Nulla dies sine linea!

497
14k. Jutro niestety pewnie nic nie napiszę, bo trzeba posprzątać dom przed przyjazdem rodziców. Potem może dam radę coś w niedzielę i poniedziałek, potem wizyta rodziny, a potem - niestety, sesja. Obawiam się, że będę miał znacznie mniej czasu w czerwcu, niż przewidywałem. I to nawet nie to, że wyskoczyło mi coś nagle nieprzewidzianego, po prostu to ja zapomniałem o kilku rzeczach. No, ale w sumie plan na czerwiec już wykonałem, więc myślę, że będę mógł sobie pozwolić na sporo mniejsze tempo.

Tymczasem: jak nazwać planetę?

Elpis? Harapan? Asperanza? Hulm? Chalom? Fedea? Alvás? Dormondo? A może Kimira? Desfelda? Albo wiem: Tirga!
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

502
szopen pisze: (sob 22 maja 2021, 20:12) To nie jest bynajmniej krytyka tego stylu, bo mi się on podoba - ale wyraźnie można zauważyć różnice między nim, a powieściami, które ostatnio czytałem: gdzie zdania ciągną się na kilka linijek, łamiących zasady "nie używaj imiesłowów" albo "ograniczaj liczbę przymiotników". Zobaczymy, co z tego wyjdzie, może nic: może zapłaczę rzewnymi łzami nad efektem (ja albo moi betaczytelnicy) i wszystko przerobię po staremu.
Jeśli potrafisz panować nad słowem na takim poziomie to szacun. Mnie dopiero Navajero zwrócił uwagę na kontrolowanie długości zdań. Niby wiedziałem, ale... o lotach w kosmos też coś tam wiem...
Ja osobiście lubię starą fantastykę, bo z nią miałem mój pierwszy raz. Powodzenia. Chętnie poczytam.
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

Nulla dies sine linea!

503
27k. Musiałem przeskoczyć jedną scenę, bo nie mogłem jej za nic ugryźć. Rzecz w tym, że wciąż nie wiem, czym popylają po obcoplanetarnej dżungli nasi weseli bohaterzy, a więc i trudno wyobrazić sobie, jak to nieznane coś zachowuje się w walce. Rozgryziemy jutro.

Minęliśmy pierwszy punkt zwrotny, trochę może mało zwrotny, jest chyba sporo trocin, dużo do cięcia i poprawiania w kolejnych iteracjach. Nie szkodzi. Poprawi się później, a teraz żwawo do przodu. Jutro niestety zdalne, pojutrze też, więc pewnie napiszę mniej, a potem rodzice, teście, Wielka Radość Obcowania z Ludźmi. A później - oj, tempo pisania mi spadnie. ZOstaną mi trzy dni w tygodniu, a przecież trzeba też będzie ogarniać ogród, przygotowywać zadania, ogólnie - może być słabo.

Nie wiem, czy nie daję jednak za dużo postaci, chociaż część z nich potrzebuję, bo po raz pierwszy od dawna celowałbym w dwutomówkę, i chciałbym mieć odpowiedni zapas bohaterów do odstrzału :mrgreen:
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

504
No, prawie 29k, dosłownie bez paru znaków. Relacje między bohaterami mi ewoluują w inną stronę, niż początkowo zamierzałem i widzę ich nieco inaczej, niż na początku. Niby normalka, ale tym razem zmiany są znacznie większe, niż zwykle. Trzeba to będzie potem uspójnić.

Staram się jednak pohamować zapędy pisania stylem, powiedzmy, bardziej artystycznym. Większość kwiatków zostawiam do ustrzelenia na potem, teraz cieszę się samym pisaniem.

Jutro jeszcze nieco popiszę, ale niestety mniej, niż dzisiaj, bo już rzeczywistość wpycha mi brudne paluchy między drzwi i próbuje nachalnie wcisnąć się do pokoju. Na razie paluchy przygniatam, rzeczywistość wykopuję, ale jutro małpa może mieć więcej siły.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

505
No coś tam popisałem, ale mało. Kilka tysięcy znaków. Wstyd, bo miałem zamiar dzisiaj nałupać sporo, nawet miałem wszystko rozplanowane, a tutaj: ogród skosić trzeba, obiad dziecku, zajęcia, no i oczywiście ... no nie ma się co oszukiwać, największy zjadacz czasu. Durne filmiki na youtube, artykuły na sieci o głupotach typu statsy o liczbie psychopatów, którzy sypiają z personelem medycznym (z tych najgorszych psycholi ponad jedna trzecia chociaż raz się przespała z którąś z kobiet z personelu) albo powody, dla których większość rekordów w kobiecych sportach z lat 80tych do dzisiaj nie została pobitych (NRD i wszystko jasne). No i nie nadrobię w piątek, ani w sobotę, ani w niedzielę, bo będę gościł gości. Co za radość dla introwertyka.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

506
Rodzinki jeszcze nie ma, a ja zdołałem mimo wolnego wstać dzisiaj wcześniej i popisać. Rezultat: zrobiłem to, co miałem zrobić wczoraj, dobiłem do końca piątego rozdziału. W trakcie pisania czegoś zaplanowanego przyszło mi do głowy, że należy jakoś usprawiedliwić lepiej postępowanie jednej postaci. Usprawiedliwiłem, postać podała argumenty chyba nawet logiczne, ale nagle sobie uświadomiłem, że nie mam pojęcia, jaką ona ma motywację do tego, by się przejmować jedną sprawą i w ogóle wyszukiwać jakieś argumenty. To dość ważne, więc będę się musiał nad tym zastanowić.

