać ad infinitum na jakąkolwiek odpowiedź, licząc na "niewadomoco"?
Istnieje. Dlatego zanim wyślesz - postaraj się, aby w druku ukazało się parę Twoich tekstów. Jeśli nikt Ci ich nie weźmie, nie masz co startować z Wielkim Dziełem.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

13
Rozumiem. Czyli dotychczasowe publikacje powinny być załączane w ramach portfolio? I jeszcze jedno: czy muszą to być publikacje odpowiedniego typu? Już tłumaczę, co mam na myśli. Dajmy na to opublikowałem opowiadania w gatunku SF lub techno-thrillera, a "sprzedaję" powieść obyczajową. Czy ma to znaczenie? Znowuż odwołując się do znanych mi analogii - jeśli widzę w portfolio designera uprzednie udane prace nad eRPeGami lub przygodówkami, to jakoś nie mam ochoty przyjąć jego projektu gry wyścigowej, ot, taki odruch... Czy w branży pisarskiej jest podobnie?

14
Trudno mi odpowiadać za bliżej nieznanych redaktorów :) Generalnie jest tak, że wspominając o swoich wcześniejszych dokonaniach ( niekoniecznie musisz załączyć teksty, wystarczy podać namiary) udowadniasz, że nie jesteś walniętym przez rozum grafomanem i warto Ci poświęcić chwilę uwagi :) Liczy się też źródło publikacji bo są pisma/ wydawnictwa bardziej i mniej prestiżowe. Reszta zależy od tego czy teksty się redaktorowi spodobają.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Polska mnie przeraża.

15
Czytałem na tym forum o Panu Paolinim. Fakt chłopak urodził się we właściwym miejscu to znaczy w Stanach Zjednoczonych. Czy w Polsce naprawdę, trzeba rzucać młodym osobą, kłody pod nogi? Wysłałem swoją książkę do kilku wydawnictw. Na stronach było napisane około 3 miesięcy. Hmm na odpowiedzi czekam 10 miesięcy. Żeby nie było dzwoniłem do nich z zapytaniem, czy w ogóle się zapoznali. Na razie tylko jedno wydawnictwo, ale nie zaakceptowali pomysłu.

I tu pojawia się pytanie 2 lata pracy nad tekstem, zmarnowane noce, bo w dzień praca albo szkoła. I najpopularniejsze wydawnictwo Polsce wydające książki o znanym czarodzieju, odmawia ale grzecznie i zachęcająco.
Czy takie wydawnictwa boją się dać szanse debiutantom?
Czy mają takich dobrych redaktorów, którzy od razu wiedzą, że książka nie odniesie sukcesu?
Czy jest szansa, że jednak się pomylili tak jak wydawnictwa angielskie odrzucając czarodzieja?

Może lepiej zamówić tłumaczenie książki i wysłać za granicę?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”