46

Latest post of the previous page:

Nawajero - owe twoje procenty to zapewne wyjściowa od cen brutto )sprzedaży książek przez wydawcę dla hurtowni, lub bezpośrednio do księgarni), więc licząc od ceny netto (wydrukowanej na książce) daje to moje 10 - 5 %.
Zresztą z tym uważać, bo wydawca w każdej chwili może powiedzieć, że wobec braku zainteresowania daną książką, przecenili jej cenę hurtową o 50 % i w efekcie autor otrzyma owe 10-20% okrojone o połowę. - znam takie przypadki i nie są one odosobnione.

47
Naturszczyk pisze:Nawajero - owe twoje procenty to zapewne wyjściowa od cen brutto )sprzedaży książek przez wydawcę dla hurtowni, lub bezpośrednio do księgarni), więc licząc od ceny netto (wydrukowanej na książce) daje to moje 10 - 5 %.
Autor dostaje pieniądze od ceny wydawniczej, nie okładkowej. Ta ostatnia bowiem jest płynna i zależy od konkretnych hurtowni i księgarni. Kiedyś już o tym było.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

48
Navajero - to zależy wyłącznie od Wydawcy i Autora, więc nie należy generalizować. O wiele lepsza dla autora jest opcja druga, czyli od ceny wydrukowanej na okładce. W pierwszym przypadku nie jesteś w stanie sprawdzić jaką była cena wydawnicza - nikt ci nie udostępni tych informacji, więc tak naprawdę, nie jesteś pewny czy jesteś oszukiwany przez swojego ukochanego wydawcę. W drugiej wiesz dokładnie jak obliczyć swoje tantiemy i sprawa jest prosta dla obu stron.

49
No kiedy ta sama książka w różnych księgarniach kosztuje inaczej, więc cena okładkowa nie może być tu punktem wyjścia. Przecież wydawnictwo nie będzie dopłacać do zysku autora tylko dlatego, że jakaś księgarnia postanowiła zachęcić klientów obniżając cenę o parę złotych. Ale naprawdę nie mam zamiaru kruszyć kopii w tej sprawie, szkoda czasu. Niech każdy wierzy w co chce.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

50
Naturszczyk pisze:O wiele lepsza dla autora jest opcja druga, czyli od ceny wydrukowanej na okładce.
Można więc domniemywać, że umowa określała właśnie takie warunki w przypadku przynajmniej jednej z Twoich książek?
Naturszczyk pisze:wiesz dokładnie jak obliczyć swoje tantiemy i sprawa jest prosta dla obu stron.
Przy okazji afery z FS pojawiły się wątki dotyczące możliwych większych nakładów, niż oficjalnie informuje autora wydawnictwo i to jest w zasadzie nie do sprawdzenia bez wglądu w księgi rachunkowe wydawnictwa, a nawet gdybyś miał taki wgląd, to wydawnictwo pokaże Ci fakturę na druk 2000 egzemplarzy, a nie pokaże Ci kolejnej na tysiąc, które wydrukuje sobie za miesiąc. Musiałbyś przeglądać ich księgi z czasu całej współpracy, a to przecież zupełny absurd, nie jesteś skarbówką. Ja nie sugeruję, że każde wydawnictwo ma takie zakusy, tylko że jak się chce oszukać autora, to jest to możliwe stosunkowo łatwo (pomijając kwestię moralności), czy liczy się tantiemy tak, czy inaczej.

Wniosek: dobrze, aby mimo umowy współpraca opierała się przede wszystkim na zaufaniu i wspólnym szacunku.

