Navajero pisze:Yami pisze:Tą właśnie drogę stosuje ponad 80% czytelników.
Przesada, niewiele osób lubi czytać z monitora, a drukować się nie opłaca. To nie muzyka. Owszem, książki są piracone i można je ściagnąć, tyle, że ten proceder ( w odróżnieniu od ściągania muzyki) nie jest dla autorów i firm wydawniczych taki szkodliwy. Generalnie to rodzaj reklamy - autor straci paru klientów którzy zamiast kupić sciągną i przeczytają jego książkę, i jak się spodoba - zyska czytelników. Ci następną książkę już kupią. Dlatego specjalnie się tego nie ściga, choć wydawnictwa świetnie wiedzą co się dzieje na różnego typu rapidach czy innych Chomikach.
Przyznam się. Piracę. Pobrałem z sieci wszystkie możliwe książki Pratchetta. Dla czego? Ponieważ książki od Pruszyńskiego na półkach zazwyczaj są drogie. Pierwszych 5 książek Świata Dysku kupiłem, ale następne już drukowałem. Jeden egzemplarz (miękka okładka) kosztuje 29,90. Do niedawna jeszcze wydawane były na papierze naprawdę marnej jakości.
Druk w domu jest nieopłacalny? Po stokroć bzdura!
Ile osób liczyło koszty?
Ryza papieru (500 arkuszy) w hiper-marketach kosztuje 10pln. Wychodzi 2 grosze za arkusz.
Mam drukarkę laserową, Kosztowała mnie 200pln (Samsung ML-2010). Na pierwszym tonerze wydrukowałem około 1000 stron, czyli 20 groszy za stronę.
Drukując dwustronnie, po dwa arkusze na stronie (czyli wychodzi format 2x A5 na jednej stronie czyli 4 strony książki na jednej kartce). Całkowity koszt zadrukowania jednej karti papieru to 42 grosze. Na książkę, powiedzmy 200 stron, musiałem zużyć 50 kartek czyli 42grosze x 50 kartek = 21pln. Strasznie dużo, przyznaję. Tyle co na półce, do tego jakość.
Ale chwila! Przecież mogę kupić uzupełniacz do drukarki np. taki:
http://www.allegro.pl/item1064520430_to ... ukcja.html
Koszt 12,50 a nie 200 i do tego na jednym takim tonerze drukuję około 1800 stron. Sprawdzone.
Więc już po pierwszym uzupełnieniu koszty druku spadają jak notowania premiera.
12,50pln / 1800 stron = 0,70 grosza (tak, niecały grosz) za stronę!
Drukując książkę 200 stron, 50 kartek wychodzi: 2,7gr x 50 kartek = 135 groszy czyli 1,35zł.
Mogę do tego doliczyć np. koszty prądu, plastikowej teczki itp. Owszem, książka wydana oryginalnie wygląda lepiej, ale wydrukowana przeze mnie kosztuje 20 razy mniej!
Wybaczcie, że się tak rozpisałem, ale nikt mi nie powie, że nie opłaca się drukować. Jak do tej pory drukowałem tylko książki wspomnianego już Pratchetta i tylko ze względu na stosunek jakości wydania do ceny. Wyrzuty sumienia co prawda mam i dla tego wszystkie inne książki kupuję.
[ Dodano: Wto 15 Cze, 2010 ]
Wracając do tematu...
Jeżeli nawet 2zł idzie dla autora, to przy założeniu, że książka kosztuje na półce 20zł, 18 to koszty druku, prowizje, marże, podatki, ZUS, PIT, VAT, KRUS, akcyza i Bóg jeden wie co jeszcze. Więc kto tak na prawdę zarabia na książce?
W Orwelowskim
Roku 1984 książki są produkowane przez maszyny. Może nasi rodzimi pisarze powinni przerzucić się na takie maszyny? Na okładce byłby wtedy napis
Maszynę obsługiwał:. Jeden autor mógłby wydać wtedy kilka książek dziennie, koszty byłyby minimalne a takimi odmóżdżaczami może zainteresowała by się większa rzesza czytelników?
No dobra, popadam w paranoję, ale w moim czytelniczym odczuciu coś jest nie tak, jeżeli autor, skoro już dostaje za to pieniądze, dostaje ich tak mało w stosunku do ceny.