Poza tym - wątki romansowe. Dwa, jeden ważniejszy, jeden na razie majaczący w tle. Ten pierwszy miał być wstępem do drugiego tomu, bo mówiłem już chyba, że tym razem celuję w dwutomówkę. Ten drugi - jakoś tak przyszło mi do głowy, że byłoby ciekawie opisać go jako element obcego świata, który zarazem tłumaczyłby postępowanie innej postaci i nieco ją ocieplał.

Ponieważ w trakcie pisania przychodzą mi do głowy co rusz nowe pomysły, całość przypomina w tej chwili łataninę. Trzeba będzie to wszystko potem przejrzeć, by się upewnić, że postacie postępują spójnie i że to, co mówią w rozdziale piątym nie przeczyły ich postępowaniu z rozdziału pierwszego. Oj, czeka mnie szlifowania a czeka.

Scenę akcji, którą zostawiłem rozgrzebaną, nie ruszyłem. Czeka na lepsze czasy.

W każdym razie, oryginalne cele (C1) oraz (C2) wykonane. Jak uda mi się pisać taką liczbę znaków dziennie, to mimo tego, że czerwiec będzie mocno obłożony (pewnie zostaną mi tylko weekendy, a i to nie wszystkie, oraz oczywiście wieczorki lub czasami poranki) - to spokojnie może się udać skończyć surówkę do końca lipca. A potem chyba przed pierwszą iteracją odłożę i zajmę się czymś innym, czyli inaczej niż zwykle.

Ogólnie, optymizm mi się nad laptopem unosi, lampy świecą na różowo, a literki uśmiechają się wesołymi "u".
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

507
No, 23k. Całkiem dobrze. Zbliżamy się do drugiego punktu zwrotnego. Ojoj. Będzie potrzebna akcja. No, jakoś sobie z tym mam nadzieję poradzę. Gorzej, że potem druga część wydaje się mi za krótka w obecnej rozpisce, a więc dzień-dwa trzeba będzie poświęcić na planowanie.

Czas zweryfikować nieco plany (w końcu jesteśmy na weryfikatorium). A więc, teoretycznie w takim tempie mogę napisać surówkę do końca lipca. Po jednym wszakże warunkiem: że tak z 40-50k znaków zdołam napisać w czerwcu. Patrzę na plany, zastanawiam się, co mam do roboty i w sumie, jeżeli nawet pisałbym tylko z doskoku, gdybym nawet nie zdołał z dwóch takich porządnych sesji jak dzisiaj zrobić, to spokojnie się wyrobię.

A więc cele poprawione:

Poprawiony cel minimum PC1-min: do końca czerwca dodatkowe 40k znaków
Poprawiony cel realistyczny PC1: do końca czerwca dodatkowe 70k znaków
Poprawiony cel maksymalistyczny PC1-max: do końca czerwca dodatkowe 110k znaków

Cel PC2: gotowa surówka do końca lipca.

Potem chyba rzecz odłożę i zajmę się tymczasowo czymś innym. Ogólnie tekstem gotowym mimo wszystko wciąż celuję w przyszły rok, chociaż teoretycznie spokojnie mógłbym się wyrobić w ten. Zobaczymy, jak pójdzie z tym czymś innym.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

508
3k. Trochę zaczynam się gubić. Podejrzewam, że potem dużo czasu mi zajmie szlifowanie tego, dopracowywanie, by postaci zachowywały się spójnie, wpasowywanie pomysłów, które przychodzą mi do głowy w czasie pisania itd. Część z tych pomysłów to "o, fajnie by wyszło gdyby", część "zaraz, co ja przede chwilą napisałem" a część "do licha, przecież to, co wcześniej wymyśliłem nie ma sensu. Co by tu zamiast tego..."
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

509
Nie jest dobrze. Tekst się rozjeżdża. Tak niby przemyślałem motywacje bohaterów, ich charaktery, zaplanowałem co i dlaczego będą robić, a teraz, podczas pisania, f*ty robią co chcą. Bohater ściapciał, bohaterka mu wygarnęła, jeszcze wyszło przypadkiem, że zachowała się wcześniej parę razy niespójnie z pierwotnym opisem jej charakteru. Coś okropnego, te literackie samowolki. Ależ mnie będzie czekać potem orania.

No, drugi punkt zwrotny już widać. Zostało parę stron i powinna nastąpić AKCJA. W planie mam dosłownie napisane "Atak XXXX na XXXX" i podkreślone. Uch, nie będzie łatwo.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

510
szopen pisze: (śr 09 cze 2021, 20:51) Coś okropnego, te literackie samowolki.
Chyba żartujesz! To najlepsze właśnie, jak bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem (przynajmniej trochę) :D
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Nulla dies sine linea!

511
Adrianna pisze: (śr 09 cze 2021, 22:48) Chyba żartujesz! To najlepsze właśnie, jak bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem (przynajmniej trochę)
Potwierdzam. To cudowne uczucie :D
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Wróć do „Maraton pisarski”