O kwestiach nakładów FS - chodzi o zbiór opowiadań "Sępy" i list JacAra do FS
JacAr pisze:mam równiez niezrealizowany rachunek, z którego wychodzi że wydawnictwo nieźle zarobiło na naszej książce, zatem mowa o niezadowalającej sprzedaży to kolejna pańska konfabulacja. nigdzie, nigdy nie podał pan nakładu naszej książki. nie odpowiedzial pan na pismo wysłane wprost na panskie nazwisko pocztą tradycyjną (w dniu 19 listopada, ubiegłego roku), listem poleconym. dane dotyczące sprzedazy są calkowicie niewiarygodne, co bedę w stanie wkrótce udowodnić.
JacAr pisze:cały czas w necie pojawiają się książki, nowe (np. sępy) w cenie, która jest nierealna (np. 18 zł za sepy, które mają wydrukowana cenę 31,99). kiedy zgłosilem sie do takiego goscia, z chęcią zakupienia większej ilości książek, natychmiast zniknął z allegro. tak tez sie książki rozchodzą, poza wszelkim rozliczeniem.
(...)
wobec tego fajnie byłoby mieć zaufanie do wydawcy, ale jakiż ma on interes podawać ci ile sie sprzedało, skoro wg tego się z tobą rozlicza. więc chachmęcą okrutnie - nie podaja nakładu, ilości wysłanych do sklepów, sprzedaży, sprzedaży w okresie - nic. a jak ci się uda to wyrwac, to masz w to prawo nie wierzyć.
Pozostaje mieć nadzieję, że taki wygląd współpracy jest raczej wyjątkiem, niż regułą.

51
Navajero, ale to nie ma nic do rzeczy.
Zgodnie z klasycznymi zasadami na ostateczną cenę książki składa się (w wielkim skrócie i nie wchodząc w szczegóły - stosunek procentowy także jest prosty jeśli znasz przewidywalne trzy składowe z poniższego zestawienia):
- koszt druku
- koszt dystrybucji ( hurtownia + księgarnia)
- koszty wydawnicze
- wynagrodzenie autora
- zysk wydawcy

Przy takim założeniu prosto jest wyliczyć ile powinna kosztować książka, przy założeniu że nakład będzie taki a taki.To, że ktoś na późniejszej drodze stwierdzi, że odda część swojego zarobku ( np. hurtownia da większy rabat księgarni która od razu zapłaci za kupioną książkę, i wtedy wystawi książkę taniej licząc na to, że sprzeda jej więcej) to już nie powinno obchodzić ani Wydawcę ( bo swoje zarobi) ani Autora (wydawca zapłaci mu z góry ustaloną kwotę za każdy sprzedany egzemplarz). W tym przypadku nikt nie dopłaca ani Autorowi ani Wydawcy, chyba że samo się zdecydują na niższy zysk ze sprzedaży książki, ale to już ich problem.
W dobie kas fiskalnych wcale nie jest prosto rozprowadzić książki poza obiegiem, a jeśli okaże się, że Wydawca ciebie oszukał to traci nie tylko ciebie jako autora, ale jeszcze opinię uczciwego... A tego nie zwrócą żadne pieniądze.
Poza tym, opisuję dwie możliwości rozliczenie pomiędzy Autorem i Wydawcą, a nie konkretne przypadki i twierdzę, że procent od ustalonej ceny książki jest pewniejszy niż od ceny hurtownej wydawniczej, która dla każdej transakcji może być różna i nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. Oczywiście, nie fizycznej bo wszyscy wierzymy w uczciwość Wydawcy.

[ Dodano: Czw 28 Sty, 2010 ]
Tony
- mam taką umową i zawsze upieram się aby każda następna była oparta na tych samych zasadach
- Jeżeli Wydawca nie jest uczciwy, to z góry jesteś na straconej pozycji i nic na to nie poradzisz. Ja przy pierwszych oznakach nieuczciwości od razu zrywam kontakty z taką firmą.
- Znam przypadki, że z wydawnictwa wyciekły pdf książki i okładki co zaowocowało "sępami" Możesz tylko walczyć i utrudniać ich pojawienie się na rynku

Zawsze do każdego Wydawcy podchodzę z ZAUFANIEM i SZACUNKIEM. Wymagam tylko aby działało to w obie strony, bo obie strony żyją z swojej wzajemnej pracy.

