1. Czytanie tekstów literackich po angielsku (chcesz tłumaczyć książki, no nie?).
2. Czytanie ich tak, by rozumieć każde słowo i mieć pomysł, jak je - słowo, frazę, zdanie - przetłumaczyć na polski. Bo widzisz, jak sobie czytasz książkę po angielsku i czegoś nie rozumiesz, w ostateczności możesz to ominąć. Tłumacz nie ma takiego luksusu.
3. Analizowanie tekstów czytanych po polsku pod względem ich ogólnej poprawności (raczej "redaktorskiej" niż "korektorskiej" - wracamy do kwestii
http://www.weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=9048 ).
4. Dalej jest nawyk korzystania ze słowników, także języka polskiego.
5. I nawyk systematycznej pracy.
6. Oraz nawyk dokańczania raz zaczętej pracy.
7. Trzeba też umieć stawiać sobie
deadline'y: postanawiasz, że skończysz coś robić w ciągu siedmiu dni, więc kończysz w siedem dni, a nie w osiem. Bo dla tłumacza dzień spóźnienia to minus jeden procent od honorarium.
Tak, właśnie dlatego dobrym tłumaczom łatwiej jest zostać dobrymi pisarzami (jak na przykład Coetzee). To są bardzo podobne zawody. Tyle że tłumacz powieści spisuje cudze fabuły, natomiast autor powieści spisuje fabuły własne.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.