52
Witam

Mnie najbardziej zastanawia fakt, że dany autor który oskarżył FS. Dalej chce sie dogadać i wydawać tam książki o ile wydawnictwo bedzie spełniało jego wszystkie warunki.

Przyznam, iż to troche dziwe, bo dany autor, który czuje sie oszukany powinien rzecz jasna i oczywista domagac sie całkowitego i szybkiego rozliczenia i zyczyc FS wszystkiego dobrego na dalszej drodze zyciowej.

Jednak nie. Dalej uparcie ów autor chce tam publikować, choć jak stwierdził postapiono wg niego bardzo ale to bardzo brzydko.

Czy możę sie myle?


Wydaje mi sie biednemu szaraczkowi, że taka sytułacja nie dotyczy tylko FS jesli chodzi o pisarzy początkujących na rynku wydawniczym.
Wielu mlodych pisarzy nie zdaje sobie sprawy, że dana ksiązka może sie nie sprzedać i nikt wydawnictwu kasy za wydaną w bloto książke nie zwróci. Ale jak mówią "mlodzi pisarze" - co nas to obchodzi, nawet jak sie nie sprzeda to płać i płacz!
Casami zeby daną inwestrycje z debiutu odzyskać trzeba czekać kilka lat. Inwestujesz w młodych dając im ogromną szanse wybicia sie, a tu może Cie droga FS spotkać zawód! Nie dość ze wydałeś pieniadze na książke, która na rynku nie stała sie hitem, to jeszcze bedą Cie nazywać Oszustem, Złodziejem itd.

A może FS pojdzie za głosem serca i ograniczy mocno debiuty.
Dzis oskarża sie FS, a potem bedzie Runa, Supernowa i inne mniejsze wydawnictwa.

Revis_Edit:
Witam.
Proszę zapoznać się z regulaminem.
Ostatnio zmieniony wt 02 lut 2010, 15:36 przez Seba, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla Towarzysza Jaruzelskiego śmierć w nagrode za patryiotyzm sowiecki

53
Seba - mylisz pojęcia, co dowodzi że nie masz żadnego rozeznania rynku książki. Po pierwsze, w dzisiejszych czasach płaci się za sprzedane egzemplarze, więc jeśli książka nie będzie hitem, Autor tak naprawdę dostanie jałmużnę z której nie dałby radę przeżyć.
Po drugie, nikt nie zmusza Wydawcę aby wydali tę lub inną książkę. To wydawca decyduje, czy jest ciekawie i dobrze napisana i w takim przypadku, czy zaryzykuje aby ją wydać. Jak jest mądry, to nie będzie od razu drukował 5 - 20 tysięcy egzemplarzy, tylko 1500 - 2000 tysiące a dopiero później gdy spłyną kolejne zamówienia wypuści na rynek dodruk książki. Na tym polega rynek książki i kto nie zdaje sobie z tego sprawę, nie ma co liczyć na utrzymanie się na powierzchni.
Czasami zdarza się, że Wydawcy niestety kombinują lub z ich działań wynika, że mogliby coś podobnego robić i wtedy dochodzi do tzw. "kłótni w rodzinie". Stąd wzajemne oskarżenia i niesnaski. Choć rzeczywiście muszę przyznać, że ja na miejscu Autora nie rozmawiałbym dalej z FS, bo z zasady z wydawcami którzy choć raz mnie oszukali nie współpracuję.
Nie wiemy tylko jak jest dokładnie w tym przypadku, bo jeśli Autor podpisał wyłączność swoich wcześniejszych książek dla FS ( a nie terminową) to jest delikatnie mówiąc ugotowany i musi z nimi dalej rozmawiać, aby mieć z tego jakieś pieniądze. Co do awantur, to normalna sprawa i zdarza się w najlepszych i kochających się rodzinach, ważne aby później potrafili z sobą żyć. I tego właśnie wszystkim życzę...
Co do młodych Autorów, to wybaczcie ale większość z nich nie wie na czym polega dobra umowa, a właściwie to w ogóle nie zna się na sprawach prawnych i przez to często wpadają w pułapki bez wyjścia.
Wydawnictwo to taki sam biznes jak każdy inny. Jeśli nie trafiłeś z swoim produktem w rynek, to sorry, ale nikt nie będzie do ciebie dopłacał. Patrz, Horse.... I nie ma zlituj się...

54
Nie znam sie na rynku ksiazki -fakt.

Wszystkie wnioski wyciagnołem za sprawa (na rynku muzycznym) empire recorsd(wlasiciel Mariusz Kmiołek - menadzer zespolu Vader) vs zespol Yatering

Obecnie tylko obserwuje i do tego sie ogranicze w tej sprawie
Dla Towarzysza Jaruzelskiego śmierć w nagrode za patryiotyzm sowiecki

55
Ja chciałem tylko delikatnie nadmienić, że dla rzeczowej oceny tej sytuacji potrzebne są wiadomości z "wewnątrz", rozeznanie w polityce FS, jakiego to rozeznania większość dyskutantów nie posiada :) Dlatego nie ma co - IMO, rzecz jasna - dywagować, chyba, że ktoś lubi przelewać z pustego w próżne.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

56
Seba pisze: Mnie najbardziej zastanawia fakt, że dany autor który oskarżył FS. Dalej chce sie dogadać i wydawać tam książki o ile wydawnictwo bedzie spełniało jego wszystkie warunki.

Przyznam, iż to troche dziwe, bo dany autor, który czuje sie oszukany powinien rzecz jasna i oczywista domagac sie całkowitego i szybkiego rozliczenia i zyczyc FS wszystkiego dobrego na dalszej drodze zyciowej.

Jednak nie. Dalej uparcie ów autor chce tam publikować, choć jak stwierdził postapiono wg niego bardzo ale to bardzo brzydko.
powiedzmy tak: jeśli autor ma konkretne dowody albo konkretne podejrzenia może (i powinien) z tym iść do sądu.

tu wydaje mi się ze autor ma podejrzenia i to raczej mgliste a (istotnie naganny) bezwład organizacyjny i brak odpowiedzi na pisma sprawia że nabierają one jakby "większej wiarygodności".

Chęć dalszej współpracy z "oszustami" to kompletna aberracja.

Z drugiej strony - żale autorów że "sprzątaczka w wydawnictwie zarabia wiecej" uważam za nieuzasadnione. Tzn: ISTONIE SPRZĄTACZKA MOŻE ZARABIAĆ MIESIĘCZNIE WIĘCEJ niż oni. To normalne. Jej płacą za godzinę machania szczotką - czyli pewnie 1200 zł miesięcznie (i obsługuje pewnie wszystkie biura w budynku). Autor dostaje procent od sprzedaży.

W zwykłej robocie dostaje się konkretną stawkę a tu stawka jest zależna od czynnika zewnętrznego. Nawet u mnie różnice w wypłatach dochodzą do 50% w zależnosci od fluktuacji przepływów gotówki.

Co do akurat "Sępów" - nie wiem jaki był nakład. Nie załapały się na listy bestselerów merlina - więc nie potrafię tego nawet w przybliżeniu oszacować. Jednak nie wnikając w faktyczną wartość utworu - prawdopodobnie jak w przypadku innych książek debiutantów -
(a swego czasu i moich...) początek jest identyczny. Nowe nazwisko, niski nakład, małe zainteresowanie księgarń, co za tym idzie słaba dystrybucja i kiepska sprzedaż.

Oddźwięk w środowisku (recenzje, opinie na listach dyskusyjnych etc.) też nie był nadzwyczajny. (aczkolwiek jak na pierwszą książkę ludzi którzy nie mają w swoim dorobku dziesiątków opowiadań na papierze i tak niezły!!!).

Teraz o mnie: primus inter pares, autor bestselerów etc.

Przez pierwsze 2 lata wpółpracy z "Fabryką Słów" ciągnąłem pisanie kontynuacji przygód Pana Samochodzika - bo tantiemy z pierwszych 3 wędrowyczy nie były nadzwyczajne i spływały na tyle nieregularnie że nie mogłem zaplanować budżetu domowego. I tafiały mi się bolesne debety na koncie w gorsze miesiące.

Takie są realia. Nakład pierwszego wydania "kronik" był nader skromy. Wyliczyłem wtedy ze aby żyć na poziomie sprzątaczki muszę wydawać trzy takie książki rocznie. Potem szczęsliwie rynek torchę chwycił. Trochę - bo przypomnę że debiutowałem z książką za rządów betonowych towarzyszy z sojuszu lewych dochodów, kiedy to bezrobocie szalało na poziomie 22%. W podóż przedślubną pojechałem za kaskę z Samochodzika a i to brak głupich 150 zielonych zmusił nas do skrócenia trasy i ominęcia jednego z zakładanych "żelaznych" punktów. Rok później wyzwaniem finanosowym było położenie najtanszych paneli na 20 metrach kwadratowych podłógi kupionego na kredyt mieszkania...

Rzeczywisotść finansowa zaczęła mieć ręce i nogi gdy miałem na rynku 6-7 regularnie wznawianych książek. Dziś mam 20 i jestem zadowolny z życia.

57
Naturszczyk pisze: Co do młodych Autorów, to wybaczcie ale większość z nich nie wie na czym polega dobra umowa, a właściwie to w ogóle nie zna się na sprawach prawnych i przez to często wpadają w pułapki bez wyjścia.
Wydawnictwo to taki sam biznes jak każdy inny.
Wnioski są proste - brakuje agentów, którzy mają rasowy zęboszczęk i potrafią rozerwać tętnicę wydawcy. ;))
skazany na potępienie...

58
Moffis - mam na to trochę inne spojrzenie.
Stawki autorskie i nakłady są tak małe, że ewentualny agent literacki nie jest w stanie się wyżywić z tego co mógłby zarobić (zgodnie z zasadami z krajów cywilizowanych, jego średnia stawka to do 10% należności Autora). Pisząc o braku znajomości spraw związanych z umowami mam na myśli fakt, że 95% autorów jest zainteresowane podpisaniem jakiejkolwiek umowy wydawniczej, i jest im obojętne co w niej będzie, ważne żeby była. Rozumiem, że sprawy i język prawniczy jest nudny, ale to właśnie one zapewniają nam nasze prawa i dobrze jest poświęcić temu trochę czasu, aby później nie liczyć wyłącznie na dobrą wolę Wydawcy i nadzieję, że nas nie oszuka.
Najlepiej gdy mamy swoją przygotowaną umowę, którą proponujemy wydawcy - a co do pieniędzy, to zawsze można się dogadać. Co do innych punktów w umowie staram się być stanowczy.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

59
Nie zgodzę się z tym twierdzeniem, jakoby agent zdechł wczesniej z głodu niż zarobił godziwe pieniądze. Raczej postawie śmiałe pytanie, czym ów mityczny osobnik miałby się zajmować? Stroną prawną? Wyławianiem perełek? Szeroko pojętym marketingiem? Zagraniczną promocją?
skazany na potępienie...

60
Już kiedyś próbowałem dyskutować ( na tym forum) na temat agenta literackiego w Polsce, ale szczerze mówiąc nic nie podjął tematu. No, może nie całkiem. Andrzej Pilipiuk obśmiał mnie, że jestem fantastą i optymistą - do czego miał prawo, bo właśnie taki jestem :oops: :wink:
Poszukaj tamten temat, bo nie ma sensu dyskutować o tym pod innym szyldem.
A tak na szybko - ma robić to samo co robi każdy dobry agent literacki na Zachodzie. Czyli wszystkim, aby Autor miał czas na pisanie swoich książek.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”